poniedziałek, 26 listopada 2012

Mama ma zawsze rację Sylwia Chutnik



[…]Po sekundzie pojawiają się dwie wielkie krechy i jakby mogły, to by Ci język pokazały. „Jesteśmy wysłanniczkami polityki prorodzinnej tego kraju. Jesteśmy zygotą słodkiego bobo które już niedługo zrewolucjonizuje dotychczasową sielankę”.


Już po pierwszych zdaniach wypowiedzianych przez lektora wiedziałam, że TA książka mi się spodoba.  Znajdziemy w niej wszystko, o czym powinnyśmy pomyśleć. O naszym i cudzym postrzeganiu ciąży i macierzyństwa (o tym, że możemy nie wyglądać w ciąży jak modelki, których zdjęcia oglądamy w gazetach, o tym, że może być nam źle, możemy mieć depresję chociaż kochamy dziecko, o tym, że wszystko jest cholernie drogie i o tym, że dziecko poczęte- nienarodzone jest dobrem narodowym, a jak się urodzi to już nasz problem).


„Bo my byłyśmy ostatnio chore. Nas bolał wczoraj brzuszek. Tak myśmy płakały bo tak żeśmy cierpiały” […] Kompletny brak zahamowania w kwestii stłamszenia swojej tożsamości. Dorosłej tożsamości. Na co nam ona? Mamy przecież słitaśne bobo, które patrzy się na nas swoimi poważnymi oczami z coraz większym zdumieniem i myśli co my robimy?


Autorka porusza w książce nie tylko aspekty macierzyństwa przez pryzmat zmiany pieluszek i chodzenia na spacerki, ale też sprawy, o których wiele kobiet nie ma pojęcia.  Ile Waszych przyjaciółek po urodzeniu mówi tylko i wyłącznie o swoim najmądrzejszym, najpiękniejszym bobo? Czy dziubdziają do dziecka jak do… dziecka? Mówią, jakby miały wadę wymowy? Czy ich profile na portalach społecznościowych wyglądają jak album ich dziecka? Jeśli tak, to znaczy, że powinny zapoznać się z tą pozycją. Może nie jest jeszcze na późno i z ich mózgu nie została już tylko kaszka mleczno- ryżowa.

Ale przecież dziecko i rodzina to nie tylko my, ale też sąsiedzi, babcia, dziadek, ciocia, nauczycielka. Ile rzeczy robimy z myślą „no bo co ludzie powiedzą”? Czy robimy coś wbrew sobie?

W związku na kocią… na czarcią łapę dzieci mieć nie wolno! Przecież jak coś się stanie to duszyczka błąkać się będzie niczym bezpański pies. Odbijać się będzie niczym piłeczka od ping-ponga: niebo-ziemia-piekło. I co ten biedny Bóg ma zrobić z taką duszyczką skoro rodzice nie zapłacili za wpis do rejestru zbawionych?


Ile z nas pozostaje po wstąpieniu w związek? Czy nie poświęcamy siebie w imię „partnerstwa”, które polega na tym, że ja ugotuję, on zje, a ja pozmywam? On ponosi ubrania, a ja je upiorę? W końcu podział obowiązków jest. Nie robimy wszystkiego same. On w tym pomaga. Prawda? Czy przed związaniem się rozmawialiśmy w partnerem o budżecie domowym, czy też każde wyjście na miasto albo dłuższy wyjazd to walka o to, kto za to zapłaci?

Od razu polubiłam autorkę. Jej język, jej styl, jej przemyślenia. Gdybym miała jakiś talent pisarski i miała napisać książkę o kobietach, ich miejscu we wszechświecie i Polsce, to dokładnie to bym chciała napisać.

Dużym plusem jest też dobry lektor. Może on zarówno pomóc książce jak i ją zupełnie zepsuć. Anna Cieślak jest lektorem dobrym. Wystarczyło kilka chwil, abym zapomniała o tym, że słucham nagrania. Czułam się bardziej, jakby ktoś mi o czymś opowiadał. Bardzo lubię to uczucie. Dobra dykcja, miły tembr głosu (czy jak to się ładnie nazywa) i wczucie się w treść. 

Nie sądziłam, że książka poruszająca takie tematy może zostać w mojej pamięci na dłużej. Ale została i jakiś czas zastanawiałam się nad tym, co autorka chciała nam przekazać. A jak już się zastanowiłam, to przysięgłam sobie, że nie będę taką słodką mamusią z papką zamiast mózgu, która zatraci siebie najpierw dla partnera, potem w imię dobra dzieci, a na koniec w imię miłości do wnuków. Trzeba żyć!


Mama ma zawsze rację, Sylwia Chutnik, Mamania, 2012

czytała: Anna Cieślak

książka do pobrania na audeo


 Za miłe chwile dziękuję

*cytaty ze słuchu, więc mogą zawierać jakieś błędy

2 komentarze:

  1. Wiele słyszałam o Sylwii Chutnik ale nie czytałam do tej pory żadnej jej książki. Za to na półce czeka na swoja kolej "Cwaniary".
    Książkę "Mama ma zawsze rację" przedstawiłaś w bardzo atrakcyjny sposób. Już mam ochotę biec i zakupić sobie własny egzemplarz. Sama zauważyłam, że od kiedy jestem mamą, często rozmawiam tylko o dzieciach. Mam przyjaciółki mamy i jest to dla mnie naturalne...

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka może być ciekawa, ale nie wiem, czy dałabym radę skupić się na niej, gdyby była czytana. Może kiedyś się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń