Trzy kobiety. Każda z innego pokolenia. Każda z własnymi problemami. Czy coś je ze sobą łączy?
Głównymi bohaterkami książki Małgorzaty Kalicińskiej oraz Basi Grabowskiej pt. „Irena” są Jagna, pracownica dużej korporacji przed trzydziestką, singielka i pracoholiczka; Dorota- kobieta po pięćdziesiątce, właścicielka sklepiku, prywatnie mama Jagny oraz tytułowa Irena- „babcia” rodziny, powierniczka i przyjaciółka bohaterek.
Irena zostaje wdową. To tragiczne wydarzenie jest katalizatorem całej historii. Jagna samotna pracoholiczka z niewielką grupą przyjaciół przez całe życie, czuje, że czegoś jej brakuje. Nie jest to jednak ani dziecko, ani mąż. Ogólnie jest jej dobrze samej ze sobą, gdy czuje się smutna spotyka się z przyjaciółką albo dzwoni do Ireny. Innego zdania jest jej matka Dorota. Uważa, że córka jest dziwna, że powinna mieć rodzinę. Podświadomie czuje, że być może to ona jest powodem „problemów” córki, ale nie potrafi się z tym pogodzić, więc coraz bardziej osacza i denerwuje ją. Wszystkiemu przygląda się starsza już i doświadczona, ale optymistyczna i trzeźwo myśląca Irena - ciotka, bo tak woli być nazywana, rodziny. Staje się ona łącznikiem między matką a córką. Gdy przychodzi do niej Dorota stara się ją uspokoić i nakłonić do trudnej rozmowy z córką. Gdy wpada Jagna, stara się przez nią usprawiedliwić matkę, a także dodać dziewczyny wiary w siebie. Co skrywa Dorota? Dlaczego podświadomie czuje, że zraniła córkę? Czy kobietom uda się szczerze ze sobą porozmawiać, czy też dawny sekret nadal będzie murem, który je od siebie oddziela?
Wydawać by się mogło, że „Irena” to ciepła opowieść o konflikcie pokoleń. Nieporozumienia między matką a córką, ojciec, który zdaje się bagatelizować narastający problem i niczym Dulski nie wtrąca się w nie swoje sprawy. Tajemnica z przeszłości, która sprawiła, że życie potoczyło się nie tak, jak powinno. Książka by taka była, gdyby nie to, że chwilami była dla mnie jakaś taka infantylna, napisana jakby na siłę. Wyczuwałam momenty, w których wszystko przestawało się kleić, autorki szukały jakiegoś nowego tematu, aby jeszcze przedłużyć ciągnącą się akcję, niczym w tasiemcach. Gdy takich momentów nie było, czułam, że to książka o życiu. Taka zwykła. Każdemu może się to zdarzyć, każdy może nie dogadywać się z własną matką, każda matka może mieć jakieś smutne tajemnice. Ot taka sobie zwykła opowieść. Nic szczególnego.
Do gustu najbardziej przypadły mi dwie rzeczy: kreacje bohaterek - lubię, gdy bohaterowie są dopracowani, mają duszę, przeszłość i poglądy. Drugim plusem audiobooka jest dobór lektorów. Lektorki bardzo ciekawie i chyba trafnie oddały charaktery i nastroje bohaterek. To trudne, bo każdy przeżywa perypetie bohaterów inaczej.
Małgorzata Kalicińska, Basia Grabowska, Irena, Biblioteka Akustyczna, 2012
recenzja opublikowana na dlalejdis.pl
To już kolejna recenzja tej książki, która jest pozytywna, ale nie do końca. Chyba raczej odpuszczę sobie ten tytuł. :)
OdpowiedzUsuńWiesz, miałam dylemat. Książka niby ok, ale coś mi w tej historii nie pasowało. Dlatego tak dziwnie oceniona.
UsuńCzytałam jedną powieść Kalicińskiej i przypadła mi do gustu. Mam ochotę na "Irenę", gdyż chciałabym zobaczyć jak autorka poradziła sobie z pisaniem książki wraz z córką. Jednak nie nastawiam się na coś fenomenalnego, ponieważ większość opinii dotyczących tej książki ma dość ambiwalentny charakter, a plusy i minusy "Ireny" wydają się nakładać na siebie. Na pewno przemyślę sięgnięcie po tę powieść... możliwe, że właśnie w formie audiobooka. :)
OdpowiedzUsuńZ racji że mam trochę wolnego, i pochłaniam wszystkie możliwe książki, przyjrzę się bliżej tej pozycji :)
OdpowiedzUsuńPochłaniaj tylko te, które są tego warte. Po co od razu wszystkie ? ;)
Usuń