sobota, 28 maja 2011

Martyna Wojciechowska, Kobieta na krańcu świata 2 - Niezapomniana podróż przez Azję i Afrykę


Czy marzyłaś kiedyś o dalekich podróżach? Czy marzył Ci się koniec świata? Czasami marzenia się spełniają. Idealnym przykładem kobiety, która nie boi się zawędrować na kraniec świata Jest Martyna Wojciechowska.




W swojej najnowszej książce „Kobieta na krańcu świata 2” autorka zabiera czytelników w cudowną i fascynującą podróż do Azji i Afryki. Nie jest to jednak podróż dla samej podróży. Martyna Wojciechowska ma cel. Pokazać czytelnikom świat, jakiego nie znamy. Świat, gdzie rzeczy, na które nie zwracamy uwagi, tam są czymś nie do przejścia. Świat, w którym coś, co jest naturalne, dla nas jest dziwaczne i niezrozumiałe.

W Tajlandii Martyna spotyka Macieng, lokalną atrakcję turystyczną, choć dla bohaterki to, czym tak by się wyróżniała będąc na zachodzie, jest całkowicie naturalne. Macieng nosi 30 cm obrożę na bardzo długiej szyi. Dzięki temu czuje się wyjątkowa. Według tajlandzkich kanonów mody Macieng jest piękna.

W Etiopii poznajemy historię niewidomej czterdziestoletniej Mury Adaut, która dzięki dobremu sercu lekarzy ze szpitala Quiha w Mekele dostała szansę na przywrócenie dawno utraconego wzroku. Mura, tak jak półtora miliona mieszkańców Etiopii straciła wzrok z powodu katarakty, zaćmy, jaskry lub bielma. Jako jedna z niewielu, biorąc pod uwagę ilość niewidomych osób, otrzymała szansę na wyzdrowienie. Pacjenci czekający w okolicach szpitala na swoją kolej mają powypisywane numery flamastrami na czole. Nikt nie marudzi na kolejki, na brak miejsc, na odległość od szpitala. Ludzie są wdzięczni za otrzymaną szansę, bowiem w wielu przypadkach jest to ich jedyna szansa na utrzymanie się, a więc przeżycie.

„Kobieta na krańcu świata 2” to jednak nie zbiór smutnych opowieści. W książce przeczytamy historię Shirley Joubert, która została matką chrzestną hipopotama, będziemy mogli dowiedzieć się, jak wygląda życie najprawdziwszej gejszy, odwiedzimy Japonię, aby spotkać się z Watanabe Kanae- modelkę i kierowcę ciężarówki (tak, jednocześnie), która uważa należy do subkultury gyaru (subkultura, w której dziewczyny tapirują włosy, ubierają się jak lolitki, noszą korony i diademy- uważają się za księżniczki). W Indonezji spotkamy się z opiekunkami orangutanów, a w Tanzanii poznamy kapitan samolotu.

Oprócz naprawdę ciekawych historii w książce czekają na nas przepiękne fotografie. Martyna Wojciechowska stworzyła coś wspaniałego. Interesujący i wciągający dziennik podróży.
„ Druga seria Kobiety na krańcu świata była realizowana w Afryce i Azji. Etiopia wprowadziła autorkę w melancholijny nastrój i skłoniła do przemyśleń na temat braku sprawiedliwości na świecie, Borneo natomiast natychmiast przywróciło uśmiech za sprawą gromadki wesołych orangutanów, które- nie tylko w przenośni- weszły jej na głowę!”
Ten tekst to nie pusty chwyt marketingowy. Zresztą przekonajcie się o tym same.

8/10

Martyna Wojciechowska, Kobieta na krańcu świata 2, wydawnictwo G+J RBA, National Geographic, 2010

recenzja opublikowana na kobieta20.pl

Być jak Grace Kelly

Skromność, talent, elegancja. Te trzy słowa mogą idealnie określić Grace Kelly, aktorkę i księżną Monako.
„Grace Kelly – niekwestionowany ideał piękna, gwiazda filmowa, księżna Monako. W ciągu zaledwie siedmiu lat zagrała w jedenastu filmach, robiąc zawrotną karierę i zachwycając świat talentem oraz urodą.”

Znajomość księżnej z biografem gwiazd, Donaldem Spoto, rozpoczęła się w 1975 roku. Spoto chciał przeprowadzić wywiad z Grace Kelly o jej rolach. Dzięki jakiejś niewyjaśnionej chemii krótki wywiad zamienił się w wieloletnią dozgonną przyjaźń. Gdy biograf chciał rozpocząć książkę za czasów przyjaźni z księżną, ta poprosiła go, aby zrobił to dopiero 25 lat po jej śmierci. Spoto swojej obietnicy dotrzymał.

W książce „Wyższe sfery. Życie Grace Kelly”,  autor opisuje życie młodej Grace, jej sukcesy i porażki, drogę na szczyt, miłość i śmierć. Komu wydaje się, że życie tej pięknej dziewczyny było pasmem sukcesów, jest w błędzie. Urodzona w bogatej rodzinie Grace, wcale nie miała „z górki”. Bogactwo jej ojca nie było wynikiem pochodzenia, lecz żyłki do interesów, przez co rodzina Kelly nie należała do śmietanki towarzyskiej Filadelfii. Grace nigdy nie była rozpieszczonym bachorem. W ich domu zawsze panował rygor, dziewczynka była ignorowana przez ojca. O wszystko, w tym o siebie,  musiała walczyć jak lwica.  Tylko dzięki swojemu uporowi, udało się jej wyrwać z domu, co nie oznacza, że rodzina przestała mieć na nią wpływ. O możliwość samodzielnego podejmowania decyzji księżna musiała walczyć bardzo długo. Miłości i akceptacji ze strony ojca nie udało się jej wywalczyć.

Dzięki swojej przyjaźni z księżną, Doland Spoto dotarł do informacji, o których marzyło zapewne wielu autorów książek. Grace Kelly nie miała przed nim tajemnic. Wiele lat znajomości zaowocowało naprawdę ciekawą biografią. Takich informacji, jak w książce „Wyższe sfery życia Grace Kelly”, nie znajdziemy w żadnej innej pozycji.

Książkę polecam zarówno miłośnikom biografii sław, jak i wszystkim, którzy interesują się filmem, bowiem w tej publikacji wątek Grace Kelly jako aktorki jest bardzo rozbudowany, a „partneruje” jej tam między innymi mistrz Alfred Hitchcock.

8/10

Donald Spoto, Wyższe sfery. Życie Grace Kelly, Wydawnictwo Dolnośląskie, 2010

recenzja opublikowana na dlalejdis.pl

środa, 11 maja 2011

Beata Pawlikowska, Blondynka jaguar i tajemnica Majów - Z Blondynką w świecie Majów

Chyba każdy w Polsce kojarzy Beatę Pawlikowską. Jedni z telewizji, inni z radia, jeszcze inni w połączeniu z pewnym panem. Piękna, uśmiechnięta Blondynka, która zaprzecza całej teorii o kobietach z włosami blond. Piękna, mądra, nie bojąca się wyzwań. Kobieta, z którą można przemierzyć cały świat.


W swojej najnowszej książce „Blondynka, jaguar i tajemnica Majów” Beata Pawlikowska zabiera czytelników w fascynującą podróż po pięknej i niebezpiecznej Gwatemali. Razem z autorką będziemy mogli rozwikłać tajemnice świata Majów, dowiedzieć się, jak ciekawie może wyglądać podróż po tym odległym kraju, co niezwykłego możemy tam zobaczyć i jakie niebezpieczeństwa będą na nas czyhać.

„Blondynka, jaguar i tajemnica Majów” to swego rodzaju pamiętnik podzielony na rozdziały, przyozdobiony przepięknymi fotografiami. W każdym z rozdziałów czeka nas fascynująca opowieść. A to o kierowcach autobusów, którzy jeżdżą jak szaleni, a to o tajemniczym kogucie, który towarzyszy Pani Beacie przez praktycznie całą drogę. Dowiemy się mnóstwa rzeczy o tym, co łączy i dzieli nasze narody. Okazuje się, że mamy naprawdę bardzo wiele wspólnego. Osobom  poszukującym wielkich tajemnic polecam rozdział o Biblii Majów- jest o wiele ciekawsza od naszej i chyba lepiej oddaje ludzką i boską naturę.

Oprócz opowieści o niebezpiecznych, a zarazem fascynujących podróżach po kraju, kulturze, obrzędach, czeka nas po prostu bardzo przyjemna podróż palcem po mapie. Trudno opisać książkę podróżniczą, taką, jaką jest „Blondynka, jaguar i tajemnica Majów”. Autorka pisze trochę o tym, trochę o owym. Czułam się, jakbym czytała maile z podróży przyjaciółki. Nie jestem w stanie, w jednym zdaniu, napisać o czym jest książka Pani Beaty. Wiem natomiast jaka jest. To interesująca, wciągająca i przede wszystkim bardzo optymistyczna opowieść mądrej i wrażliwej kobiety nie tyle o podróży, co o życiu.

Książka ta, choć dla mnie to bardziej pamiętnik, to pomysł na wspaniały prezent. Nie tylko dla osób, które interesują się podróżami. Również dla pasjonatów fotografii, tych, którzy uwielbiają przygody, ludzi pogodnych i szczęśliwych.

7/10

Beata Pawlikowska, Blondynka, jaguar i tajemnica Majów, wydawnictwo G J RBA, National Geographic Warszawa 2010

recenzja opublikowana na kobieta20.pl

poniedziałek, 2 maja 2011

Luca Spaghetti, Masz przyjaciela - Przyjaciel potrzebny od zaraz



Czy wyobrażacie sobie, że macie znajomego, który nazywa się Łukasz Makaron? Dziwne nazwisko, prawda? Taki facet istnieje jednak naprawdę. Może nie ogólnie Makaron, ale Spaghetti. Luca Spaghetti. I o dziwo, facet istnieje naprawdę, nie jest tylko wymysłem Elizabeth Gilbert autorki książki „Jedz, módl się, kochaj”. 

Książka, której autorem jest wspomniany wyżej Luca Spaghetti to przepiękna i zabawna zarazem opowieść o przyjaźni, życiu i… jedzeniu, które w życiu Włochów jest bardzo ważne, jeśli nie najważniejsze.  Książka „Masz przyjaciela” wciąga jak bagno. Porywa, jak rwąca rzeka.
Książka „Masz przyjaciela” podzielona jest na trzy części.
W pierwszej „Rzymie, nie bądź taki, pomóż” autor opowiada o swojej młodości, o początkowych kompleksach dotyczących nazwiska, które przypadło mu w spadku po przodkach. Znajdziemy tam przyjemną opowieść o chłopcu, którego miłością jest piłka nożna i jedzenie. Będziemy rosnąć i dojrzewać razem z głównym bohaterem ciesząc się z sukcesów jego ukochanej drużyny piłkarskiej.
Część druga „ Rzymianin w Stanach” opowiada o wielkiej miłości bohatera do podróży. Słabo znając angielski Luca wyrusza ze swoim najlepszym kumplem na spotkanie wielkiej przygody- USA. Poznaje tam tak odmienną od włoskiej kulturę amerykańską, zdobywa nowych przyjaciół i zwiedza. Cały kraj za wszelką cenę.
Część trzecia „Amerykanka w Rzymie” to wzruszająca i przezabawna opowieść o spotkaniu autora z autorką książek, Elizabeth. Luca, początkowo dość negatywnie nastawiony do znajomej, która w ramach „wymiany” przyjeżdża do Włoch, platonicznie się w niej zakochuje praktycznie od pierwszego wrażenia. Początkowe obawy związane ze złym wyobrażeniem, szybko przeradzają się w prawdziwą przyjaźń. Nie wyobrażacie sobie, ile wspólnego mogą mieć dwie zupełnie sobie obce osoby wiodące całkowicie inne życie, żyjące na dwóch końcach świata. Oprócz miłości do jedzenia i piłki nożnej łączy ich fascynacja muzyką i ciekawość świata.
Każdego, kto ma zły humor, książka „Masz przyjaciela” nastawi do świata bardzo pozytywnie. Optymistom polecam książkę na słoneczne popołudnie, albo wieczór z herbatą i czymś słodkim. Słowem- książka dla każdego. Dla miłośników jedzenia, podróży, dla tych, którzy chcą przyjemnie spędzić czas na lekturze naprawdę dobrej książki.

9/10

Luca Spaghetti, Masz przyjaciela, Rebis, 2011

niedziela, 1 maja 2011

Wampir z M-3, Andrzej Pilipiuk - Śladami PRL’owskich wampirów


„A więc twierdzicie, Obywatelu, że wampiry istnieją? Niby kraj socjalistyczny, ateizm w modzie, a tu taka wtopa. I jak się krzyżem odwijać? Jak wodą, tfu, święconą chlapać? A czosnek, tylko granulowany i z importu z bratniej Czechosłowacji!”   


Wampir z M-3” miał być „powieścią obnażającą zmierzch zgniłego kapitalizmu”. Dla mnie to powieść obnażająca zakłamanie socjalizmu. Fakt faktem, wampiry nie istnieją, ale gdyby istniały w czasach PRL-u, to wyobrażam sobie ich bytowanie dokładnie tak, jak autor książki.
Andrzej Pilipiuk, z którego twórczością, trochę wstyd się przyznać, spotkałam się po raz pierwszy, bardzo szybko stał się jednym w moich ulubionych polskich autorów. Facet ma talent i wyobraźnię. Nie ma co zaprzeczać. Kto byłby w stanie, w dobie wielbicieli Zmierzchu i innych wyżelowanych wampirzych wymoczków, potrafi stworzyć wampiry chodzące do pracy, wyrabiające 100% normy, walczące o kartki i dewizy?

Wampir z M-3opowiada historię grupy „zimnych”. Jedną z nich jest Gosia Brona, uczennica liceum, kochająca Limahla. W powodu nieudanych wakacji, złych ocen i miłosnego odrzucenia dziewczyna postanawia się powiesić. Po jakimś czasie budzi się w rodzinnym grobowcu. Gdy „uszczęśliwiona” rodzina częstuje Gośkę śrutówką, nastolatka odkrywa, że coś z nią jest nie tak. Wkrótce odnajdują ją wampiry i tłumaczą powoli acz dosadnie, że jej dotychczasowe życie właśnie uległo wielkiej zmianie. Odtąd nie będzie musiała martwić się klasówkami, kartkami na mięso i chłodem. Dzięki pomocy Marka, Małgorzata znajduje ciepłe schronienie i przyjaciół. Myli się jednak ten, kto sądzi, że wampiry mają w czasach PRL spokojne życie. Nie dość, że muszą uciekać przed ZOMO i ubecją, to jeszcze czekają ich potyczki z tajnym oddziałem SB  „Z” jak zabobon (nie zaświaty).

W książce znajdziemy nie tylko wampiry ale również wilkołaki, mumie i inne stwory. Jeśli ktoś ma już serdecznie dość bohaterów Zmierzchu, to również znajdzie coś dla siebie.
Gdybym miała krótko scharakteryzować książkę Pilipiuka, powiedziałabym, że jest rzeczowa, zabawna, z nutką socjalistycznego podejścia do życia.  Najlepiej jednak książkę charakteryzuje poniższy cytat:
„Być wampirem w PRL to nie przelewki. W społeczeństwie bezklasowym trudno tytułować się hrabią. Płaszcz i smoking nosi albo kelner albo iluzjonista, a krew obywateli Rzeczpospolitej Ludowej ma posmak deficytu i reglamentacji.”

Wampir z M-3” to pozycja dobra zarówno dla miłośników wampirów, jak i tych, którzy PRL wspominają z łezką w oku.



9/10





Wampir z M-3, Andrzej Pilipiuk, Fabryka Słów, 2011

recenzja opublikowana na kobieta20.pl