Edyta Piórko, główna bohaterka książki, marzy o wielkiej karierze dziennikarskiej. Niestety w
Jakie artykuły pisała? Ano takie, jaki możemy podziwiać przez szybę w kiosku. Coś na wzór "chciała mnie zabić poduszka". Na początku nie za bardzo sobie radziła, ale w końcu nie jest to aż takie trudne, prawda? (trzeba mieć tylko dużą wyobraźnię, wielu znajomych ze zwierzętami i trochę drobnych dla bezdomnych)
Edyta ma też życie uczuciowe(moim zdaniem ameba ma większe, no ale co tam). Rafał, miłość jej życia, ideałem nie jest. Oschły, pedantyczny, dziwny- "idealny" facet dla wrażliwej dziewczyny w wielkim mieście. Ponieważ jednak darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby Edyta cieszyła się z tego co miała. Lepszy wróbel w garści ( w postaci pracy i Rafała) niż gołąb na dachu. Tylko, że nawet wróbel może uciec. I ucieka. Związek z Rafałem się kończy, Edyta jest załamana. Jednak miłość może czekać bliżej niż spodziewa się nasza bohaterka...
Hmm... Będzie ciężko. Treść książki jak treść. Można trochę poczytać o pracy w szmatławcu, poznać kuluary tej fascynującej roboty, dowiedzieć się w jaki sposób powstają artykuły, na które codziennie rzuca się szara masa, w jaki sposób zdobywa się bohaterów do artykułów ( z jednej strony chyba nikt normalny by się nie zniżył do zgody na publikację swojej twarzy pod nagłówkiem "chciał mnie zabić kiełbasą krakowską", a z drugiej strony sposoby na zdobycie bohaterów mnie zszokowały). Tutaj mogłabym dać nawet 8 punktów, bo poprawiło mi to humor.
Problemy zaczynają się przy głównej bohaterce. Edyta nie ma głębi. Jej postać, według mnie, nie została przemyślana. Ot taka sierota co kocha nad życie faceta który ma ją w czterech literach. Tylko, że Edyta nie dość, że płytka i beznamiętna jest to jeszcze całkiem bez życia wewnętrznego. Nie przypadła mi ona do gustu. Albo autorka jej nie lubiła, albo miała problem ze stworzeniem czegoś sensownego. Z innymi bohaterami tak samo. Najwięcej polotu mają w sobie przyjaciel głównej bohaterki- gej (chociaż miałam wrażenie, że jego postać została zaczerpnięta z Seksu w wielkim mieście) oraz współpracownicy i szef Edyty.
Drugą sprawą, która strasznie mnie irytowała jest bezsensowne, według mnie, zmienianie nazw własnych miejsc. Czy nie można normalnie napisać Warszawa? Trzeba to zmieniać na Warszawowo? Bohaterka nie może mieszkać na Woli? Musi na Niewoli? Rozumiem, że pewnych rzeczy autorka ujawnić nie może ( z logicznych względów), ale zmieniać tak bezsensownie nazwy miejscowości/dzielnic itd?
Nie mam pojęcia, po co takie zabiegi stosowała autorka i chyba nie chcę się dowiadywać. Książka, która miała swój potencjał (nie pamiętam innych polskich książek o tej tematyce) dużo traci przez płytkich bohaterów i te dziwne zmiany nazw. Szkoda
06/10
Shit! Rok w Brukowcu, Joanna Żebrowska, 2011
książkę przeczytałam dzięki uprzejmości portalu
Miałam niedawno chęć na tę książkę, ale po Twojej recenzji nie przeczytam. Chyba nie warto.
OdpowiedzUsuńNie przemawia ta książka do mnie, i raczej się na nią nie pokuszę :/
OdpowiedzUsuń@Bishoujo: jeśli Ci kiedyś za free wpadnie w ręce to przeczytaj- warto sobie samemu zdanie wyrobić. Natomiast wydawać kasy się chyba nie opłaca.
OdpowiedzUsuń@toska82: gdyby bohaterowie byli głębsi i autorka nie zmieniałaby tych nazw to czytadło całkiem niezłe by było. No ale dla mnie głębia bohaterów bardzo się liczy, bo ja muszę coś czuć do bohatera z którym spędzam kilka(naście/dziesiąt) godzin.
Ja się nie zdecydowałam na recenzowanie książki (akurat dużo było tych propozycji, a tej byłam w stanie się oprzeć:), ale jak napotkam- chętnie rzucę okiem. A co mi tam:).
OdpowiedzUsuńWidzę, że kryzys opanowany?
@Iza: niestety nie opanowany ale czasem trzeba zacisnąć zęby i napisać :( Musiałam recenzje to zrobić bo bym miała za duże wyrzuty sumienia. Tyle książek czeka...
OdpowiedzUsuń