poniedziałek, 28 stycznia 2013

Pierogi nie tylko po polsku Alina Stradcka

"Znasz kogoś jak mu powiesz „ej, chodźmy na kremówki” to on powie „nie, dzięki stary, nie lubię kremówek”? Kremówki są pycha!"

Ja bym to zmieniła na
"Znasz kogoś jak mu powiesz „ej, chodźmy na pierogi” to on powie „nie, dzięki stary, nie lubię Pierogów”? Pierogi są pycha!"
Bo czy jest ktoś, kto nie lubi pierogów? Chyba nie. Z mięsem, ruskie, z kapustą, grzybami, z owocami, szpinakiem... pycha. Każdy lubi pierogi. Czy jednak nasza kuchnia musi się ograniczać do kilku rodzajów pierogów? Co nowego może nam zaproponować Alina Stradcka w książce Pierogi nie tylko po polsku?


Miałam nadzieję, że dużo. Że zobaczę tam takie zdjęcia przy których zacznie mi ślinka spływać po brodzie i przy pierwszej możliwej okazji wypróbuję przepisy na pierogi o których wcześniej nie słyszałam. A tutaj? Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to to, że ja jem moimi gałkami, a tutaj nie mam czego jeść. Zdjęć mało, a te które są nie powalają na kolana. A szkoda, bo co by nie mówić, to Kasia nabiera chęci patrząc na daną potrawę. Tutaj niestety muszę wybierać na ślepo. No ale przecież książka kucharska to nie tylko zdjęcia ale też przepisy. A raczej głównie przepisy, a zdjęcia są na dokładkę.

Z żalem muszę powiedzieć, że liczyłam na coś więcej. Na dużo więcej jeśli mam. Bo przecież pierogi to nie tylko trzy rodzaje wiejskich, z różnymi kawałkami mięsa w środku, na słodko, ruskie, z kaszą gryczaną czy też wegetariańskie. Na szczęście oprócz tradycyjnych pierogów jest też część druga poświęcona tym smażonym.  A tam są na przykład "Empanadas". Tylko co to znaczy? Po wpisaniu w wyszukiwarkę znalazłam informację o tym, że to
 "rogalik, pierożek. Nadziewane najczęściej mięsnym farszem z warzywami lub serem. Smażone w oleju lub pieczone na blasze. Do ich zrobienia można wykorzystywać ciasto podobne do ciasta francuskiego, pierogowego lub chlebowego. Występują w różnych odmianach, zależnie od kraju i regionu (istnieje np. kilkanaście ich odmian w Argentynie). Są popularnym daniem w Ameryce Południowej, szczególnie w Argentynie i Chile."


 Tylko dlaczego ja się tego dowiaduję z internetu a nie od autorki? Czy tak trudno by było wrzucić tych kilka informacji?
Każdy przepis wygląda tak, jak ten na zdjęciu obok (pierogi babcine na słodko). Czasami są dodawane informacje "warto wiedzieć" typu "Gdyby ciasto okazało się zbyt twarde, dolać kilka łyżek mleka". A ja bym chciała być poprowadzona przez autora za rękę, albo żeby mi chociaż ręką pokazał którędy mam iść a nie dał mapę i powiedział "powodzenia". A tak się czuję. Jak zagubiony turysta. Wsadzono mnie do JAKIEGOŚ samolotu. Poleciałam GDZIEŚ, dostałam JAKĄŚ mapę i mam sobie radzić. Nie wiem gdzie jestem, dlaczego mam robić tak a nie inaczej. Z przepisu na Empanadas nie wynika nawet jakie ciasto nam wyjdzie. Zwykłe? A'la francuskie? Chlebowe? A różnica jest, prawda? To chyba pierwsza książka kucharska ŚK na której się zawiodłam. W łepetynę bym strzeliła zarówno autorkę jak i kogoś, kto czuwał nad projektem. Z żalu. Bo miałam nadzieję, że wycieczkę po pierogowym świecie a dostałam 25 przepisów na różne warianty tego, co znam. Co za różnica jakie mięso wsadzę do pieroga? To dalej pierogi z mięsem, a ja chciałam czegoś innego. Nie powiem, będę pewnie czasami zaglądać do książki przy robieniu obiadu, ale to nie będzie mój przewodnik w kuchni.

Pierogi nie tylko po polsku, Alina Stradcka, Świat książki, 2012

Za książkę dziękuję wydawnictwu





piątek, 25 stycznia 2013

Synesis 10 krem do ciała Contra Zima

Czy zimą twoje ciało jest przesuszone? Masz spierzchnięte dłonie? Jeśli tak, to najprawdopodobniej używasz złych kosmetyków. Warto spróbować kremu Synesis Contra Zima.

Czym różni się on od innych? Przede wszystkim tym, że jest naturalny i ekologiczny. Do tej pory stosowałam różne kremy i balsamy, ale na ekologiczny nigdy się nie skusiłam. Ma też wiele składników aktywnych tj. oliwka europejska, olej arganowy, palma sabałowa, olej ryżowy, głóg jednoszyjkowy, kasztanowiec, ekstrakt z ziela Pięciornika Gęsiego, hialuronian sodu, octan tokoferylu oraz olej z rozmarynu. Znajdziemy też w nim witaminę PP i E oraz srebrnik. Czy taka mnogość składników czyni cuda?

Synesis 10 krem do ciała Contra Zima ma pojemność 100 ml i kosztuje 90 zł. Posiada ładne pudełko, co spodoba się osobom ceniącym estetykę. Po odkręceniu wieczk,a może czekać nas niemiła niespodzianka. Krem ma specyficzny, choć na szczęście niezbyt intensywny zapach. Wszystko przez jego skład. Mamy tam dużo ziół, a żadnych sztucznych substancji zapachowych.

Krem ma delikatną konsystencję, jest przyjemny dla skóry. Wprawdzie trochę topornie się rozsmarowuje, ale za to szybko się wchłania, co ma dla mnie duże znaczenie. Pozostawia również na ciele delikatną tłustą powłokę, która jak mniemam, ma chronić nasze ciało. Przy aplikacji trzeba wmasowywać krem z umiarem, ponieważ zbyt duża jego ilość lub zbyt długie smarowanie sprawia, że krem zaczyna się trochę wałkować. Na szczęście, nie zauważyłam na ubraniach plam, więc te mankamenty nie są aż tak ważne. Wydaje mi się również, że krem jest wydatny, więc powinien wystarczyć na całą zimę.

Szczerze mówiąc nigdy nie stosowałam drogich kremów do ciała. Synesis 10 krem do ciała Contra Zima kosztuje prawie 100 zł, więc nie należy do tanich. Wydaje mi się jednak, że jeśli mamy problemy z ciałem, to lepiej zapobiegać niż leczyć. Zapobieganie zawsze jest tańsze, nawet, gdy na początku trzeba w to zainwestować.
Tekst opublikowany na dlalejdis.pl

sobota, 19 stycznia 2013

W jaskini lwa Anne Holt

Czy norweskie kryminały zasługują na uwagę? Czy książki z rządem w tle mają rację bytu? Czy książka o polityce może być ciekawa? Pytań wiele, odpowiedź jedna.

„W jaskini lwa” to czwarta książka, która wyszła spod pióra Anne Holt. Dla mnie to pierwsza przygoda z tą autorką. Kryminały zawsze lubiłam i zawsze patrzę na nie krytycznym okiem, porównując kolejne książki z dziełami moich ulubionych pisarzy. Bałam się, że Anne Holt nie przetrwa i szybko stwierdzę, że to tylko nędzna podróbka książek X czy Y. Na szczęście okazało się, że moje obawy były bezpodstawne. Od pierwszych stron czułam, że Anne Holt ma zmysł i dobry pomysł. Jej pomysł okazał się ciekawy i dobrze zrealizowany. Odetchnęłam z ulgą.

Norwegią wstrząsnęła tragedia. W zwykły dzień jakich wiele w swoim biurze zostaje znaleziona premier Birgitte Volter. Martwa, z dziurą w głowie. Rządziła niespełna pół roku. Czy narobiła sobie wrogów na gruncie prywatnym, czy też zawodowym? Czy zamordowano premier czy Birgitte? Pytań jest wiele. Problemem jest brak odpowiedzi. W śledztwo angażują się wszystkie możliwe służby. Swoje prywatne śledztwo rozpoczynają także dziennikarze. Co dalej z rządem? Kto obejmie władzę? Na razie wiadome są tylko trzy rzeczy. W dzień zabójstwa premier spotkała się z sędzią Sądu Najwyższego Benjaminem Grindem, jej sekretarka siedziała cały czas przy jej gabinecie, a aby tam się dostać trzeba przejść kontrole oraz to, że w ciągu ostatnich dni premier była jakaś rozdrażniona. Czy mając tych kilka informacji, policji uda się znaleźć mordercę?

Anne Holt stworzyła bardzo ciekawą opowieść, której akcja dzieje się w świecie polityki. Nie lubię używać wyświechtanych frazesów, ale książka naprawdę należy do tych wciągających. Ciekawi bohaterowie, dobrze stworzone tło. Być może jej atutem jest to, że doskonale wie o czym pisze? Anne Holt jest absolwentką prawa, pracowała jako dziennikarka i w policji, prowadziła własną praktykę prawniczą, a także była Ministrem Sprawiedliwości. Czy mając takie doświadczenie i sprawne pióro, potrzeba czegoś więcej, by stworzyć dobry kryminał taki jak „W jaskini lwa”? Odpowiedź na postawione pytania brzmi: tak. Norweskie kryminały są warte przeczytania.


Anne Holt, W jaskini lwa, Prószyński i S-ka, 2012


recenzja opublikowana na dlalejdis.pl

niedziela, 13 stycznia 2013

Superodporność Joel Fuhrman

"Jak z posiłków czerpać zdrowie. Wzmocnij swoją naturalną odporność, by żyć długo i zdrowo.

Dlaczego niektórzy chorują częściej niż inni? Co czyni nas bardziej podatnymi na wirusy i bakterie? Jaki jest sekret zachowania zdrowia?"
Strasznie nie lubię poradników pisanych przez pseudo-oświeconych-doktorów których głównym motto jest "myśl pozytywnie a będziesz zdrowy/bogaty/szczupły/szczęśliwy".
Czy razem trafiłam na prawdziwego doktora, który wie co mówi i nie jest to podyktowane głosem w głowie?
Superodporność czyli jak z posiłków czerpać zdrowie to książka o tym, jakie składniki nam pomagają, a jakie szkodzą. Każdy zdaje sobie sprawę, że słodycze, cukier, tłuszcze itd są niezdrowe, a dzięki owocom, rybom i warzywom będziemy żyć dłużej. Czy na pewno dokładnie o to chodzi? Co znajdziemy w książce?

Superodporność dzieli się na siedem działów, poprzedzona jest dość długim wstępem o tym, czym jest superodporność.
"Superodporność najlepiej można zdefiniować jako układ odpornościowy ciała, który pracuje, wykorzystując pełnię swoich możliwości. Współczesna nauka rozwinęła się do punktu, w którym mamy dowód na to, że odpowiednie surowce i czynniki ożywcze mogą podwoić lub potroić ochronne możliwości układu odpornościowego"
  1. Odżywianie równa się zdrowie
  2. Porażka współczesnej medycyny
  3. Doskonałe pożywienie dla superodporności
  4. Przeziębienie i grypa- co powinniśmy wiedzieć
  5. Zdrowe węglowodany, tłuszcze i białka
  6. Dokonywanie właściwych wyborów
  7. Plan żywieniowy i przepisy
 O tym, że jesteśmy tym co jemy wie, albo powinien wiedzieć każdy. Niestety przez dzisiejszy tryb życia nie dość, że prawie się nie ruszamy, to jeszcze jemy śmieciowe jedzenie. Według badań (amerykańskich przeprowadzonych w USA) spożywamy głównie przetworzone pokarmy: oleje, słodycze, oczyszczone ziarna (62%), mięso, jaja, nabiał i ryby (tylko 25%), nierafinowane pokarmy roślinne: owoce, warzywa, rośliny strączkowe, orzechy, nasiona (zaledwie 10%), pełne ziarna zbóż (o zgrozo 2,5%). Nie powiem, że sama jestem lepsza. Uwielbiam makaron, jem głównie białe pieczywo, używam gotowych mieszanek do sosów, piję napoje gazowane. Po owoce i warzywa sięgam głównie w czasie sezonu (ale to tylko dlatego, że nie wierzę w pomidory z Azji czy Turcji i piękne jabłka pakowane w czteropaki).

Trochę wkurza mnie to, że zawsze przy tego typu książkach (przy tej też) brane pod uwagę jest tylko USA. Nie mówię, że w przypisach powinno się znaleźć coś o Polsce, ale przełożenie danych na Europę byłoby miłe. Irytujące są również wstawki "pacjentów", które kojarzą mi się z "listami do...". Nie lubię takich kącików porad, u mnie to się nie sprawdza, wręcz mnie odrzuca od czytania chociaż wiem, że po krótkim i bolesnym wstępie "na temat listu" znajdę ciekawe wiadomości.

