piątek, 21 października 2011

Richard Evans, Stokrotki w śniegu - Opowieść wigilijna na miarę XXI wieku


Każdy z nas kojarzy zapewne „Opowieść wigilijną”. Dickens pokazał w niej przemianę skąpca i egoisty Ebenezera Scrooge'a pod wpływem duch Jakuba Marleya.

Richard Evans w książce „Stokrotki w śniegu” pokazał czytelnikom bardzo podobną historię.
Nic tak nie działa na człowieka, jak myśl o tym, że „to” może się NAM przytrafić.

Głównym bohaterem książki jest James Kier, bogaty, egoistyczny i okrutny przedsiębiorca. Nie zależy mu na niczym innym niż pieniądze. Dla pieniędzy jest gotów sprzedać najlepszego przyjaciela, wyrzucić uczciwego człowieka na bruk. Pewnie byłby potworem do śmierci, gdyby nie błąd w druku w pewnej gazecie. Umiera James Kier, kierowca autobusu. Dziennikarz przez niedopatrzenie pisze artykuł o śmierci znanego potentata nieruchomości uśmiercając tym samym głównego bohatera. W normalnych warunkach dziennikarzyna skończyłby na bruku, a gazeta byłaby pozwana do sądu. Zdarza się jednak coś, co sprawia, że myśl o słodkiej zemście na dziennikarzu schodzi na dalszy plan.

Internet ma to do siebie, że pozostając anonimowym można napisać wszystko i na każdy temat. Po otworzeniu artykułu o swojej śmierci James spogląda na komentarze i zamiera. Wszyscy go nienawidzą i cieszą się z jego śmierci. Byli współpracownicy, bliscy znajomi, płotki, którym w przyszłości przedsiębiorca rzucał kłody pod nogi. Wszyscy, oprócz jednej osoby: prawie byłej żony. To, co zobaczył bohater tak nim wstrząsa, że zaczyna zastanawiać się nad własnym życiem dochodząc do jednego wniosku: cały świat go nienawidzi. Czy jest szansa, że James odkupi swoje winy? Oczywiście, że tak. W końcu na tym polega magia przemiany. Pytanie tylko: ile to będzie kosztować.

Stokrotki w śniegu to naprawdę bardzo dobra książka. Nie ma sensu owijać w bawełnę, aby wyznać to na końcu. Evans ma talent, nie tylko pisarski. Jego dar polega na tym, że potrafi poruszyć w człowieku te struny, które, jak sądzimy, nigdy nie drgną. Autor nie sili się na słodkie hollywoodzkie sceny żalu i miłości. Przedstawia świat i życie takimi, jakimi są. Złymi, brutalnymi. Pokazuje też jednak, jak wiele zależy od nas samych. Jeśli spotka nas coś, co poruszy właściwą struną, możemy się zmienić. Może zabrzmi to trochę ckliwie, ale Evans pokazuje, że każdy człowiek, niezależnie od tego co zrobił, zasługuje na drugą szansę, a także to, że każda Bestia ma swoją Piękną i różę, która odmierza czas, który nam pozostał.

Jeśli uważacie, że nie macie sobie nic do zarzucenia, zastanówcie się, co Wy na miejscu Jamesa przeczytalibyście w komentarzach pod artykułem o Waszej śmierci. Może warto od czasu do czasu zrobić coś dobrego aby nie żałować, jak bohater „Opowieści wigilijnej”?

10/10

Richard Evans, Stokrotki w śniegu, Znak, 2011

recenzja opublikowana na kobieta20.pl

8 komentarzy:

  1. koniecznie musze przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam, świetna jest :)
    Tylko moje wydanie, moja okładka ładniejsza jest, bardziej nastrojowa i świąteczna :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Słyszałam już o tej książce i nieszczególnie jestem do niej przekonana. Ale pierwszy raz widzę porównanie do "Opowieści wigilijnej". :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam i podobało mi się, mądra ksiązka z ciepłym przesłaniem. Warto przeczytać, idealna lektura na jesień, zimę, szczególnie przed świętami Bożego Narodzenia. Ja mam inne wydanie, ze stokrotkami w kostce lodu.

    OdpowiedzUsuń
  5. w 100% zgadzam się ze słowami, że to "Opowieśc wigilijna" na miarę XXI wieku i mimo że książka jest przewidywalna, to ją lubię i uważam za wartościową, bo skłania do refleksji, do zastanowienia się ile dobra czynimy w zyciu i motywuje do pozytywnych zachowań, a to ważne

    OdpowiedzUsuń
  6. Polubiłam twórczość tego autora. Podoba mi się jego styl pisania ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam książkę i też bardzo mi się podobała. Myślę, że większe wrażenie robi w okresie świątecznym. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń