wtorek, 8 marca 2011

Wiera Szkolnikowa, Namiestniczka księga I - Miłość, magia i polityka


Na „Namiestniczkę” czekałam z wielką niecierpliwością. Rosyjska fantastyka? Cudownie. Lecz chociaż bardzo lubię literaturę rosyjską, po rozpoczęciu lektury „Namiestniczki”, miałam mieszane uczucia. Już początek książki obfituje w olbrzymią ilość postaci i wątków, a zagłębianie się w opasłe tomisko to dopiero początek.



Główną bohaterką książki Wiery Szkolnikowej jest Enrissa, tytułowa namiestniczka imperium Anryjskiego. Enrissa jest osobą inteligentną, opanowaną i pewną siebie. Włada swoim państwem lepie niż niejeden mężczyzna, a swojego tytułu nie traktuje z przymrużeniem oka.
Aby książka zainteresowała czytelnika, życie bohaterów nie może być łatwe i piękne. Potrzebne są problemy, z którymi główny bohater, koniec końców, się upora. Co czeka naszą namiestniczkę? Nad spokojne niebo imperium nadciągają ciemne chmury. Enrissa dowiaduje się o starożytnym proroctwie, w myśl którego do imperium ma powrócić wygnaniec aby obalić kraj. Aby tego uniknąć musi, między innymi, odnaleźć Księgę, która podobno zniknęła w nieznanych okolicznościach.
Na uwagę zasługują również inne wątki, według mnie, nie mniej ważne niż główny. Podejrzane i dość specyficzne uczucia między bliźniakami Ivenną i Innuonem, pakty i gierki magów będących pomocnikami namiestniczki, próby wyswatania Innuona przez matkę, Lady Sibillę.
Gdyby „Namiestniczka” była opowieścią o samej Enrissie, nie byłoby problemu. Niestety, lub na szczęście, autorka wprowadziła tyle postaci i wątków, że chwilami nie wiem, kto jest głównym bohaterem. Namiestniczka, bliźniaki Innuon i Ivenna, Soenna,  a może magowie pełniący rolę doradców? Na ośmiuset stronach wątek każdej z tych osób jest prawie tak samo ważny, jak wątek tytułowej bohaterki, co niewprawionym czytelnikom może przysporzyć sporych problemów.  Autorka książki nie popisała się również tłem powieści, choć to akurat nie ma dla mnie wielkiego znaczenia, bo w książkach fantasy już chyba wszystko, co mogło zostać wymyślone, już dawno zostało opisane.
„Namiestniczka” to połączenie powieści sensacyjnej, legend, baśni, miłości, wojen, polityki, magi… a wszystko to w mroźnej i śnieżnej krainie, która przywodzi mi na myśl zimową Rosję.
Pomimo zawiłości akcji, pomieszanych wątków, w których chwilami ciężko się rozeznać i ogromnej liczby bohaterów głównych i postaci pobocznych , których mogłyby pozazdrościć tasiemce, książka Wiery Szkolnikowej naprawdę mi się spodobała. I chociaż, być może, wbrew reklamie na okładce książki, nie jest to najlepsza fantastyka na świecie, z chęcią przeczytam następne księgi powieści.
Książkę polecam miłośnikom fantastyki, którzy nie zrażają się mnogością wątków i mają dobrą pamięć.

5/10

 
Namiestniczka księga I, Wiera Szkolnikowa, Prószyński i S-ka, 2011 


recenzja opublikowana na kobieta20.pl 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz