W swoim życiu przeczytałam wiele książek, dobre, złe, wciągające jak rwąca rzeka i nudne jak flaki z olejem. Do tej pory nie czytałam jednak książki takiej, jak ta.
Opowieść, która miała być „ma miarę bestsellerowego Forresta Gumpa” jest tak samo dobra jak przygody Forresta, a może nawet lepsza.
„Dziewczyna, która pływała z delfinami” to debiut Sabiny Berman, meksykańskiej autorki scenariuszy. Po przeczytaniu jej książki dochodzę do wniosku, że autorka wybrała zły zawód. Powinna zacząć pisać szybciej. O wiele szybciej.
Rzadko czytuję książki o osobach upośledzonych. Nigdy natomiast nie czytałam książki, której narratorem jest osoba z autyzmem. Podobno życie jest jak pudełko czekoladek. W przypadku Karen, głównej bohaterki książki, absolutnie się z tym zgadzam, z tym, że każdy dzień jest jak pudełko czekoladek.
Główna bohaterka, to zamknięta w sobie, zaniedbana autystyczna dziewczynka. Mieszka w piwnicy zamknięta przez swoją matkę. Dziecko „wychodzi na światło dzienne” dzięki ciotce Izabelle, która przyjeżdża do Mazatlan aby przejąć swój spadek- fabrykę tuńczyków. Po przyjeździe oprócz interesu, o którym nie ma pojęcia, zastaje swoją siostrzenicę skrzętnie ukrywaną przed światem przez swoja zmarłą siostrę.
Życie z Karen nie należy do łatwych. Dziewczyna jest na poziomie przestraszonej małpki. Nie potrafi mówić, zachowuje się jak dzikus, śpi w piwnicy. Dzięki cierpliwości i determinacji ciotki dowiaduje się czym jest woda i mydło, a przede wszystkim, że dzięki słowom można się porozumiewać ze światem. Powoli poznaje poszczególne wyrazy, uczy się jeść, kąpać, korzystać z toalety. Chociaż autystyczna dziewczynka teoretycznie wie, jak przetrwać żyjąc w społeczeństwie, często zamyka się w sobie. Jej ulubionym towarzystwem są ryby. To wśród ryb, głęboko pod wodą Karen czuje się naprawdę wolna i szczęśliwa. Z biegiem czasu zaczyna chodzić do szkoły i, o dziwo, dostaje się na studia. Chociaż życie Karen jest nieskomplikowane, dosięgają ją kłopoty. Rodzinny interes zaczyna plajtować, a od decyzji Karen i Izabelle zależą losy wielu rodzin.
Dzięki dziwnym zbiegom okoliczności fascynacja Karen może stać się odpowiedzią na kłopoty rodzinne. Czy młoda kobieta, której choroba nie pozwala na swobodne życie wśród ludzi będzie potrafiła współpracować z obcym tajemniczym mężczyzną? Czy osoba upośledzona potrafi otworzyć intratny interes? Dlaczego życie wielu rodzin zależy od "głupka"? Tego wszystkiego dowiecie się czytając książkę „Dziewczyna, która pływała z delfinami”.
Książka Sabiny Berman jest jedyna w swoim rodzaju. Niewiele jest książek, o których nie potrafię za bardzo opowiedzieć. Dzieje się tak tylko wtedy, gdy dana pozycja zrobi na mnie naprawdę piorunujące wrażenie. Mogłabym oczywiście streścić powieść, tylko po co?
Karen, chociaż jest upośledzona posiada kilka zalet: jest uczciwa, ma doskonałą pamięć, zmysł organizacji przestrzeni, w dziwnie prosty sposób pojmuje otaczający ją świat. Nie ma w niej pychy, zakłamania, obca jest jej zazdrość. Te wszystkie cechy sprawiają, że zaczynamy kochać Karen jak własną córkę.
Jeżeli na bezludną wyspę mogłabym zabrać określoną liczbę książek, ta na 100% znalazłaby się na liście.
Sabina Berman, Dziewczyna która pływała z delfinami, Znak, 2011
10/10
*Forrest Gump
Cuuudowna książka:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Twoją recenzją w 100% (sama też dzisiaj na blogu recenzję tej książki zamieściłam).
I tylko jedno Twoje sformułowanie mnie dziwi - "Dlaczego życie wielu rodzin zależy od głupka?" - kto jest tym głupkiem?
Bo przecież nie Karen...
"Głupka" w sensie tego, jak oceniało Karen społeczeństwo. Zauważ, że bardzo podobnie jest w rzeczywistości. Ktoś, kto jest upośledzony w jakikolwiek sposób, automatycznie jest nazywany głupkiem, debilem, downem.
OdpowiedzUsuńA tak, teraz rozumiem:)
OdpowiedzUsuńI przyznaję rację, niestety...
A zauważ, że głupek w cudzysłowie ma całkiem inny wydźwięk niż bez tego ozdobnika;)
fakt. poprawione :)
OdpowiedzUsuńCudna książka :)
OdpowiedzUsuńPiękna opowieść:)). Powinno być więcej takich książek. Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym ją przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńNo, taka rekomendacja nie mogłaby mnie nie przekonać! Swoją drogą, ciekawe, jaką książkę ja bym wzięła na bezludną wyspę - na pewno jakieś opasłe tomiszcze ;)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać aż ją przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńjak naprawdę jest taka wspaniała
OdpowiedzUsuńto z chęcią przeczytam ;)
mam za sobą już wiele książek o przeróżnych schorzeniach, ale również nigdy się nie spotkałam aby ich narratorem była osoba, która na nie cierpi. Foresta darzę ogromnym sentymentem więc i po Dziewczynę sięgnę z przyjemnością.
OdpowiedzUsuń