Wampiry towarzyszą czytelnikom i widzom już od dłuższego czasu. Było kilka filmów, wydano kilka ciekawych książek. Teraz jednak wampiry stały się prawdziwą plagą. Przyznam się szczerze, że czuję się wręcz osaczona wampirzą tematyką.
Zaczynając lekturę bestsellera „New York Timesa”, „USA Today” i „Wall Street Jurnal” starałam się nie myśleć o tym, że w dzisiejszych czasach dosłownie należy napisać przynajmniej jedną książkę z wampirami w roli głównej. Rekomendacja tak zacnych gazet sprawiła, że nie miałam oporów przed sięgnięciem po tę książkę. Melissa de la Cruz tym razem w jednej książce zawarła dwie: „Zbłąkany anioł” i „Krwawe walentynki”.
„Zbłąkany anioł” opowiada o perypetiach Schuyler i Jacka, którzy, ścigani przez mściwą Regentkę Mimi, usiłują uratować świat. Bohaterowie, niestety, nie wiedzą dokładnie, w jaki sposób, gdzie i przede wszystkim, przed kim będą tego świata bronić. W grę wchodzą błękitnokrwiste wampiry, czerwonokrwiści ludzie i niezidentyfikowane demony. Równolegle z przygodami Schuyler i Jacka poznajemy dokładniej Mimi i biurokratyczny świat wampirów. Z nieznanych sobie powodów bardziej polubiłam mściwą Regentkę, niż zakochanych w sobie głównych bohaterów. Być może dlatego, że ckliwa miłość między wampirami, którzy nie mogą ze sobą być, to dla mnie zbyt wiele.
„Krwawe walentynki” z kolei to trzy krótkie opowieści o miłości między wampirami, ludźmi i czarownicami. Chociaż miały one rzucić nowe światło na świat i dzieje wampirów, dla mnie mogłyby być odrębną książką.
Nie potrafię szczerze polecić lub przestrzec przed lekturą opowieści o „Błękitnokrwistych”. Ci, których tematyka związana z gryzieniem w szyję zafascynowała powinni po „Zbłąkanego anioła” sięgnąć bez ociągania. Ci zaś, którzy czują przesyt tego typu literaturą powinni przeczekać, bo jestem pewna, że za jakiś czas zmienią się trendy i nie będziemy już bombardowani wampiryzmem. Z jednej strony temat wampirów jest już tak oklepany, że nic nowego nie da się wymyślić, wiec w książce powtarzają się motywy, z którymi czytelnicy mogli zetknąć się już wcześniej. Z drugiej jednak, gdyby zapomnieć, że czytamy o wampirach, pojawia się naprawdę ciekawa książka przygodowa. Jeśli więc nie przeraża Was słowo „wampir”, spokojnie możecie zaryzykować.
4/10
Melissa de la Cruz, „Zbłąkany anioł / Krwawe walentynki”, Wydawnictwo Jaguar 2011
recenzja zamieszczona na dlalejdis.pl
Ja sobie dam jednak spokoj. Przeczytalam pare ksiazek Ann Rice, nieszczęśna Mayer i Sex and blood ( goraco polecanych przez moja kumpele) - na razie mam dosc na jakiekolwiek ksiazki przesiakniete miłością... sexem, gdzie zdretwiale ( ba!)czlonki wapirow odgrywaja głowne role!
OdpowiedzUsuń