I Ty bądź bohaterem w swojej kuchni.
„Przepis to tylko instrukcja. Najważniejsze, aby gotować z miłością”.
Rynek autorskich książek kucharskich dzieli się obecnie na dwie kategorie. Książek pisanych i wydawanych bo: jestem sławna, więc się sprzeda oraz tych pisanych z pasją przez ludzi, którzy mają pojęcie o sztuce gotowania. Nie jest ważne, czy książka ta zawiera przepisy na zupy, dania polskie, włoskie, japońskie. Ważne jest to, że jest rzetelna, interesująca i pisana z prawdziwej miłości do gotowania.
Po przeczytaniu książki Grzegorza Łapanowskiego „Smakuje” mam 99% pewności, że książka ta należy do kategorii drugiej. Książek dobrych, które przydadzą się nie tylko, gdy nie będziemy wiedzieć, jak zrobić zupę pomidorową, ale także zwyczajnie do czytania.
„Najbardziej niezwykłe jest to, że kuchnia nie zna granic”. Grzegorz Łapanowski ma całkowitą rację. Także, gdy mówi o tym, że „na kuchnię nie ma monopolu- gotować może każdy”. Ważne, żeby gotować z uczuciem.
Grzegorz Łapanowski bardzo dużą rolę przywiązuje do składników. Przyznaję mu całkowitą rację, jednak muszę się przyznać, że sama na tym polu grzeszę często wybierając produkty tańsze kosztem jakości. Autor stara się przekazać czytelnikowi jak ważne jest to, co wkłada później do garnka. Nie tylko dla smaku, ale też zdrowia i gospodarki. Bo kto będzie hodował piękne i dorodne malinówki, jeśli większość kupuje tanie pomidory w hipermarkecie? Jaką będziemy mieć szansę za kilka lat na dobrą wędlinę skoro kupujemy cokolwiek byle taniej? To wszystko niestety prawda. Pytanie tylko, co kupi statystyczny Polak z najniższą krajową w kieszeni, mając do wyboru kg pomidorów za 3 i 8 zł? Te tańsze. Łapanowski przekonuje, że jeśli zaczniemy wybierać produkty polskie, tradycyjne, regionalne, ekologiczne, to w końcu rynek zacznie odbierać nasze sygnały i się zmieni. Ja proponuję na początek podwyższenie pensji. Wtedy, obiecuję, będę kupowała tylko to, co najlepsze. Ale nie zmienia to faktu, że z autorem, co do wyższości produktów dobrej jakości, zgadzam się w 100%.
Po wstępnie dotyczącym zakupów możemy przejść dalej. Dochodzimy do indeksu produktów i terminów kulinarnych. Najpierw się z tego śmiałam. A później dowiedziałam się, czarny bez, akacja, goździk i hibiskus to kwiaty jadalne, że istnieje 30 odmian mięty, co to są stynki oraz, że szparagi dostępne są także w październiku i listopadzie (byłam pewna, że tylko od maja do czerwca). Tak więc nawet z takiego indeksu i tablicy sezonowości można się czegoś nauczyć.
Jedzenie.
Co jeszcze znajdziemy w książce?
„Smakuje” podzielona jest na 14 rozdziałów:
- Chleb- „dzieło sztuki, produkt magiczny i symboliczny”. Dowiemy się tutaj o rodzajach chleba, zakwasu, poznamy tajemnice wyrobu czegoś, co jemy codziennie. Do tego kilka bardzo interesujących przepisów, które wypróbuję, jak tylko będę miała taką możliwość. Czekają na nas przepisy na pizzę, chleb, podpłomyki, grissini,
- Tłuszcze- „fundament, nośnik smaku”. Tu nauczymy się, jak zrobić masło klarowane, masło z koprem włoskim, czy config z gęsiny.
- Sery. Jeśli wreszcie chcesz się nauczyć robić własny ser, ten rozdział jest dla Ciebie (ja sztukę robienia sera białego mam opanowaną). Polskie fondue, carpese pl, czy kozi ser z burakami są w zasięgu Twojej ręki.
- Jaja. Chociaż wydaje się, że jakie jajko jest każdy widzi, nie jest to takie łatwe. Podobno na ten temat można napisać osobną książkę. Gdy dowiemy się co nie co o jajach, będziemy mogli spróbować zrobić jajecznicę z grzybami i grzankami, omlet japoński, czy domowy majonez.
- Zupy. Tutaj czekają na nas przepisy między innymi na krem z topinambura, wywar rybny, czy chłodnik ekspresowy.
- Makarony. Serowa pasta z szynką, orzechami i szpinakiem pieczona w gniazdku? A może razowe penne?
- Drób. „Kurczę pieczone… smażone, duszone, wyluzowane, faszerowane lub mielone”. Macie ochotę na skrzydełka w miodzie?
- Wieprzowina. „To nie jest rozdział dla wegetarian. Z całym szacunkiem”
- Wołowina. Tatar z serem pleśniowym, medaliony wołowe, korzenne ogony wołowe. To wszystko dla tych, którzy kochają wołowinę.
- Jagnięcina. Jak w każdym rozdziale trochę historii, teorii lub wspomnień i luźnych przemyśleń, a potem… przepisy na pieczony udziec z winogronami lub comber z grilla.
- Ryby. A tutaj korzenny śledź z cebulą i jabłkami, karp z pieca, czy parzony pstrąg.
Rozdziały o warzywach, kaszach i owocach również w książce „Smakuje” znajdziemy.
Czytając miałam wrażenie, że autor wybrał przepisy i produkty tak, aby nasza dieta była zbilansowana. Tłustą kaczkę możemy połączyć ze zdrową kaszą i warzywami, a drób z makaronem.
Wprawdzie nie wszystkie przepisy przypadły mi do gustu, choćby te z wołowiny za którą nie przepadam, albo z kaszy, ale część z nich na pewno kiedyś wypróbuję.
To, co cenię w książkach kucharskich, to obecność autora duchem i ciałem. Przepisy nie są dla mnie najważniejsze. Równie ważne jest to, co autor może i chce mi powiedzieć. A Grzegorz Łapanowski ma do powiedzenia naprawdę wiele. Między przepisami znajdziemy ciekawe przemyślenia, trochę teorii i historii. Tak naprawdę to nie wiem, czy jego zapiski są dodatkiem do przepisów, czy też przepisy uzupełniają historię, którą autor chciał nam przekazać. Tak czy siak, jestem zadowolona. Opowiadania zaostrzają apetyt (przez kilka dni myślałam o świeżym chlebie prosto z pieca), a przepiękne zdjęcia sprawiają, że ślinka cieknie.
Jeśli oprócz przepisów ważne jest dla Ciebie jeszcze to „coś”, to możesz ze spokojnym sumieniem nabyć tę książkę. Będziesz zadowolona.
Ja polecam.
08/10
Grzegorz Łapanowski, Smakuje, G+J, 2011
Recenzja opublikowana na kobieta20.pl
Wołowina <3
OdpowiedzUsuńJagnięcina <3
Ale koleś wygląda jak Jamie :/
Rozglądałam się ostatnio za książką tego typu, poszukam jej z chęcią :)
OdpowiedzUsuń