czwartek, 24 lutego 2011

Pratchett Terry, Wolni Ciut Ludzie - Mali ludzie, wielkie czyny

„Obok stały „Choroby owiec”, [...]. Babcia Obolała była ekspertem od owiec, choć uważała je za „worki kości, oczu i zębów, które tylko szukają nowych sposobów żeby zdechnąć”   

Z twórczością Terry’ego Pratchetta zetknęłam się po raz trzeci. Miałam przyjemność przeczytać wcześniej „Kolor magii” i „Równoumagicznienie”. Choć jego książki nie należą do typowej fantastyki, są jedyne w swoim rodzaju. Nie zrozumie tego ten, kto jeszcze nie sięgnął po żadną z książek Terry’ego Pratchetta.
„Każda kraina potrzebuje swojej własnej czarownicy” i chociaż prawdziwe czarownice mogą powstać tylko na bardzo twardej skale, kreda też czasem może sprawić niespodziankę.

Główną bohaterką książki Terry’ego Pratchetta jest Tiffany Obolała, jedna z siedmiorga dzieci rodziny Obolałych. Na pozór zwyczajna dziewczynka, zajmująca się wyrobem mleka i serów oraz pilnowaniem wiecznie klejącego się brata Wentwortha, ma w sobie coś wyjątkowego. Mała Tiffany jest dzieckiem bardzo ciekawym świata. Gdy tylko może, dokształca się u przejezdnych nauczycieli wypytując ich o każdy nurtujący drobiazg. Dzięki swojej inteligencji, sprytowi i dobrej znajomości baśni dla dzieci, Tiffany udaje się unieszkodliwić potwora, który pewnego słonecznego dnia nawiedza krainę dziewczynki. Poczynania dziecka śledzą Nac Mac Feegle’gowie i Panna Tyk, która postanawia uzmysłowić Tiffany jej wielki dar i nauczyć ją bycia czarownicą.
Jakiś czas po potyczce z rzecznym stworem zostaje uprowadzony mały Wentworth, a Tiffany opuszcza rodzinny dom, by z pomocą małych, lecz dzielnych stworzeń, uwolnić brata z rąk złej Królowej, która porwała chłopca do swojego świata.

Wolni Ciut ludzie” to kolejna książka Terry’ego Pratchetta z serii „Świat dysku”, pierwsza z podserii z Tyffany Obolałą, w tłumaczeniu Piotra Cholewy. Dzięki pochodzeniu tłumacza Ciut ludzie nabyli śląskiego akcentu, dzięki czemu ich dialogi są śmieszne i niespotykane w tego typu pozycjach. Książka wiele zawdzięcza dobremu panu Cholewie, który chyba wziął sobie do serca powiedzenie o tłumaczeniach i kobietach.

Chociaż akcja książki jest umiejscowiona w Świecie Dysku, czytelnik nie odczuwa tego tak, jak w innych powieściach Pratchetta, gdzie było to wyraźnie zaznaczane. „Wolni Ciut ludzie” wciągają czytelnika i nie pozwalają mu się nudzić nawet przez chwilę. Fantastyka Terry’ego Pratchetta to mieszanka baśni braci Grimm, Alicji z krainy czarów, Czarnoksiężnika z krainy Oz i ludowych opowieści. Dzięki połączeniu różnych światów, książka  Pratchetta jest wyjątkowa.

Przygoda Tiffany wciąga bardziej niż większość bajek i baśni razem wziętych. Być może dlatego, że na każdym kroku młodej czarownicy towarzyszą sześciocalowi wojownicy znani przede wszystkim z „kradzenia, pijatyk i bijatyk”. Dzięki umiejętnościom odziedziczonym po Babci Obolałej, dodatkowym myślom i wejrzeniom oraz patelni, sznurkowi i książce „Choroby owiec” Tiffany może pokonać każdego, nawet najgroźniejszego potwora, który zagraża życiu braciszka i ukochanej krainie.
A terozki nie zastanawiajcie się długo i sięgnijcie po egzemplarz „Wolnych ciut ludzi”. Bydzie piknie.


7/10



Pratchett Terry, Wolni Ciut Ludzie Przekład: Piotr W. Cholewa, Prószyński i S-ka, Warszawa 2010

recenzja opublikowana na kobieta20.pl


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz