sobota, 21 stycznia 2012

Assassin's Creed Bractwo Oliver Bowden



„Wyruszę do czarnego serca zepsutego imperium, by zetrzeć w proch moich wrogów.”


Tak można w jednym zdaniu streścić treść książki. Ale czy warto? Ona zasługuje na coś więcej. Fanów gry ostrzegam. Jeśli jeszcze nie graliście w „Assassin’s Creed: Bractwo” nie czytajcie tej recenzji. Zepsuje wam ona połowę zabawy z grania i poznawania losów Ezio.

Koniec XV/ początek XVI wieku. Włochy, kiedyś potężne państwo stoją na granicy ruiny. Rozbitym państwem usiłuje rządzić żelazną ręką rodzina Borgiów. Aby zjednoczyć w swoich rękach najważniejsze miasta-państwa Włoch, są gotowi na wszystko. Do celu dążą dosłownie po trupach. Najgorzej wygląda sytuacja w Rzymie, mieście, które kiedyś było symbolem władzy i potęgi. Jedynymi osobami, które mogą powstrzymać żądną władzy rodzinę, są Assassini. Wśród nich żyje trochę zadufany w sobie Ezio Auditore da Firenze.

Cały czas między rodziną Borgiów i ich przyjaciółmi, a Assassinami oraz ich sprzymierzeńcami toczą się walki. W czasie jednej z nich (pierwszej opisanej w książce) Assassin Ezio zabija swojego odwiecznego wroga, papieża Rodrigo Borgia. Gdy Assassini cieszą się z wygranej i dają sobie chwilę na odpoczynek, zostają zaatakowani przez rodzinę Borgiów. Przywódca Assassinów, wuj Ezio umiera. Grupa zostaje rozbita. Aby mieć szansę na wygranie wojny z Borgiami, Ezio zaczyna zbierać ludzi, którzy tak jak on, chcą wolności i pokoju. Zaczyna organizować Bractwo. Znajdzie się w nim miejsce dla wszystkich: wojowników, złodziei, kardynałów i prostytutek. Każdy może i powinien walczyć z krwawą rodziną. Czy się uda?

Książkę chciałam przeczytać z ciekawości. Musiałam sprawdzić, czy książka na podstawie gry ma szansę bytu. Wcześniejsze losy głównego bohatera śledziłam dzięki znajomym, grającym w poprzednią część gry, więc wiedziałam, co mnie czeka. Nie zawiodłam się, Oliver Bowden spisał się na medal. Coś, co wydawało mi się niemożliwe, wyszło całkiem dobrze. Trudno przelać akcję gry w ten sposób, aby zainteresować czytelnika i przy okazji nie przesadzić. Oliver Bowden znalazł chyba złoty środek. Gdyby odjąć parę elementów typowo fantastycznych powiedziałabym, że to nie powieść na podstawie gry historyczno- fantastycznej, ale przyjemna sensacyjno-historyczna.

Książka nie jest wymagająca. Czyta się ją szybko, akcja wciąga. Oliver Bowden w ciekawy sposób opisał bohaterów, dzięki temu od początku możemy sobie wybrać ulubieńca (i niekoniecznie będzie to główny bohater). Akcja wciąga do tego stopnia, że razem z bohaterami staramy się odkrywać nowe tajemnice, rozwiązywać zagadki i przewidywać kolejne kroki wrogów. Naszym ulubieńcom będziemy kibicować, a wrogom życzyć wszystkiego najgorszego. Uwielbiam książki, które wciągają czytelnika na tyle, że zaczyna on przeżywać przygody bohaterów, a nie tylko stoi z boku i obserwuje przebieg akcji. „Assassin's Creed: Bractwo” należy właśnie do tej kategorii, więc polecam, jeśli ktoś lubi czytać książki historyczne. Odradzam natomiast tym, którzy grają, albo zamierzają grać w najbliższym czasie w Assassin's Creed.

08/10

 
Oliver Bowden, Assassin's Creed Bractwo, Insignis, 2011



recenzja książki opublikowana na stronie dlalejdis.pl

1 komentarz:

  1. Grę po prostu kocham:D Przeszłam wszystkie 3 części i teraz jestem po uszy w Revelations:D Na pewno przeczytam:D Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń