sobota, 16 lipca 2011

Lucy Maud Montgomery, Ania z wyspy Księcia Edwarda - Wspomnień czar

Któż nie pamięta rudowłosej piegowatej dziewczynki zwanej Anią z Zielonego Wzgórza? Nie ma chyba na świecie osoby, która nie polubiłaby sieroty z bujną wyobraźnią.
Dziś, dzięki życzeniu autorki, Lucy Maud Montgomery, możemy znów na chwilę przenieść się do czasów dzieciństwa i zanurzyć się we wspomnieniach.

Przed przeczytaniem książki, nigdy nie czytam jej opisu, nie sprawdzam opinii. Nie chcę niepotrzebnie wyrabiać sobie zdania o danej pozycji. Z ostatnim tomem Ani było podobnie. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że „Ania z wyspy Księcia Edwarda” to zbiór piętnastu opowiadań, dość luźno związanych z główną bohaterką. Ania, powszechnie nazywana doktorową i jej mąż Gilbert wprawdzie pojawiają się w każdej z krótkich opowieści, lecz ich obecność ogranicza się do kilku zdań, które zamieniają między sobą na temat głównych bohaterów poszczególnych opowiadań.

Jednak to, że Ania nie jest już na pierwszym planie, nie oznacza, że w książce nie znalazło się należne jej miejsce. Ta dzika i nieprzewidywalna kiedyś dziewczynka jest dziś niekwestionowanym autorytetem dla mieszkańców wyspy. Pani Blythe to, doktorowa tamto. Nie ma na wyspie osoby, która przynajmniej kilkanaście razy nie przywołałaby Ani dokonując mniejszych lub większych wyborów.

Nie wiadomo, ile lat ma Ania. Po strzępkach informacji można się domyślić, że ponad 52. Chociaż życie ją doświadczyło, z jej ust nie znika uśmiech, a z oczu iskierki. Wciąż jest w niej coś z dawnej jedenastoletniej dziewczynki.

Co znajdziemy w poszczególnych opowiadaniach? Tak naprawdę wszystko. Książka ta, w sposób bardzo ciekawy, opowiada o życiu. Ślubach, śmierci, dzieciach, małych i dużych skandalach. Bohaterami poszczególnych historii są sąsiedzi i przyjaciele Ani, często ich dzieci- wszak wszyscy się starzeją.

„Ania z wyspy Księcia Edwarda” to książka dla całych pokoleń. Będzie idealna dla nastolatków, młodych dorosłych i tych, którzy przeżywają jesień życia. Każdy znajdzie w niej coś dla siebie.

Choćbym nie wiem, jak się starała znaleźć minusy tej pozycji, nie jestem w stanie. Książka jest idealna w każdym calu. Smuci, rozwesela, daje powód do zadumy, zmusza nasz mózg do rozwiązywania zagadek. Lepszego pożegnania z autorką i jej bohaterką nie mogę sobie wyobrazić. Mam nadzieję, że kiedyś w mojej biblioteczce zagoszczą wszystkie części przygód Ani. Są to jedne z niewielu książek, na które warto wydać każde pieniądze.

10/10

Lucy Maud Montgomery, Ania z wyspy Księcia Edwarda, Wydawnictwo Literackie, 2011

recenzja opublikowana na dlalejdis.pl

2 komentarze:

  1. Ja również wychowałam się na przygodach Ani i mam do niej wielki sentyment. Przeczytałam chyba niemal wszystko, co napisała Montogomery - pełne trzy półki w miejskiej bibliotece! - i tego też nie pominę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Anie i z pewnością sięgnę po tą książkę ;)

    OdpowiedzUsuń