Ocena społeczności: niezły 6,4
czas trwania: 1 godz. 33 min.
gatunek: Obyczajowy
premiera: 30 września 2011 (Polska) 7 czerwca 2011 (Świat)
produkcja: Polska
reżyseria: Leszek Dawid
scenariusz: Paweł Ferdek, Leszek Dawid
Roma Gąsiorowska Kinga "Ki"
Adam Woronowicz Mikołaj "Miko"
Kamil Malecki Piotruś "Pio"
Krzysztof Ogłoza Antoni "Anto" Miszczak
Sylwia Juszczak Dorota "Dor" Szwarc
Agnieszka Suchora Gośka "Go"
Krzysztof Globisz Marian, dyrektor ośrodka pomocy społecznej
"Brawurowo zagrana przez Romę Gąsiorowską, historia współczesnej dziewczyny, barwnej zachłannej na życie, nie poddającej się ograniczeniom i głośno mówiącej czego oczekuje od świata."
Poznajcie Ki, czyli Kingę. Współczesną młodą matkę. Tak właściwie to za chwilę samotną młodą matkę, ponieważ Kinga po kłótni ze swoim partnerem wyprowadza się z domu i zamieszkuje u koleżanki. Czym może się zajmować współczesna młoda matka? Nie wiem. Kinga, której jedynym zarobkiem są pieniądze za sporadyczne pozowanie na ASP i jakieś zasiłki z pomocy społecznej biega z koleżankami na kawę, do klubów, na zakupy.
Opowiadać filmu chyba nie ma sensu, bo niewiele w nim właściwej akcji. Ot historia kawałka życia młodej dziewczyny. Wolałabym się skupić na moich odczuciach w trakcie oglądania "Ki". Moja pierwsza myśl "WTF!!??" W opisie filmwebu możemy znaleźć zdanie historia współczesnej dziewczyny, barwnej zachłannej na życie, nie poddającej się ograniczeniom i głośno mówiącej czego oczekuje od świata.
Jakiem zachłannej na życie! Czy kobieta zachłanna na życie to kobieta, której ja osobiście chętnie ograniczyłabym prawa do dziecka? Wyobraźcie sobie że macie dziecko z wpadki. Wasz związek rozpada się przez niedojrzałość i Twoją i partnera. Czy pierwsze co robicie (nie mając pracy) to biegniecie na kawę do kawiarni, a później, z dzieckiem szlajacie się po klubach? No według mnie nie tak to powinno wyglądać, nawet jeśli chcecie żyć. Nie poddającej się ograniczeniom? Jakim? Z filmu można wywnioskować, że jedynym ograniczeniem tytułowej Ki jest jej dziecko.
Ki to, moim zdaniem, postać całkowicie negatywna. Wykorzystuje wszystkich, którzy staną na jej drodze. I to z premedytacją. Zaniedbuje dziecko, szlaja się po klubach, nie stać jej na słowo "dziękuję", najważniejsza jest ona. Nie liczy się nikt inny.
Nie wiem, jak innych, ale mnie denerwują również "imiona" bohaterów. Nie ma Kingi- jest Ki. Nie ma Piotrusia- jest Pio. Nie ma Mikołaja- jest Miko. Jedyną "normalną" postacią filmu jest dyrektor ośrodka pomocy społecznej Marian, który później okazuje się erotumanem bo nawet erotomanem nazwać go nie można.
Zgodzę się tylko co do jednego. Roma Gąsiorowska zagrała świetnie. Mniemam, że rola nie była łatwa, a aktorka sprawiła, że Ki jest bardzo autentyczna. Tak autentyczna, że miałam nadzieję, że jej życie się zawali. Z resztą opisu zgodzić się nie mogę. Ki jest bowiem dla mnie rodzajem pasożyta. Daj jej palec, połknie Cię w całości, poprosi o więcej i obrazi się, że nic więcej nie ma. Miałam wrażenie, że Ki jest postacią żywcem wyciągniętą z portalu piekielni "Daj mi, bo mi się należy". Jestem biedna, samotna, nikt mnie nie kocha, nikt mnie nie lubi, nikt mnie nie chce przytulić. Jak mi przypilnujesz dziecka to nie będę Cię niepokoić. Wpadnę do Ciebie na chwilę- który pokój mogę zająć? To ja mam płacić rachunki? Przecież ja tu tylko mieszkam i nie mam pracy. Ty masz- nie ubędzie Ci.
No sorki, ale nie ze mną te numery.
A film POLECAM. Kto oglądał? Wy inaczej odebraliście Ki?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz