Jak mamę kocham, bardzo rzadko płaczę podczas czytania książek. Czasem zdarza mi się płakać ze śmiechu. Tym razem płakałam ze współczucia i poczucia bezsilności.
Kto zmusił mnie do płaczu? John Steinbeck, a dokładniej jego książka „Myszy i ludzie”. Tytuł bardzo znany. Znałam go i ja. Gdy czytałam Dallas ’63 po raz kolejny zetknęłam się z tym tajemniczym tytułem. Główny bohater książki- Jake Epping AKA George Amberson postanowił wystawić w szkole w której uczył sztukę na podstawie tej książki. A ja wtedy postanowiłam, że ją przeczytam. Przeczytałam i płakałam.
Książka „Myszy i ludzie” nie poraża objętością. To tylko 120 stron, ale śmiało mogę powiedzieć, że to jedne z najważniejszych stron mojego życia literackiego. Myszy i ludzie to opowieść o dwóch facetach, George’u Miltonie i Lennim Smallu wędrujących po świecie w poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi. Lennie i George to bardzo specyficzna para- pierwszy wielki, silny, a przy tym głupi jak kilkulatek, drugi niski ale łepski. Z powodu choroby Lenniego przyjaciele co ruch muszą się przeprowadzać, ponieważ niedostosowany do życia mężczyzna często sprowadza na nich kłopoty. Gdy docierają do kolejnej przystani po drodze do swojego wymarzonego miejsca, mają nadzieję, że to właśnie tam uda im się uciułać pieniądze i kupić małą farmę. Lennie marzył bowiem o małym domku, w którym mieszkałby z Georgem, miałby króliki, którymi mógłby się opiekować. Piękne marzenie, prawda? Niestety tym razem nie będzie szczęśliwego zakończenia. Lennie i George nie będą mieli małej farmy z puchatymi króliczkami. Dlaczego?
Tego pisać już nie będę. Jak wspomniałam książka jest na tyle krótka, że każde napisane zdanie może stać się spoilerem i zepsuć komuś przyjemność czytania. A czyta się ją bardzo szybko. W książce jest mało słów, a wiele emocji. Historia jest dość prosta i nieskomplikowana. Ot, opowieść o dwójce przyjaciół. Zwykła, niezwykła opowieść…
10/10
Myszy i ludzie, John Steinbeck, Prószyński, 2012
recenzja opublikowana na kobieta20.pl
Interesujące.
OdpowiedzUsuńTytuł mi znany, ale nie sądziłam że mnie ta książka mogła by zainteresować. Teraz mam na nią wielką ochotę !
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie... Lubię takie smutne opowieści. Oczywiście, raz na jakiś czas, bez przesady.
OdpowiedzUsuńpo tej recenzji chyba każdy szanujący się czytelnik powinien zaopatrzyć się w tę książce - ja zrobię to na pewno :D
OdpowiedzUsuńOd dawna chcę sięgnąć po tę książkę, a Twoja recenzja jeszcze bardziej mnie motywuje. Muszę przeczytać ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOd dawna planuję przeczytać "coś" Steinbecka. W liceum sięgnęłam po "Tortilla Flat", ale prawdopodobnie mi się nie podobało, bo nic z tej książki nie pamiętam (możliwe, że byłam po prostu zbyt młoda i niedojrzała, więc nie zrozumiałam), ale od pewnego czasu coraz silniej zagłębiam się w (szeroko rozumianą) klasykę literatury, a że Steinbeck jest na liście autorów "do przeczytania", pewnie wkrótce po niego sięgnę. Dziękuję, że o nim przypomniałaś ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka naprawdę jest bardzo dobra i warto ją przeczytać. Na ogół mądre książki są napisane językiem "ą ę"- ta mimo prostoty języka jest bardzo mądra. Tym, którzy o niej nie słyszeli polecam, za tych, którzy chcą ją przeczytać 3mam kciuki :)
OdpowiedzUsuń