piątek, 8 kwietnia 2011

Annie Hawes, Extra virgin - Przygoda w liguryjskich górach

Marzycie o słońcu i podmuchach ciepłego wiatru? Chciałyście uciec kiedyś w przepiękne zakątki Włoch? Sięgnijcie po książkę Annie Hawes „Extra Virgin”, a nie zawiedziecie się.

 Głównymi bohaterkami książki są Annie i jej siostra, które uciekają na dziesięć tygodni z wiecznie mokrego i zimnego Londynu na słoneczną Riwierę Włoską. Znając trochę włoski, zatrudniają się przy szczepieniu róż, mając nadzieję na długie darmowe wakacje. Szczęśliwe i nieświadome panujących w małym miasteczku obyczajów, szybko muszą się zmierzyć z otaczającą je rzeczywistością. Mała mieścina to nie Rzym, kobiety nie chodzą tutaj w kusych bluzeczkach i krótkich spódniczkach, a wymarzona Riwiera nie wygląda jak na turystycznych prospektach. W takich miastach ludzie żyją skromnie, są nieufni i przepełnieni starymi przesądami. Siostry Hawes nie poddają się jednak i zamiast uciec z przerażeniem do Anglii, zakochują się w otaczającym je krajobrazie i za niewielkie pieniądze kupują rozsypujący się domek w górach.

Aby stać się częścią społeczeństwa, utrzymującego się z hodowli oliwek, muszą się jednak wiele nauczyć. Począwszy od tego, że aby zjeść w gospodzie, należy zapowiedzieć się odpowiednio wcześnie, poprzez to, że przy pomocy wapna można zrobić wszystko w domu i kuchni, kończąc na tym, że wypicie trzech kaw grozi poważnymi chorobami. Czy młode, pełne energii, samotne dziewczyny przetrwają w surowym i pełnym konwenansów środowisku? Czy zostaną dopuszczone do wspólnoty? Czy będą w stanie żyć w górach porozumiewając się gwarą? Przekonajcie się same.

Książka Annie Hawes to optymistyczna i ciepła lektura, dzięki której zapomnimy o zimie za oknem i poczujemy zapach przepysznego włoskiego jedzenia. Z książki dowiemy się, jakie faux pas może popełnić nieświadomy niczego turysta i co to znaczy „wino z winogron”. Autorka opisuje swoje przygody trochę na zasadzie pamiętnika, trochę chaotycznie, ale moim zdaniem dodaje to tylko autentyczności i owa chaotyczność bardziej bawi, niż przeszkadza. Akcja książki toczy się leniwie, tak jak leniwie toczy się życie wśród liguryjskich mieszkańców. Nie ma tam zapierających dech w piersiach zwrotów akcji, nie znajdziemy tutaj chwytających za serce opisów niespełnionej miłości. „Extra Virgin” to połączenie zapachów, jedzenia z dużą ilością oliwy z oliwek i wina z winogron.

Bohaterowie książki są tak autentyczni, że odwiedzając kiedyś małe włoskie miasteczka, nie zdziwcie się, gdy ujrzycie Marię, Franca Giaca i Luigi opowiadających smętnie o trudach utrzymania się z hodowli oliwek. A gdy już zajrzyjcie do przydrożnej gospody, nie rozsiadajcie się jak u siebie w domu, lecz grzecznie spytajcie gospodynię, czy znajdzie się dla was miejsce. Nie pytajcie się również o to, dlaczego wino jest z winogron. To podstawowe przykazania, dzięki którym przeżyjecie pierwszy dzień na Riwierze.

10/10


Annie Hawes, Extra virgin, Zysk i S-ka, 2010
recenzja opublikowana na dlalejdis.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz