piątek, 31 sierpnia 2012

Panowie Północy Bernard Cornwell

„Panowie Północy”, to trzecia część sagi o przygodach Uhtreda, angielskiego eldormena, który w dzieciństwie został porwany przez Wikingów. Teraz Uhtred to już mężczyzna.

Uhtreda spotykamy krótko po wygranej bitwie z Duńczykami, podczas której główny bohater w znacznym stopniu przyczynił się do zwycięstwa. Jego zasługi nie zostają jednak sowicie wynagrodzone. Dostaje tylko kawałek ziemi. Wobec takiego podejścia króla Alfreda, Uhtred postanawia wyruszyć na północ, aby pomścić śmierć swojego opiekuna Ragnara Starszego, który wychował go jak syna. Podróżując między innymi z Hildą, Boltim oraz Guthredem, królem Northumbrii, którego wyrwał z łap Swena, wplątuje się w polityczne niesnaski wojny domowej północnej Anglii. Ich celem jest zdobycie twierdzy Dunholm, w której ukrywa się jego wróg. Zanim jednak tam dotrą, a cel głównego bohatera się przybliży, minie mnóstwo czasu. Czy wszystko pójdzie zgodnie z planem i Uhtredowi się uda?
Od czasów Ostatniego królestwa Uhtred bardzo wydoroślał, stał się pewny siebie, wie, czego chce i nie zawaha się przed niczym. To sprawka Bernarda Cornwella, który rozwija swojego bohatera i potrafi pokazać zachodzące w nim zmiany. Nie czytałam, niestety, drugiej części sagi- „Zwiastun burzy”, więc byłam trochę nie w temacie. Moja poprzednia przygoda z Uhtredem skończyła się, gdy nastoletni Uhtred dostał się do obozu Anglików i zaczął służyć pod wodzą Alfreda, ostatniego władcy niepodległego angielskiego królestwa. A tutaj taka niespodzianka. Czułam się trochę nieswojo, bo czułam, że coś ważnego mnie ominęło, a nie miałam pojęcia, co dokładnie. Niemniej jednak jakoś udało mi się odbyć podróż z nowym Uhtredem.

Co do stylu pisania Cornwella, nie zmieniłam zdania. Na początku jego książki mogą wydawać się toporne i monotonne, ale wystarczy nawiązać nić porozumienia z bohaterami, aby historia nas wciągnęła. Historia opisana jest z punktu widzenia głównego bohatera, dzięki czemu czujemy się, jakbyśmy czytali jego pamiętnik. Jeśli ktoś lubi powieści historyczne, to myślę, że będzie zachwycony. Czytelnik musi się jednak przygotować na dość obszerne opisy, ponieważ taki już urok autora, który chce oddać w jak najbardziej realistyczny sposób świat IX wieku.

Na koniec mała rada. Nie zaczynajcie przygody z Uhtredem od trzeciej części, bo to, co działo się w poprzednich książkach ma wpływ na wydarzenia w najnowszej książce Cornwella „Panowie Północy", a niewiedza może spowodować zmęczenie powieścią.
7/10
Bernard Cornwell, Panowie Północy, Erica, 2012
recenzja opublikowana na dlalejdis.pl

środa, 29 sierpnia 2012

Aromaterapia dla każdego Iwona Konopacka-Brud Władysław Brud

Aromaterapia. Cóż to takiego? To „metoda naturalnej medycyny i kosmetyki, w której stosuje się naturalne olejki eteryczne z roślin, wprowadzane do organizmu przez drogi oddechowe lub przez skórę”.

Książkę „Aromaterapia dla każdego” nazwałabym swego rodzaju małym vademecum. Nie znajdziemy tam długich tekstów, a krótkie informacje, zwięzłe i na temat. Książka podzielona jest na cztery rozdziały. Z pierwszego dowiemy się co nie co o praktyce aromaterapii, zabiegach aromaterapeutycznych, inhalacjach, kąpielach, kompresach, płukankach, masażach, a także o formach kosmetycznych aromaterapii (toniki, oliwki, szampony, kremy). Rozdział drugi został poświęcony podstawowym olejkom eterycznym. (anyż, bazylia, bergamotka, cynamon, cyprys, cytryna, drzewo herbaciane, drzewo różane, eukaliptus, geranium, goździk itd.) W rozdziale trzecim możemy przeczytać o praktycznym zastosowaniu aromaterapii w rodzinie, a w czwartym o naturalnych perfumach. Mi najbardziej podobały się dwa pierwsze rozdziały.

Jak na samym początku książki zaznaczyli autorzy „Styl i tempo życia człowieka XXI wieku pozbawiły go cennej umiejętności obcowania z naturą i naturalnymi substancjami zapachowymi, które są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania organizmu, zastępując je syntetycznymi, nie mającymi walorów terapeutycznych. Stąd rosnące zainteresowanie aromaterapią i powrót do zabranych nam przez cywilizację naturalnych bodźców węchowych”.

Na pewno każde z Was zrobiło sobie kiedyś ciepłą kąpiel z jakimś olejkiem. Było przyjemnie, po kąpieli czuliście się odprężeni, uspokojeni, rozluźnieni. To właśnie zasługa aromaterapii. Odpowiedni zapach i właściwości sprawiły, że poczuliście się lepiej. Na tym właśnie polega cała magia. Na poprawianiu naszego samopoczucia. To samo możemy osiągnąć ustawiając w pokoju kominek aromaterapeutyczny. Do specjalnej miseczki z wodą dolewamy kilka kropelek odpowiedniego olejku, odpalamy świeczkę pod miską i po mieszkaniu roznosi się cudowny zapach. Olejki mają zastosowanie również w czasie masażu, ponieważ dostają się do naszego organizmu poprzez skórę. Masaż połączony z olejkiem odpręży nas, uspokoi, wyciszy, a także pomoże przy walce np. z cellulitem. Tego wszystkiego, czyli jak i w jakim celu stosować olejki eteryczne dowiemy się właśnie z pierwszego rozdziału. Drugi rozdział to taka mała encyklopedia. Przy każdym olejku znajdziemy informację o zapachu, charakterystyce rośliny i sposobie otrzymywania, właściwościach, wskazaniach, przeciwwskazaniach, a także przepisy na podstawowe działania (co do kropelki). Z rozdziały trzeciego dowiemy się, jakie olejki pomogą uspokoić się i zasnąć naszemu maluchowi, jakie olejki zastosować, gdy nasza nastoletnia córka będzie miała problemy z przetłuszczającą się cerą, jaki olejek poprawiający stan skóry kupić mamie lub babci, a jaki ojcu gdy zacznie łysieć. Z pomocą informacji w rozdziale ostatnim możemy stworzyć swoje własne aromaterapeutyczne perfumy.

Czytając książkę możemy natknąć się na informacje o firmie Dr Beta. Taka mała reklama? Po części tak, ale mam wrażenie, że po prostu autorzy znają produkty tej firmy i z nich korzystają. Poza tym dzięki współpracy wiemy, że bez problemu znajdziemy interesujący nas olejek w sklepie stacjonarnym lub internetowym. Może bym się trochę obraziła na Dr Beta za takie „ułatwianie” wyboru sprzedawcy, gdyby nie to, że wcześniej sama miałam jakieś ich olejki i byłam zadowolona. Więc wspaniałomyślnie wybaczam :) Co do samej książki- jakości jej czytania- trudno mi się wypowiedzieć. Bo czy o encyklopedii można powiedzieć, że czyta się ją szybko i miło? Raczej nie. „Aromaterapia dla każdego” jest idealną książką dla osób, które chcą mieć w wersji papierowej informacje, które możemy znaleźć na różnych stronach internetowych, a także dla tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z aromaterapią. Dla tych, którzy już trochę wiedzą albo mają chrapkę na większą dawkę wiedzy, będę niedługo polecać podobną książkę. Nie mówię oczywiście, że ta jest zła. Ja jestem zadowolona, moja mama również. Taki zbiór informacji bardzo się przydaje.

Olejki to bardzo przyjemna i pożyteczna rzecz. Chciałabym Was tylko jeszcze ostrzec. Zanim zaczniecie ich używać sprawdźcie czy nie jesteście uczulone (test podobny do tego z farbą do włosów), a jeśli nie jesteście czegoś pewni, porozmawiajcie ze sprzedawcą w sklepie oferującym takie olejki. Oni się znają i podpowiedzą. Nie kupujcie również podejrzanie tanich olejków na straganach oraz na aukcjach internetowych. Olejek sprzedawany za 2 zł nie może być naturalny, nie pomoże, a wręcz może zaszkodzić i uczulić. Lepiej wydać 10 zł (bo tyle mniej więcej jeden olejek kosztuje) i mieć pewność, że stosujemy coś, co nie jest trujące. Aromaterapia ma nam pomagać, a nie szkodzić.

