wtorek, 3 grudnia 2013

Doktor Sen Stephen King



Mówi wam coś "Danny Torrance"? A pamiętacie książkę albo film Lśnienie? Danny Torrance to ten słodki malec, który posiadał umiejętność jasnowidzenia, czyli lśnienia. To także tytułowy bohater nowej książki Stephena Kinga "Doktor Sen". 
Chociaż Dannemu udało się uciec z hotelu Overlook i przeżyć jego życie nie potoczyło się tak, jakby czytelnicy który polubili małego Dana sobie tego życzyli. Alkoholizm, który był towarzyszem jego ojca dopadł także Dana. Jednak w przeciwieństwie do ojca chłopak, a właściwie mężczyzna walczy ze swoimi demonami i towarzyszami upiornego roku z dzieciństwa. Nie zawsze jednak wygrywa. Gdy upija się, jego koszmary powracają ze zdwojoną siłą. Aby pomóc sobie bohater zamieszkuje  w jednym z miasteczek New Hampshire, chodzi na spotkania AA, a także stara się przynieść ulgę umierającym w domu opieki. 
W innej części USA "Prawdziwy Węzeł", grupa staruszków, jeździ sobie samochodami po autostradach w poszukiwaniu jedzenia. Na pierwszy rzut oka to tylko nieszkodliwi starsi ludzie. Gdyby jednak tacy byli, czy King umieściłby ich w swojej książce? I co ma z nimi wspólnego Dan? Prawdziwy Węzeł to grupa praktycznie nieśmiertelnych istot, które poprzez torturowanie dzieci z podobnym do Dana darem zdobywają substancję która potrzebna jest im do przetrwania. W jaki sposób  Dan zetknie się z niebezpiecznymi istotami? Dzięki niejakiej Abrze. Kim jest tajemnicza dziewczynka i jaki będzie miała wpływ na przyszłość Dannego?
Mam pewne wątpliwości. Nie mam nic przeciwko kontynuacjom dzieł, chociaż rzadko dorównują one swoim poprzednikom. Nigdy też King nie opisywał losów swoich poprzednich książek w następnych powieściach. U Kinga jedynym łącznikiem pewnych książek było miasteczko Castle Rock. (nie mam oczywiście na myśli serii, bo to zupełnie inna bajka) A tutaj nagle jeden z głównych bohaterów dostaje swoją drugą szansę... Czegoś takiego się nie spodziewałam.  Dobrze to Kingowi wyszło. Bardzo trudno moim zdaniem stworzyć bohatera, który ma już jakąś przeszłość, charakter i wiadomo, że nie można w trakcie pisania stwierdzić "nie, jednak Dana nie będą męczyć takie głupoty z dzieciństwa". Trudno wpasować nowego bohatera w starego, którego czytelnicy znają, pamiętają i darzą jakimiś uczuciami. Udało się jednak. Dorosły Dan to dobrze wykreowana postać. Zdecydowanie.

Trudno jest mi oceniać książkę Kinga. No bo ja tu Kinga oceniać? Mojego Boga pisarstwa? Pierwszego autora, którego pokochałam? Książka nie jest  tak dobra jak stare Lśnienie. Nie jest ona nawet tak dobra jak  Dallas, jakoś to wciągnęło mnie bardzej. Jest na podobnym poziomie co Joyland. Chociaż nie.Jest lepsza niż Joyland. Na 100%. Musiałam na głowę upaść. Jednak nie jest na poziomie Lśnienia. Może to dlatego, że Lśnienie odbierałam inaczej? Byłam młodsza, mniej doświadczona, a Lśnienie było dla mnie porażająco przerażające. Trudno konkurować z czymś, co czytelnicy pokochali dawno temu. Doktor Sen w każdym razie obyczajówką nie jest w przeciwieństwie do poprzedniej książki (Joyland). King odszedł od tego, co spotykałam w jego ostatnich powieściach. Przestał pisać książki o zabarwieniu obyczajowym. Powrócił do tego, za co go pokochałam. Do straszenia za pomocą działania na psychikę. To o wiele lepsze od facetów biegających z piłami po lasach. Chociaż z drugiej strony dla Kinga we wszystkich książkach które czytałam ważna jest psychika ludzi, ich otoczenie. Są jednak książki bardziej i mniej obyczajowe. A teraz do rzeczy.

Kocham akcję w książkach Kinga. Tę niepewność, co mnie czeka na następnej stronie? Czy bohater przeżyje? Czy ciemna strona mocy nie pokona go? Uwielbiam grozę. Ważne jednak, aby była ona dawkowana w inteligentny sposób i nie chodzi mi o grozę taką rodem z horroru. Wyświechtane będzie hasło "książka mnie wciągnęła". Ale naprawdę tak było! King chyba nigdy mnie nie znudzi. Nie musi się bać, że książka zawiedzie czytelników. Wprawdzie zawsze będę na nią patrzeć przez pryzmat mojej pierwszej miłości do Lśnienia, ale Doktor Sen trzyma poziom. Bardzo wysoki poziom. 

Jeszcze jedno, bardzo ważne. Nie czytajcie książki "Doktor Sen" zanim nie przeczytacie Lśnienia. A najlepiej by było przeczytać Lśnienie jeszcze raz, a dopiero potem rozpocząć nową lekturę. Ja tak zrobiłam i nie żałuję. Wrażenia jeszcze lepsze.



Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu

Doktor Sen, Stephen King, Prószyński i S-ka, 2013

3 komentarze:

  1. Rzeczywiście, "Doktor sen" jest słabszy niż "Lśnienie", ale lepszy niż "Joyland". Jednak nie zgodziłabym się co do tej niepewności podczas czytania - wydawało mi się, że ta powieść, dla stałych czytelników Kinga, była jednak dosyć przewidywalna.

    OdpowiedzUsuń
  2. nie czytałam ale mam zamiar . .obserwuje

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, a wiesz, że ja dostałem niedawno zwrot podatku na konto druk? Tak sobie ekperymentalnie trochę wpisałem numer konta ale się udało i nie musiałem iść po pieniądze.

    OdpowiedzUsuń