Dwa światy jedna miłość. Czy to możliwe? A i owszem. Jeśli posiadasz iskrę bożą wszystko jest w zasięgu Twoich rąk.
„Ja, Wiktoria Biankowska ( zwana dalej Potępioną ),
zgadzam się przez kolejne 66 lat służyć Lucyferowi
i całej Niższej Arkadii na stanowisku Diablicy.”
zgadzam się przez kolejne 66 lat służyć Lucyferowi
i całej Niższej Arkadii na stanowisku Diablicy.”
Nie będę owijać w bawełnę. „Ja, diablica” Katarzyny Bereniki Miszczuk to chyba jedna z najfajniejszych polskich współczesnych powieści jaką do tej pory czytałam.
Bohaterowie? W rolach głównych: Piękna Wiktoria, ciapowaty, ale podobno przystojny, śmiertelnik Piotr i bosko (wróć, diabelnie) seksowny Beleth, Lucyfer, bezpłciowa (dosłownie) Śmierć, egoistyczna Kleopatra i Azazel z przerośniętym ego bez którego połowa rzeczy w Piekle by się nie wydarzyła. W pozostałych rolach, czyli kto zamieszkuje piekiełko: Napoleon, Marylin Monroe, Elvis Presley, caryca Katarzyna II, król Artur, Jim Morrison, Kurt Cobain i inni.
Miejsce akcji: dość ponure miasto Warszawa oraz piękna i malownicza Niższa Arkadia zwana potocznie Piekłem.
Ciekawie, prawda? Mi też się spodobało. Od pierwszej strony co zdarza się niezwykle rzadko. Książka „Ja, diablica” opowiada o losach Wiki, która zginęła w dziwnych okolicznościach i trafiła do piekła zostając etatową Diablicą. Teoretycznie do jej zadań ma należeć rekrutowanie dusz, w praktyce Wiktoria dużo się nie napracuje. O wiele więcej czasu zajmie jej zgłębianie tajemnicy swojej śmierci, usiłowanie zdobycia miłości swojego życia Piotra i wpadanie w tarapaty z Belethem i Azazelem. Sam proces zostania Diablicą też jest trochę tajemniczy, bowiem okazuje się, że Wiktoria zginąć nie miała, a ponieważ posiada tak zwaną iskrę bożą, nie powinna, dla bezpieczeństwa własnego i innych, dostać również mocy Diablicy. Co się stało? Nie zdradzę już ani jednej informacji. Ta książka jest zbyt fajna, aby robić spoilery, a każde kolejne zdanie potraktowałabym osobiście jako psucie naprawę dobrej zabawy.
Katarzynę Berenikę Miszczuk od większości polskich współczesnych pisarzy odróżnia jedno. Dziewczyna naprawdę potrafi pisać i ma pomysły. Nie dopisuje kolejnych zdań na siłę starając się wyrobić określoną objętość, nie wciska czytelnikowi ckliwych historii rodem z romansideł. Jej styl jest świeży i wciągający. Bohaterowie nie są jedynie kalkami z innych książek lub seriali. Ona wymyśliła wszystko naprawdę. Od bohaterów, których wielu pisarzy może jej zazdrościć, aż po mechanizmy rządzące w Niższej Arkadii. Brakowało mi tylko jednego. Dodatkowych 252 stron, co dałoby 666 diabelsko interesujących stronic.
Dla mnie „Ja, diablica” to strzał w dziesiątkę. Gdyby tylko było więcej takich książek…
10/10
Ja diablica, Katarzyna Berenika Miszczuk, Wab, 2010
recenzja opublikowana na kobieta20.pl
Kiedyś mnie ta autorka bardzo do siebie zraziła i do tej pory nie mam ochoty po nią sięgnąć. Może musi jeszcze trochę wody upłynąć... :)
OdpowiedzUsuńO zdziwiłam się że tak wysoko oceniłaś te książkę. Ja zamierzam ją na dniach przeczytać by potem sięgnąć po jej kontynuacje. Ciekawa jestem czy będę miała podobne wrażenia do twoich.
OdpowiedzUsuńMmmm, zachęciłaś mnie... Właśnie dzisiaj wybieram się do księgarni i choć na półkach tyle zaległości ksiązkowych, chętnie poszerzę tę kolekcję o jeszcze jedną pozycje, a kto wie, może w końcu zacznę czytać na bieżąco :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dużo o niej słyszałam, ale przechodziłam dość obojętnie. Muszę przyznać, że Twoje recenzja mnie zachęciła:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńBożeeeeeeeee, widziałam już tyle recenzji tej książki, że MUSZĘ ją przeczytać, MUSZĘ! Chyba wysępię od kogoś na urodzint :D
OdpowiedzUsuń