Aromaterapia dla każdego Iwona Konopacka-Brud Władysław Brud, Studio Astropsychologii, 2009

Za książkę dziękuję wydawnictwu


poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Wyznania chińskiej kurtyzany W świecie wiatru i wierzb


Londyn, lata współczesne.
Poznajcie przyjaciółki Dong Mei oraz Forsycję Wu, Chinki mieszkające w Europie. Podczas rozmów przy herbacie Dong Mei (Zimowa Śliwa) opowiada Forsycji Wu o swoim życiu w roli kurtyzany. Dong Mei urodziła się w 1926 roku w prowincji Shan-dong, niedaleko świętej góry Taishan w Chinach, w roku Tygrysa.
"Ludzie spod tego znaku są podobno odważni i nie boją się ryzyka."
 Dong Mei pochodziła z biednej rodziny, której jedynym źródłem pożywienia były sady owocowe zamożnych gospodarzy. Dong Mei jako jedyna dziewczynka we wsi potrafiła czytać oraz pisać, dlatego też w po osiągnięciu 10 lat została wysłana do posług staremu mnichowi. W zamian za pomoc, mnich uczył Dong czytać i pisać. Życie Dong Mei mogłoby być piękne, gdyby do kraju nie wkroczyli Japończycy. Zniszczyli oni sady, z których utrzymywały się całe wioski, więc w rodzinie Zimowej Śliwy rozpoczął się ciężki okres. Dziewczynka została sprzedana i została służącą w domu kaligrafa. Ten, mając dość ciekawe hobby, dość szybko wprowadził dziewczynkę w tajniki Kamasutry. Niedługo potem Dong Mei zostaje sprzedana do burdelu.Ponieważ była dziewicą, nie została rzucona na żer. Trzymano ją w zamknięciu, aż do odpowiedniej chwili i sprzedano ją z zyskiem. Następny przybytek nie był na szczęście podłym burdelem, lecz światem wiatru i wierzb. Dong Mei przybyła do Zakątka Porannej Świeżości, który stał się dla niej początkiem drogi do zawodu kurtyzany. Tam powoli stawała się kobietą, poznawała ciało swoje i mężczyzn, poznawała prawdziwy świat. Tam Zimowa Śliwa poznała trzech mężczyzn, którzy na zawsze zmienili jej życie. Przez jednego z nich musiała uciec jednak ze swojego domu. Tak trafiła na trzecie miejsce, w którym naprawdę stała się prawdziwą kurtyzaną. To jednak nie koniec jej historii. Czas kurtyzan kiedyś się kończy. Dla niej skończył się tragicznie ale i szczęśliwie zarazem. Przeżyła. Jaka jest historia życia Dong Mei? Sprawdź.

Wyznania chińskiej kurtyzany to bardzo autentyczna książka, o wiele bardziej prawdziwa, niż znane wszystkim Wyznania gejszy, a te wydawały się prawdziwe. Książka powstała w bardzo ciekawy sposób. Pomyśleć tylko, że ta opowieść powstała przypadkiem...W jaki dokładnie sposób, dowiecie się na samym końcu. Książka jest bardzo ciekawa, chwilami rozśmiesza, skłania do zadumy, szokuje, wzrusza. Jest w niej wszystko, czego trzeba, aby całkowicie zanurzyć się w świecie przedstawionym. Co ciekawe, przyjaciółki zawsze spotykają się przy herbacie. Dzięki temu możemy dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy zarówno o samym napoju jak i sposobie jego przygotowania. Nie wiem, jakim cudem opowieść autobiograficzna może być opowiedziana tak spokojnie, z dystansem. Być może Dong Mei zdążyła już pogodzić się całkowicie ze swą historią?

Wyznania chińskiej kurtyzany to książka szczera, interesująca i naturalna. Główną bohaterkę polubiłam od razu za jej chęć życia, sposób pojmowania świata oraz wielkie serce. Powieść idealnie nadaje się do zekranizowania, niczego nie byłoby trzeba w niej zmieniać. Mam nadzieję, że kiedyś ktoś wpadnie na ten pomysł.

10/10

W świecie wiatru i wierzb.Wyznania chińskiej kurtyzany, Świat książki, 2012

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu

wtorek, 7 sierpnia 2012

Serce tygrysicy Aisling Juanjuan Shen


Główna bohaterka Shen, to taki chiński kopciuszek. Z niepiśmiennej wieśniaczki zostaje szanowaną businesswoman. Robi interesy z chińskimi biznesmenami jako analityk w Bostonie. Nie zawsze tak jednak było. Poznajcie jej historię.Prawdziwą historię.


Chiny, lata 70te. Shen mieszka w małej biednej wiosce z siostrą i rodzicami. Niepiśmiennymi rodzicami, którzy potrafią tylko sadzić ryż i się kłócić. Dziewczyna nie ma szczęścia w życiu. Czuje się niekochana i niezauważana. Jeśli  ktoś już na nią zwraca uwagę to są to krzyki i pretensje. Nie potrafi poradzić sobie z sadzeniem ryżu, więc nikt jej nie zechce. Nie jest ładna, więc nikt jej nie zechce. Jest biedna, więc nikt jej nie zechce. Ucieczką od tego okrutnego świata jest szkoła, do której Shen zostaje wysłana bardziej przez przypadek i nalegania rządu niż z powodu inteligencji. Okazuje się jednak, że nauka, to jedyne, do czego Shen się nadaje. Od tej pory książki są dla niej jedynymi przyjaciółmi. Przysparzają jej jednak również problemów w domu. Shen ma jeden cel: uciec z domu. Aby to zrobić jest gotowa poświęcić wszystko. Nawet siebie Po skończeniu podstawówki i gimnazjum Shen za namową nauczycielki idzie do college'u aby zostać nauczycielką. Zawód nauczyciela jest uważany przez wieśniaków za bardzo dobrą posadę, która gwarantuje miskę ryżu. Shen, jako dziecko posłuszne i kochające rywalizację kończy szkołę i dostaje przydział do biednej szkoły daleko od domu.
Szybko jednak zaczyna ją męczyć takie życie. Praca nauczycielki nie jest dla niej. Uczniowie nie chcą się uczyć i jej nie szanują. Czy tak ma wyglądać jej życie? Nie o tym marzyła. Zaczyna się umawiać z nieodpowiednimi facetami, śpi z kim popadnie. Wszystko zmienia się, gdy poznaje Wanga, nowego nauczyciela wmieście. Więzi między nimi zacieśniają się. Nie jest to prawdziwa miłość, ale lepsze to niż nic. Po krótkim czasie namawia go do wyjazdu do dużego miasta i obiecuje niedługo do niego dołączyć. Może za następnym wzgórzem czeka ją lepsze życie?
Gdy udaje się jej załatwić sprawę bezpłatnego urlopu z dyrektorem (a nie jest to łatwe), dołącza do ukochanego. Jej sen o lepszym życiu pęka jednak jak bańka mydlana. Wang mieszka kątem u krewnego i ledwo wiąże koniec z końcem. Shen nie tego chciała od życia. Marzy jej się lepszy los niż ten, którego doświadczyła jej matka. Zrządzeniem losu Shen dostaje pracę sekretarki. Życie nie jest jednak usłane różami. Aby zostać tym kim jest, Shen musiała jeszcze bardzo dużo przejść. Nie wszystkie jej czyny były chwalebne. W końcu udaje jej się osiągnąć sukces. Pytanie tylko, za jaką cenę. Autobiografia Aisling Juanjuan Shen to forma spowiedzi i oczyszczenia. Widać, że autorka czuje autentyczną potrzebę opowiedzenia swojej historii.

Serce tygrysicy nie jest typową autobiografią. To opowieść szokująca i przejmująca, tym bardziej, że "akcja" toczy się od lat 70tych do początku XXI wieku. To tylko 30 lat, a czułam się, jakbym czytała o ludziach żyjących setki lat temu. Autorka porusza tematy, o których społeczeństwo milczy. Głodowe pensje, prostytucja, aborcja, łapówkarstwo. To tylko strzępy tego, co może się przydarzyć zwykłej dziewczynie z prowincji. Ciekawe i wciągające jest również tło historii. Jest realistyczne, nieprzesłodzone, ale również nie naciągane na siłę. O bohaterach można powiedzieć bardzo wiele. Każdy z nich jest na swój sposób godny uwagi- nawet przygodny kochanek bohaterki. Każda z osób przewijających się w książce ma znaczenie.

Reasumując książkę naprawdę warto przeczytać. Wartka akcja, ciekawi bohaterowie, możliwość poznania Chin od kuchni. Zdawałam sobie sprawę, że Chińskie społeczeństwo różni się od naszego, ale nie wiedziałam, że aż tak. Jeśli ktoś lubi historie właściwe, może spokojnie sięgnąć po historię Shen.

08/10

Serce tygrysicy, Aisling Juanjuan Shen, Prószyński i S-ka, 2012


poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Ciasta bez pieczenia od A do Z



"Znasz kogoś jak mu powiesz „ej, chodźmy na kremówki” to on powie „nie, dzięki stary, nie lubię kremówek”? Kremówki są pycha! (...) Kremówki to jedno z najlepszych ciastek, ja to wiem. Masz chusteczkę? Pociekło mi. Na samą myśl o kremówkach się ślinię."

Ja lubię ciasta. A ponieważ nie mam w obecnym piekarnika, jestem w czarnej... mniej szlachetnej części pleców. Jakiś czas temu miałam chęć przeczytać książkę o makaronach. Coś się jednak pokitwasiło i dostałam taką o ciastach bez pieczenia. Czyżby ktoś nade mną czuwał? Piekarnika brak, ale to nie oznacza, że przestałam marzyć o pysznym cieście.
Na co macie ochotę? Ciasto wykwintne, np keks na zimno z mango, tort straciatella albo śnieżny tort czekoladowy? A może coś z "klasycznych i lubianych"? Do wyboru między innymi mandarynkowy torcik tiramisu, sernik, wieniec pomarańczowy. Jeśli urządzamy przyjęcie dla najmłodszych warto wypróbować Hobbita (torcik mleczno- ryżowy), psiaka, węża albo Marshmallow (truskawkowy piankowiec). Lubicie ciasta z alkoholem? Proszę bardzo: adwokat, czekoladowy tort z biszkoptami, czereśniak, sułtański mus lodowy. W książce znajdziemy również rozdziały: łatwe i szybkie, dla gości, dobry pomysł oraz owocowe. Dla każdego coś się znajdzie. Nikt z lubiących ciasta nie powinien poczuć się oszukany.

Podstawą każdego ciasta na zimną są biszkopty, herbatniki, wafle lub keks. Do tego śmietana lub twarożek i dodatki typu owoce. Potem na trochę do lodówki i gotowe. Niezbyt trudne, prawda? Też tak myślę. Autor(ka) książki ma całkowitą rację pisząc, że "ciasta bez pieczenia to super alternatywa dla słodkich wypieków nie tylko na lato". Chociaż uważam, że lato to najlepsza pora na wypróbowanie wielu przepisów- tyle jest owoców, że szkoda zmarnować ten okres.

Sama książka jest bardzo przejrzysta i przyjemnie się z niej korzysta. Każdy przepis zajmuje jedną stronę, opisy przygotowania cista są wypunktowane i idealne (nie za krótkie, nie za długie). Każdy przepis przyozdobiony jest ładnym i niezbyt dużym zdjęciem- w tej książce to treść jest ważna, a nie zdjęcia na całą stronę. Jak można się było spodziewać, w książce znajdziemy "lokowanie produktu", czyli znany nam z większości filmów product placement. No ale czy jeśli książka jest wydana z/przez/dzięki firmie Dr. Oetker można mieć do niej pretensje? Przynajmniej mam pewność, że dane składniki są dość łatwo dostępne.
Książka jest w twardej oprawie, jest przez to trochę cięższa, ale dzięki temu nie zniszczy się tak szybko.Ktoś zainwestował również w gruby śliski papier, za co mu serdecznie dziękuję. Nie lubię, gdy książka, która ma mi z założenia służyć przez wiele lat jest drukowana na papierze toaletowym.

Cieszę się, że zamiast kolejnej książki o makaronach dostałam książkę o ciastach. Bardzo się cieszę.Naprawdę bardzo się cieszę. A książkę polecam. Zarówno tym, którzy mają piekarniki, jak i tym bez. Nareszcie będę mogła "piec" ciasta. Jupi!

09/10

Ciasta bez pieczenia od A do Z, Weltbild, 2012

Za książkę dziękuję wydawnictwu

czwartek, 2 sierpnia 2012

Pogoń za duchami Tatiana Polakowa


Z książką Tatiany Polakowej zetknęłam się po raz pierwszy. Słyszałam o niej wcześniej, ale jakoś nie miałam okazji. Okazja na szczęście się trafiła. Jeśli dobrze policzyłam, Pogoń za duchami, to 10 książka pisarki wydana w Polsce (Polakowa wydała łącznie 22 książki, więc jak na polskie realia i tak mamy szczęście).

Głównymi bohaterkami książki Pogoń za duchami są Anfisa, pisarka specjalizująca się w kryminałach oraz dziennikarka Żenia. Któregoś pięknego dnia Żenia dostaje ciekawą propozycję od tajemniczego mężczyzny. Ma, jak mniemam jako ghostwriter, napisać jego autobiografię. Aby praca przebiegała sprawniej dostaje zaproszenie na piękną wyspę położoną na jeziorze Ładoga. Aby połączyć pożyteczne z przyjemnym Żenia zaprasza na wyprawę Anfisę.

Od samego początku wyprawa idzie jak po grudzie. W Petersburgu zostaje skradziony samochód Anfisy, tajemniczy mężczyzna budzi w Anfisie podejrzenia i strach. Najgorsze jest jednak przed nimi. Już od początku pobytu dziewczynom wszystko coraz mniej się podoba. "Pracodawcę" Żeni, Lwa Nikołajewicza, otacza jakaś tajemnica. Towarzyszy mu dość dziwna Olimpiada Nikołajewna, jego dawna opiekunka oraz niemniej dziwni mężczyźni: Mścisław- adwokat, Oleg- biznesowy partner oraz Rusłan- stary przyjaciel. Zapomniałabym na śmierć. Lew Nikołajewicz mieszka w zamku. Prawdziwym wielkim zamczysku na prawie opuszczonej wyspie... 

Na zamku zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Dziewczyny słyszą jęki, towarzysze Lwa zachowują się bardzo podejrzanie, a Olimpia... w każdym razie z godziny na godzinę zaczyna być coraz bardziej niebezpiecznie. Może gdyby przyjaciółki nie miały skłonności do pakowania się w kłopoty, wszystko byłoby w porządku. One jednak zaczynają prowadzić śledztwo. Kim jest tajemniczy Lew i jego świta? Co się stało w zamku i czy dziewczynom coś grozi?

Moje pierwsze wrażenie? NUUUDA. Nic się nie dzieje. To przecież jakaś obyczajówka, a nie kryminał. I co ma być sławna rosyjska pisarka? "Ło borze". 20 strona, nic się nie dzieje. 30 strona, przyjaciółki prowadzą śledztwo, ale gdzie są trupy! Przecież to kryminał, tam mają być trupy!!!
A potem sobie uzmysłowiłam, że aby był kryminał, śledztwo i ciekawe zwroty akcji, sceny nie muszą wyglądać jak w Teksańskiej masakrze. Zaczęłam doceniać, przestałam się denerwować i oczekiwać w napięciu na umarlaka. Doszłam do wniosku, że to książka bardziej w stylu Agaty Christie. Trzeba trochę pomyśleć, nie trupy są najważniejsze. A i trupy będą, wierzcie mi. Będzie i to dużo :))) (jupi!)
Po przemyśleniu wszystkiego dochodzę do wniosku, że wiem, dlaczego Tatiana Polakowa jest taka popularna. Ona jest świetna. Nie sztuką jest wrzucenie kilku trupów na początku książki i krążenie wokół nich jak sęp. Sztuką jest napisać ciekawą historię, a historia Polakowej, gdy nie myślało się ciągle o mającym nastąpić morderstwie, była naprawdę bardzo fajna. A to, że musiałam rozpocząć czytanie od początku, aby mieć inne nastawienie, to się wytnie.

Pogoń za duchami jest interesującą, trochę humorystyczną książką idealną na wakacje. Tło bardzo ciekawe, bohaterowie wyraziści i z charakterem, zwroty akcji. Czegóż więcej chcieć? Mam szczerą nadzieję, że niedługo będę miała okazję przeczytać kolejną książkę Polakowej. Naprawdę warto. Nie nastawiajcie się tylko na morderstwo na 3 stronie :)

09/10

Tatiana Polakowa, Pogoń za duchami, Świat książki, 2012


za książkę dziękuję wydawnictwu