poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Życie na później Marta Rivera De La Cruz




Victoria Solano przyjeżdża z Nowego Jorku do Madrytu na pogrzeb swojego przyjaciela ze studiów-  Jana. Bohaterka nie może w to uwierzyć. Kiedyś, przed laty byli oni nierozłączni. Wszyscy myśleli, że są parą, ukrywają swoje łóżkowe spotkania pod maską przyjaźni. Oni jednak przyjaźnili się naprawdę. Byli sobie bliscy, wiedzieli o sobie wszystko, zachowywali się jak małżeństwo. Chociaż z biegiem czasu trochę się od siebie oddalili, Jan spotkał "kobietę swojego życia", urodziła mu się córka, później poznał drugą "kobietę swojego życia". Victoria natomiast została żoną przystojnego i majętnego człowieka, żyła w Nowym Jorku jak pączek w maśle. Mimo wszystko tylko z Janem łączyło ją coś wyjątkowego. A Jana z nią.







Po przyjeździe do Madrytu Victoria nie może się pozbierać. Nie potrafi uwierzyć, że to wszystko się skończyło. Nieskora do okazywania uczuć i pchania się w czyjeś życie z butami zamierza zaraz po pogrzebie wyjechać z mężem do Ameryki. Wszystko się zmienia, gdy dostaje list, który Jan napisał kilka miesięcy przed śmiercią. Prosi ją w nim, aby Victoria zaopiekowała się jego rodziną. Aby pogodziła córkę z macochą i obdarzyła je miłością i zrozumieniem. Jak to tak?! Nie dość, że Jan nic jej nie powiedział o swojej chorobie, to jeszcze ma czelność prosić ją o pozostanie w Madrycie? Przecież ona ma już swoje życie i swój dom. Przyjaźń jest jednak ważniejsza i Victoria postanawia spróbować spełnić jego życzenie. W jaki sposób jej się to uda? Swój mały udział będzie miała w tym Greta Garbo...


Jak dla mnie, Życie na później to historia taka sobie. Ani dobra, ani zła. Niczym mnie nie zaskoczyła, a wątek z wielką Gretą jest dla mnie trochę naciągany. Jedyną nitką, która trzymała mnie przy książce był wątek przyjaźni Victorii i Jana, chociaż przeczuwałam, że będzie taki jakim był.
Samą książkę czyta się dość dobrze, narracja nie powala, ale też nie dobija. Myślę, że głównym problemem była ciągnąca się jak muchy w smole akcja. Gdyby była bardziej dynamiczna, to miałabym więcej radości z czytania książki. A tak... jakoś mi się to wszystko dłużyło, jak na nudnawym filmie w telewizji. Do książki raczej nie wrócę, wątpię też, że sięgnę po następne książki tej autorki.


Życie na później, Marta Rivera De La Cruz, Prószyński i S-ka, 2013



3 komentarze:

  1. dynamiczna akcja to podstawa dobrej książki nie okłamujmy sie. jezeli coś jest nudne jak flaki z olejem odkładam ksiązke i zapominam

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że oceniasz tą książkę tak słabo, bo fabuła wydała mi się całkiem interesująca. Trudno ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytając, temat wydał mi się wielce naciągany. Nie wierzę w taką przyjaźń. Książkę bardzo szybko oddałam do biblioteki. :((

    OdpowiedzUsuń