czwartek, 13 grudnia 2012

Godzina dzieci Marcia Willett

Ottercombe to marzenie wielu osób. Stary dom, z okien którego widać morze. Idealne miejsce do odpoczynku. Jednak nie dla wszystkich jest on oazą spokoju. Skrywa w sobie bowiem niejedną tajemnicę.

Ottercombe to miejsce na ziemi dwóch starych sióstr Miny i Nest. Kiedyś należał do ich rodziców oraz ich licznego rodzeństwa Timothy’ego, Georgie, Henrietty, Josie, Ambrowe. Teraz pozostały tu już tylko dwie z nich. Niedługo ma dołączyć trzecia- Georgie. Miny i Nest obawiają się tego. Nie dlatego, że nie są już najmłodsze i mogą sobie nie poradzić z siostrą cierpiącą na demencję starczą. Boją się, że Georgie tak jak kiedyś powie „Znam tajemnicę” i faktycznie coś powie… A tajemnic ta rodzina ma wiele i nie wszystkie powinny ujrzeć światło dzienne.

„Opowiem wam historię — rzekł Bajarz — ale nie możecie się zbytnio wiercić ani kaszleć, ani wydmuchiwać nosa częściej, niż potrzeba… I nie możecie rozplatać już więcej papilotów. A kiedy skończę, musicie natychmiast zasnąć”. Dokładnie w ten sposób można scharakteryzować książkę „Godzina dzieci”. Nie lubię oklepanych „książka wciąga”, ale autorka naprawdę ma dar bajarza. Opowiada nam historię trudną, ale bardzo ciekawą i wciągającą. O życiu, problemach, miłości, zdradach, śmierci i tajemnicach, które nie powinny wyjść na jaw.

Książka „Godzina dzieci”, choć jest wciągająca, nie należy do łatwych. Występuje w niej wielu bohaterów, z których każdy ma inny wpływ na życie postaci. Marcia Willett, wykorzystuje również zabieg retrospekcji, dzięki której poznajemy różne wątki z dawnego życia. Problem w tym, że te przeskoki do przeszłości pojawiają się w najmniej odpowiednich momentach i bardzo utrudniały mi kojarzenie faktów. Ale miało to i swój urok. Nie poznawaliśmy trudnej historii rodziny od razu, tylko odkrywaliśmy ją powoli, coraz bardziej zatracając się w rodzinnej historii. Historii pełnej tajemnic, które w każdej chwili mogą zostać wyjawione…

„Godzina dzieci” to książka idealna na zimne długie wieczory. Napisana ciekawym stylem, bez patosu, ale też bez trywialności, z ciekawymi bohaterami i fajną narracją. Chociaż na ogół nie przepadam za rodzinnymi sagami, to dzięki stylowi autorki czytało mi się książkę bardzo miło. Informacja na okładce nie jest przekłamana. Marcia Wallett naprawdę jest doskonałą gawędziarką.



Marcia Willett, Godzina dzieci, Replika, 2012

recenzja opublikowana na dlalejdis.pl

6 komentarzy:

  1. Wydaje mi się, że mam w posiadaniu jedną książkę tej autorki, ale tak naprawdę nie miałam jeszcze z jej twórczością do czynienia. "Godzina dzieci" z opisu raczej mnie nie zainteresowała, ale cieszę się, że Tobie - mimo uchybień - przypadła do gustu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To była miła odmiana. Dawno tego typu książki nie czytałam :)

      Usuń
  2. Lubię sagi rodzinne, więc rozejrzę się za tą książką, zwłaszcza, jeśli chwalisz. :)

    Przy okazji zapraszam Cię do udziału w moim konkursie:
    http://in-vissible.blogspot.com/2012/12/santa-claus-is-coming-czyli-konkurs.html :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli lubisz sagi, to myślę, że Ci się spodoba. Na stronę konkursową zajrzę :))

      Usuń
  3. Czytałam "Tydzień w zimie" tej autorki i muszę powiedzieć, że bardzo mi się podobała ta książka. Na fali tego zauroczenia zorganizowałam sobie "Godzinę dzieci". Mam nadzieję, że spodoba mi się ona co najmniej tak jak Tobie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałam Tygodnia w zimie, ale słyszałam o niej. Też mam nadzieję, że Ci się spodoba

      Usuń