środa, 29 lutego 2012

Najlepsze dania Billa Bill Granger

„Najlepsze dania Billa” to druga książka kucharska australijskiego kucharza samouka, która ukazała się w Polsce.


Podobno, popularność zapewniły mu, jak informuje wydawca, „jego entuzjastyczne, radosne podejście do gotowania i doświadczenie życiowe”. Czy i jego przepisy są radosne, jak sam kucharz?

Zacznijmy od samej książki. Jest ona naprawdę pięknie wydana. W twardej okładce znajduje się 100 przepisów, a każdy z nich opatrzony jest świetnym zdjęciem danej potrawy. Książkę podzielono na 10 rozdziałów, w których każdy znajdzie coś dla siebie: śniadania, wypieki, zupy, sałatki, ryż makaron i pieczywo, kurczak, mięso, owoce morza, warzywa oraz desery.

Masz ochotę na śniadanie? Może skusisz się na naleśniki z jagodami, jogurtem i syropem klonowym. Wolisz coś innego? Proponuję jajka Benedykta z muffinami? Jestem pewna, że nigdy nie jedliście zapiekanej owsianki- może czas spróbować? Z przepisów na wypieki Billa Grangera proponuję tartę śliwkową, ciasto cytrynowe lub waniliowe ciasto francuskie. Z zup, jeśli zdjęcia odpowiadają temu, co możemy zobaczyć na talerzu po skorzystaniu z przepisu, proponuję tajemniczą tom yum, zupę rybną z chorizo oraz laksę. Jeśli nasz budżet na to pozwoli, możemy przygotować szafranowe risotto z homarami. Gdy z finansami u nas gorzej, skuśmy się na smażonego kurczaka, który na pierwszy rzut oka wygląda jak ten z kubełka w jednym z fast foodów.

W książce „Najlepsze dania Billa” znajdziemy zarówno łatwe przepisy (pieczone ziemniaki, rosół z makaronem i sałatkę grecką), jak i te trudniejsze i droższe w przygotowaniu: pieczony kurczak faszerowany kasztanami, tofu smażone po chińsku z chili i bazylią lub zupę pomidorową z sosem sambal z orzechów nerkowca i kokosowego. Niezależnie od tego co lubisz, ile możesz wydać na obiad i czy zapraszasz na kolację koleżankę czy też teściową- znajdziesz w tej książce coś, co ci się spodoba.

Na początku każdego rozdziału znajdziemy coś na kształt przedmowy. Przed rozdziałem o ryżu, makaronie i pieczywie czytamy:  „Powiedzmy sobie wprost, życie bez węglowodanów nie byłoby zbyt szczęśliwe. Żaden inny składnik nie jest w stanie dać nam tak dużo sił, a poza tym potrawy zawierające węglowodany przygotowuje się bardzo szybko. Paczka dobrej jakości makaronu, kilka farści ryżu arborio albo podgrzane w piekarniku chlebki pita dostarczają niezbędnych składników, w dodatku za niewielkie pieniądze. Pod warunkiem, że nie jest to risotto z homarami, bo wtedy tanio nie będzie …” Przed każdym przepisem również znajdziemy kilka słów od autora na temat danej potrawy.

W książce „Najlepsze dania Billa” znajdują się przepisy na potrawy dla osób z różną zasobnością portfela, odpowiednie zarówno na śniadanie z chłopakiem, jak i kolację z szefem. Dzięki różnorodności zamieszczonych przepisów zarówno mięsożerni, jak i wegetarianie znajdą coś dla siebie. W „Najlepszych daniach Billa” znajdziemy wiele przepisów na ciasta i desery, dzięki czemu nawet największy fan słodkości będzie szczęśliwy.

 08/10


Najlepsze dania Billa, Bill Granger, Muza, 2012

recenzja książki opublikowana na stronie dlalejdis.pl

sobota, 25 lutego 2012

Dziennik zakrapiany rumem 2011


Po obejrzeniu trailera filmu Dziennik zakrapiany rumem myślałam, że będzie to film pełen wartkiej akcji, a rum będzie lać się strumieniami. Wprawdzie rum się leje, ale z akcją się przeliczyłam i to bardzo.

Głównym bohaterem filmu jest Paul Kemp, dziennikarz, który pragnie zostać pisarzem. Zapijaczony dziennikarz powinnam dodać. Kemp opuszcza NY i przybywa do Portoryko, na wyspę z jednej strony pełną pięknych willi i hoteli, a z drugiej bardzo biednej. Paul chciał zostać poważnym redaktorem lokalnej gazety, ale okazuje się, że będzie pisał artykuły rodem ze szmatławców. Gazeta jak i jej redaktor naczelny Lotterman toną. A wraz z nimi tonie załoga. Tonie w alkoholu, narkotykach i dymie papierosowym. Nikomu na szczęście na dłuższą metę to nie przeszkadza. Pewnego dnia Paul poznaje bogatego inwestora Sandersona, któremu marzy się przejęcie tajemniczej wyspy i zamienienie jej w kurort. Kemp za pomocą swoich artykułów ma mu przyszykować grunt pod przyszłe działania, ale w pewnej chwili zaczyna go męczyć kac. Chwilami nie wiem tylko czy to kac moralny, czy tylko rum zabija mu wątrobę.

Sama akcja jak zaznaczyłam na początku dupy nie urywa. Bardziej spodobali mi się bohaterowie filmu. Kemp- niespełniony pisarz, niespełniony dziennikarz... ogólnie niespełniony. Lubi kobiety i alkohol- wspomniałam już o alkoholu? Na jego nieszczęście wyspa nie jest miejscem sprzyjającym abstynencji, więc co zrobić. Może szklaneczkę rumu?



Bob Sala- "dziennikarz", kolega z pracy i współlokator Paula. Wie, że jest na dnie... i wcale już mu to chyba nie przeszkadza. Życie trzeba brać takim jakie jest. Do życia wcale nie jest potrzeba bieżąca woda, czy telewizor. Ważne, żeby autem dało się jeździć (po pijaku), żeby Twój kogut wygrał najbliższą walkę i żeby był... rum

Moburg- lepiej nie opisywać, bo i tak się nie da. Trzeba zobaczyć na własne oczy

O bohaterach można mówić/ pisać długo. Są naprawdę ciekawie stworzeni, chociaż gdyby nie Deep, to raczej bym nie obejrzała filmu do końca. Niby niezłe, ale jakieś takie nudne. Nie mogę się zdecydować. Miała być głębia, ale jej nie zauważyłam. Miało być przesłanie- niby było, ale mnie nie ruszyło. Miał być świetny film, a...




Dziennik zakrapiany rumem
2011
Ocena społeczności: niezły
czas trwania:    2 godz.
gatunek:    Dramat
premiera:    30 grudnia 2011 (Polska) 13 października 2011 (Świat)
produkcja:    USA
reżyseria:    Bruce Robinson
scenariusz:    Bruce Robinson

Johnny Depp Paul Kemp
Aaron Eckhart Sanderson
Michael Rispoli Bob Sala
Amber Heard Chenault
Richard Jenkins Lotterman
Giovanni Ribisi Moburg
Amaury Nolasco Segarra

piątek, 24 lutego 2012

Kieliszek trucizny P. Baccalario A. Gatti

Czy od dzieciństwa można wyrabiać sobie gust czytelniczy? Oczywiście. Jeśli kochacie kryminały, Kieliszek trucizny jest książką, którą bez obaw możecie polecić przyszłym fanom Agathy Christie.




Kryminały albo się kocha, albo nienawidzi. Nie można przechodzić obok nich obojętnie. Kiedy dostałam książkę Kieliszek trucizny autorstwa P. Baccalario i A. Gatti nie wiedziałam jak można połączyć morderstwa, które muszą w tego typu książkach występować z literaturą dla dzieci i młodzieży. Na szczęście autorom się udało. Bo choć po tę lekturę mogą spokojnie sięgnąć dzieciaki z podstawówki nie jest ona naiwna i osoby, które już dawno mogą raczyć się cydrem również będą zadowolone z książki.

Paryż, czasy współczesne. Czym po lekcjach mogą zajmować się statystyczne dzieciaki? Głównie oglądaniem telewizji i graniem w gry komputerowe. Jednak bohaterowie książki Kieliszek trucizny nie są statycznymi dzieciakami. Nikola i Simon, bo ich mam na myśli kochają zagadki kryminalne. Czytają kryminały, rozwiązują śledztwa razem z autorem książek, czasami śledzą ludzi spotkanych na ulicy.
Pewnego dnia, dzięki sztuczce zastosowanej ma matce bohaterowie wymykają się do ulubionej naleśnikarni. Pałaszując słodki deser zwracają uwagę na jegomościa awanturującego się w sklepie. Nagle słyszą hałas. Po wyjściu na ulicę okazuje się, że ktoś owego jegomościa o mały włos nie rozjechał samochodem. Po krótkim namyśle postanawiają go śledzić. Jednak nie tylko Nikola i Simon się nim interesują. Okazuje się bowiem, że ich ojciec- policjant podejrzewa tego samego człowieka o zamordowanie właścicieli kamienicy w której mieszkał za pomocą zatrutego cydru. Młodzi coraz bardziej zaczynają interesować się tą sprawą. Dzięki swojemu gadulstwu mówią oni o tym swojemu sąsiadowi Ludwikowi...
Niedługo potem okazuje się, że nie tylko Nikola i Simon lubią zagadki. Lubują się w nich także Leon- spec od informatyki, listonosz Wiktor, emerytowany mecenas Ferdynand, matka Ludwika- Jaśmina. Dzięki Ludwikowi spotykają się w opuszczonym mieszkaniu swojej kamienicy i postanawiają wspólne rozwiązać zagadkę kieliszka trucizny. Smaczku dodaje fakt, że mieszkanie, które wybrali na swoją tymczasową siedzibę należało do najsłynniejszego detektywa w historii Paryża.

Chociaż książka nie jest tak skomplikowana jak książki Agaty Christie naprawdę przyjemnie się ją czyta. Autor nie odkrywa przez nami wszystkich kart, więc można pobawić się w Herkulesa Poirota i rozwiązać zagadkę, która tak zaciekawiła bohaterów książki. Kieliszek trucizny czyta się szybko i sprawnie. Autor nie rozwleka tego, co można ująć w jednym zdaniu, pisze wartkim językiem, potrafi zainteresować czytelnika. No i tak jak mówiłam na początku, jest to książka od lat 7 do 107. Każdy, kto lubi zagadki z trupem w tle będzie się dobrze bawić przy jej lekturze

8/10

Kieliszek trucizny, Baccalario Pierdomenico, Gatti Alessandro, Zielona Sowa, 2011

Za możliwość zrecenzowania książki dziękuję wydawnictwu

wtorek, 21 lutego 2012

Ki 2011










Ocena społeczności: niezły 6,4
czas trwania:    1 godz. 33 min.
gatunek:    Obyczajowy
premiera:    30 września 2011 (Polska) 7 czerwca 2011 (Świat)
produkcja:    Polska
reżyseria:    Leszek Dawid
scenariusz:    Paweł Ferdek, Leszek Dawid


Roma Gąsiorowska Kinga "Ki"
Adam Woronowicz Mikołaj "Miko"
Kamil Malecki Piotruś "Pio"
Krzysztof Ogłoza Antoni "Anto" Miszczak
Sylwia Juszczak Dorota "Dor" Szwarc
Agnieszka Suchora Gośka "Go"
Krzysztof Globisz Marian, dyrektor ośrodka pomocy społecznej


"Brawurowo zagrana przez Romę Gąsiorowską, historia współczesnej dziewczyny, barwnej zachłannej na życie, nie poddającej się ograniczeniom i głośno mówiącej czego oczekuje od świata."

Poznajcie Ki, czyli Kingę. Współczesną młodą matkę. Tak właściwie to za chwilę samotną młodą matkę, ponieważ Kinga po kłótni ze swoim partnerem wyprowadza się z domu i zamieszkuje u koleżanki. Czym może się zajmować współczesna młoda matka?  Nie wiem. Kinga, której jedynym zarobkiem są pieniądze za sporadyczne pozowanie na ASP i jakieś zasiłki z pomocy społecznej biega z koleżankami na kawę, do klubów, na zakupy.



Opowiadać filmu chyba nie ma sensu, bo niewiele w nim właściwej akcji. Ot historia kawałka życia młodej dziewczyny. Wolałabym się skupić na moich odczuciach w trakcie oglądania "Ki". Moja pierwsza myśl "WTF!!??" W opisie filmwebu możemy znaleźć zdanie historia współczesnej dziewczyny, barwnej zachłannej na życie, nie poddającej się ograniczeniom i głośno mówiącej czego oczekuje od świata. 
Jakiem zachłannej na życie! Czy kobieta zachłanna na życie to kobieta, której ja osobiście chętnie ograniczyłabym prawa do dziecka? Wyobraźcie sobie że macie dziecko z wpadki. Wasz związek rozpada się przez niedojrzałość i Twoją i partnera. Czy pierwsze co robicie (nie mając pracy) to biegniecie na kawę do kawiarni, a później, z dzieckiem szlajacie się po klubach? No według mnie nie tak to powinno wyglądać, nawet jeśli chcecie żyć. Nie poddającej się ograniczeniom? Jakim? Z filmu można wywnioskować, że jedynym ograniczeniem tytułowej Ki jest jej dziecko.

Ki to, moim zdaniem, postać całkowicie negatywna. Wykorzystuje wszystkich, którzy staną na jej drodze. I to z premedytacją. Zaniedbuje dziecko, szlaja się po klubach, nie stać jej na słowo "dziękuję", najważniejsza jest ona. Nie liczy się nikt inny.

Nie wiem, jak innych, ale mnie denerwują również "imiona" bohaterów. Nie ma Kingi- jest Ki. Nie ma Piotrusia- jest Pio. Nie ma Mikołaja- jest Miko. Jedyną "normalną" postacią filmu jest dyrektor ośrodka pomocy społecznej Marian, który później okazuje się erotumanem bo nawet erotomanem nazwać go nie można.

Zgodzę się tylko co do jednego. Roma Gąsiorowska zagrała świetnie. Mniemam, że rola nie była łatwa, a aktorka sprawiła, że Ki jest bardzo autentyczna. Tak autentyczna, że miałam nadzieję, że jej życie się zawali. Z resztą opisu zgodzić się nie mogę. Ki jest bowiem dla mnie rodzajem pasożyta. Daj jej palec, połknie Cię w całości, poprosi o więcej i obrazi się, że nic więcej nie ma. Miałam wrażenie, że Ki jest postacią żywcem wyciągniętą z portalu piekielni "Daj mi, bo mi się należy". Jestem biedna, samotna, nikt mnie nie kocha, nikt mnie nie lubi, nikt mnie nie chce przytulić. Jak mi przypilnujesz dziecka to nie będę Cię niepokoić. Wpadnę do Ciebie na chwilę- który pokój mogę zająć? To ja mam płacić rachunki? Przecież ja tu tylko mieszkam i nie mam pracy. Ty masz- nie ubędzie Ci.
No sorki, ale nie ze mną te numery.

A film POLECAM. Kto oglądał? Wy inaczej odebraliście Ki?

piątek, 17 lutego 2012

Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął Jonas Jonasson

Życiowa podróż szwedzkiego Forresta Gumpa po ostatnich stu latach losów świata
Nie wiem, kto porównał Allana Karlssona do Forresta Gumpa, ale albo nie zapoznał się z jedną postacią albo z drugą. To tak, jakby porównać Karen z książki "Dziewczyna, która pływała z delfinami" do bohatera filmu "Uwolnić orkę". W końcu i tu i tu występowało w tytule zwierzę żyjące w wodzie...
... a w książce Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął oraz w Forreście Gumpie występuje motyw podróży z przygodami.

Allan Karlsson to żwawy staruszek żyjący w domu spokojnej starości. W dniu swojego zniknięcia miał obchodzić swoje 100 urodziny. Jednak ponieważ główny bohater nie czuje się stary otwiera okno w swoim pokoju i ucieka. Książka Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął mogłaby być nudną historią o staruszku, który postanowił uciec, jednak autor Jonas Jonasson postarał się o to, aby na żywotnego Allana czekało mnóstwo przygód. Od czego wszystko się zaczyna? Od wizyty na dworcu autobusowym. Allan nie należy do bogatych osób i nie wie, co dokładnie chce robić ze swoim wolnym życiem. Podczas wizyty na dworcu zostaje poproszony przez młodego człowieka o popilnowanie jego torby podróżnej. Zgadza się, jednak do głowy przychodzi mu głupi pomysł i postanawia ukraść walizkę. Okazuje się, że właścicielem torby/walizki nie był zwykły młody człowiek lecz członek gangu. Tak właśnie rozpoczyna się śmieszna i ciekawa historia staruszka.


Allan nieświadomy zagrożenia i zawartości walizki wsiada to pierwszego autobusu i kupuje bilet za tyle ile ma przy sobie gotówki. Wysiada na przysłowiowym zadupiu. Poznaje uroczego złodziejaszka Juliusa Jonssona. W jego towarzystwie odkrywa zawartość walizki. Z powodów, których nie zdradzę nie chcąc robić spoilerów, bohaterowie muszą natychmiast uciekać. Nie będzie to jednak nudna ucieczka. Po drodze spotkają kilka barwnych postaci, które koniec końców postanowią im towarzyszyć. 


Każdy z bohaterów występujących w książce okazuje się bardzo ciekawy. Każdy ma ciekawą historię do opowiedzenia. Najciekawszą ma jednak główny bohater książki. Chcecie wiedzieć dlaczego Allan jest taki jaki jest i kim był zanim został uciekającym stulatkiem? Jeśli tak, koniecznie przeczytajcie książkę Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął .


Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął to ciekawa i zabawna opowieść. Wcale się nie dziwię, że ta "brawurowa powieść zachwyciła 1,5 miliona czytelników", ponieważ mnie również zachwyciła. Chociaż sama historia jest nieprawdopodobna, myślę, że na świecie mógł istnieć ktoś, czyje życie było równie pokręcone. Zazdroszczę autorowi wyobraźni. Serio. Ja nie potrafiłabym wymyślić takich rzeczy jak on.




09/10 


Stulatek, Stulatek który wyskoczył przez okno i zniknął, Jonas Jonasson, Świat książki, 2012 

Recenzję tej książki mieliście możliwość przeczytać dzięki wydawnictwu

czwartek, 9 lutego 2012

Ptaki ciernistych krzewów Colleen McCullough

Pewna legenda opowiada o ptaku, który śpiewa jedynie raz w życiu, piękniej niż jakiekolwiek stworzenie na Ziemi. Z chwilą, gdy opuści rodzinne gniazdo, zaczyna szukać ciernistego drzewa i nie spocznie, dopóki go nie znajdzie. A wtedy, wyśpiewując pośród okrutnych gałęzi, nadziewa się na najdłuższy, najostrzejszy cierń. Konając wznosi się ponad swój ból, żeby prześcignąć w radosnym trelu słowika i skowronka. Jedną, najświetniejszą pieśnią, za cenę życia. Cały świat zamiera, aby go wysłuchać, uśmiecha się nawet Bóg w Niebie. Bo to, co najlepsze, trzeba odkupić ogromnym cierpieniem... Przynajmniej tak głosi legenda.

Są pewne historie miłosne o których nigdy się nie zapomina. Ptaki ciernistych krzewów pamiętam z wczesnego dzieciństwa. Od razu zakochałam się w ojcu Ralphie de Bricassart. To uczucie nie zmieniło się gdy jako podlotek po raz pierwszy sięgnęłam po tę książkę. Dziś moje uczucia są takie same.

Nowa Zelandia, 1915 rok. Poznajmy rodzinę Clearych. Paddy i Fiona są na pozór idealną rodziną. Choć nie są bogaci, są szczęśliwi. Państwo Cleary mają czterech synów: Dane'a, Boba, Franka i Jacka oraz córkę Meggie. Z racji braku pracy w rodzinie Paddy'ego sytuacja finansowa wygląda coraz gorzej. Gdy nie widać już nadziei, z Australii nadchodzi list od siostry Paddy'ego, Mary Carson. Chce ona, aby rodzina przeprowadziła się do jej posiadłości aby pomagać przy prowadzeniu farmy, a w przyszłości ją odziedziczyć.

Na miejscu przybyłych wita ksiądz Ralph de Bricassart. Wszyscy zakochują się w Droghedzie, a Ralph w Meggie. Tak właśnie zaczyna się bestseller wszech czasów. Czas mija, Meggie dorasta i z dnia na dzień coraz bardziej zakochuje się w księdzu nie wiedząc nawet że to czyni. Wszystko mogłoby trwać wieczność, jedna ktoś mąci spokój farmy. Marry umiera zostawiając dziwny testament, dzięki któremu ksiądz ma okazję piąć się po szczeblach kariery kościelnej. Zła na niego Meggie wychodzi za mąż, rodzi dziecko, potem drugie... czas płynie...jak skończy się ta historia?

Trudno pisać mi o samej treści książki, bo w ten sposób zniszczę osobom, które nie czytały całą przyjemność. A zniszczyć można dużo, bo każde zdarzenie, na pierwszy rzut oka nawet tak błahe jak kłótnia ojca z synem mają wielkie znaczenie dla całej historii. Na uwagę zasługują jednak postacie z książki:

Mary Carson- stara, zgorzkniała kobieta, która usiłuje sprowadzić księdza na złą drogę, bawi się nim... i moim zdaniem wygrywa. Mimo, że pozornie jej kolejne działania nie mają wielkiego sensu, zmienia diametralnie życie wielu osób. To dzięki niej/ przez nią ksiądz zacznie swą karierę kosztem rodziny Clearych.

Meggie- nieśmiała dziewczynka kochająca księdza jak ojca wyrasta na piękną kobietę, która kocha księdza jak mężczyznę. Kocha go tak mocno, że postanawia ukraść go, choć częściowo Bogu. I udaje jej się to. Ale to, co ukradliśmy, musimy oddać. Meggie ponosi najdotkliwszą z kar. W między czasie, na złość księdzu wychodzi za mąż. Czy to małżeństwo będzie szczęśliwe?

Ralph-młody ksiądz, który przez swoją butność zostaje zesłany na przysłowiowe zadupie. Lecz i na zadupiu czekają na niego pokusy. Zarówno fizyczne jak i psychiczne. Osoba, która powinna być synonimem ubóstwa, pobożności i skromności kocha pieniądze, "męskie" przyjemności i... albo przede wszystkim władzę. Nie potrafi się im oprzeć. Walkę przegrywa z kretesem.

Kiedyś wydawało mi się, że Ptaki ciernistych krzewów to przede wszystkim historia miłosna. Dziś wydaje mi się satyrą na życie. Pokazaniem naszych miłostek i słabości. Pokazaniem, jaka kara czeka nas za nasze grzechy. Taka "Zbrodnia i kara" w nierosyjskiej wersji. Nie mówię już nawet o zachowaniu Ralpha jako księdza ;)

Wracając do samej książki... uwielbiam ją. Colleen McCullough pisze świetnie i wciąga czytelnika w swój świat już od pierwszej strony. Tym razem "okładka" nie kłamie. Ptaki ciernistych krzewów to bestseller wszech czasów.
Warto, warto, warto przeczytać. Naprawdę.

10/10
Ptaki ciernistych krzewów, Colleen McCullough, Świat Książki, 2012

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu

środa, 1 lutego 2012

Skóra w której żyję 2011




Skóra, w której żyję... bardzo ciężko napisać jakąś sensowną recenzję tego filmu. Chociaż obejrzałam go już jakiś czas temu nie miałam pojęcia, co mogę o nim napisać aby nie napisać za mało, ale przede wszystkim aby nie napisać za dużo.

Zacznijmy więc od początku. Scenarzystą i reżyserem filmu Skóra w której żyję jest Pedro Almodóvar, który jest twórcą między innymi filmów Wszystko o mojej matce, Porozmawiaj z nią, Złe wychowanie oraz Przerwane objęcia. Jest więc szansa, że z którymś z jego filmów zetknęliście się już wcześniej. A film, o którym mam zamiar napisać? Powstał on na podstawie książki Tarantula Thierry'ego Jonqueta. Ale do rzeczy...


Głównym bohaterem filmu jest Robert grany przez  Antonio Banderas'a. Jest on wybitnym chirurgiem, który w swej pięknej willi prowadzi badania nad skórą doskonałą. Badania te prowadzi na Verze Elena Anaya która jest więźniem w jego domu. Na pierwszy rzut oka niczego jej nie brakuje, poza tym, że nie może opuszczać swojego pokoju oraz tym, że musi całą dobę nosić specjalny kombinezon. Skąd u doktora Roberta wziął się pomysł badań nad sztuczną, doskonałą skórą? Dawno temu jego żona uległa poważnym poparzeniom w wypadku i gdy zobaczyła jak wygląda popełniła samobójstwo.Robert ma obsesję i nie cofnie się przed niczym, aby stworzyć powłokę odporną na ogień. Skądś trzeba jednak mieć ochotnika do eksperymentów. Kim jest Vera i skąd wzięła się w jego domu? Obejrzyjcie...

Film moim zdaniem jest przeznaczony dla osób tylko o mocnych nerwach bowiem zagnieżdża się w mózgu oglądającego na długie tygodnie. Gdy widz dowiaduje się kim jest naprawę Vera jego mózg zaczyna szaleć: od szoku poprzez ciekawość aż do odrazy. Reżyser filmu zafundował ludziom przerażającą podróż do umysłu szalonego lekarza. Pokazał co może się dziać w niewyróżniającym się cichym domu- do jakiego dramatu może dochodzić zaraz za naszym płotem.

Na uwagę zasługują również pierwszorzędni aktorzy. Banderas zagrał po prostu fenomenalnie. Elenie również nie można niczego zarzucić. Dzięki ich talentowi oglądając film siedziałam wciśnięta w fotel. Najpierw z ciekawości, kim jest główna bohaterka i jak trafiła do domu lekarza, później z obrzydzenia na myśl o tym, do czego może posunąć się pochłonięty przez obsesję człowiek, a na końcu zastanawiając się, czy naturę da się oszukać i czy można na chorym związku zbudować coś trwałego. Chwilami zastanawiałam się, czy głównych bohaterów już wiąże syndrom sztokholmski, czy jednak jeszcze nie.

Wiem, że streszczenie filmu mało ukazuje, ale boję się, że każde kolejne zdanie może Wam zepsuć wspaniały seans. A do tego dopuścić nie mogę. Tak więc najszybciej jak się da obejrzyjcie Skórę w której żyję...