Dużym plusem książki jest plan żywieniowy, a raczej przepisy. Bo o ile nie będę stosowała diety dr Fuhrmana, to część przepisów bardzo chętnie wkręcę do mojej kuchni (choćby ekspresowe śniadanie bananowo- jogurtowe,muesli z granatem, sałatkę szpinakową  z truskawkami i sezamowym winegretem czy pizzę warzywną)

Książki sensownie streścić się nie da. Musiałabym wrzucać długie cytaty. Dużo długich i ciekawych cytatów. Ogólnie jednak rzecz biorąc powinniśmy odwrócić tę piramidę według której jemy. To warzyw, owoców, pełnych ziaren, ryb i nabiału powinno być 60%, a cukru, olejów i oczyszczonych ziaren 2,5%. Tylko wtedy będziemy zdrowi. To przecież logiczne. Aby być zdrowym trzeba jeść zdrowe rzeczy: sałatki, zupy warzywne, owsianki.

Nie jest to książka dla osób, które chcą szybko schudnąć, wygrać z częstym zapaleniem zatok czy grypą, zawsze będę uważała, że nie książki nam pomogą lecz badania i lekarz, lecz dla osób, które chcą być świadome tego co jedzą i jak to wpływa na ich zdrowie. Jeśli lubicie tematykę zdrowego odżywiania ta książka powinna dostarczyć wam dużej dawki wiedzy na ten temat.

Superodporność, Joel Fuhrman, studio astropsychologii, 2012

Za książkę dziękuję wydawnictwu


poniedziałek, 7 stycznia 2013

Wędrówka przez słońce Corban Addison

Powstają książki oparte na faktach, które brzmią jak bujda, powstają też książki fikcyjne, po lekturze których nie wierzymy, że to, o czym przeczytaliśmy tak naprawdę się nie zdarzyło. Wędrówka przez słońce należy do tej drugiej grupy. Po skończonej lekturze nie mogłam uwierzyć, że cała historia powstała w głowie autora Corbana Addisona.


Pomysł na książkę Wędrówka przez słońce tak naprawdę nie zrodziła się w głowie autora, lecz jego żony. To ona podrzuciła mu pomysł na książkę o handlu ludźmi. To dzięki swojej żonie Corban Addison wyruszył w wędrówkę po Indiach i Europie, zawędrował też do Waszyngtonu, gdzie o handlu ludźmi rozmawiał z ekspertami. Dla "dobra" książki pojechał nawet incognito do burdeli w Bombaju, aby z pierwszej ręki uzyskać informacje od ofiar handlu ludźmi.

Główne bohaterki książki, siedemnastoletnia Ahalya i piętnastoletnia Sita, mieszkają w rodziną w Indiach. Mają wszystko, są szczęśliwe, pilnie uczą się angielskiego, który jest przepustką do lepszego świata. Ich szczęście zakłóca przejście tsunami, które zabija wszystkich ich bliskich. Samotne siostry wyruszają do swojego internatu, nie docierają tam jednak. Przez swoją łatwowierność i wiarę w ludzi dostają się w łapska handlarzy ludźmi. Zostają sprzedane do burdelu.

W tym samym czasie na drugim końcu świata, w USA, żyje sobie Thomas Clarke. Nie jest to człowiek szczęśliwy. Niedawno stracił córeczkę, a jego żona odeszła i wróciła do domu w Indiach. Thomas jest prawnikiem, pracuje w dużej firmie, marzy mu się wielka kariera. A właściwie marzyła, bo teraz nie wie co ma ze sobą zrobić. Po przegranej sprawie, gdy firma szuka kozła ofiarnego, Thomas decyduje się na roczny staż w Indiach, w organizacji zajmującej się pomocą ofiarom handlu ludźmi. Thomas ma nadzieję, że zbliży się do żony. Dzięki zrządzeniu losu organizacja w której pracuje Thomas robi nalot na burdel i uwalniają Sitę. Okazuje się jednak, że Ahaly już tam nie ma. Zostaje gdzieś wywieziona. Tomas po obietnicy złożonej Sicie postanawia odnaleźć starszą siostrę. Będzie go to kosztować wiele czasu i trudu. Czy uda mu się odnaleźć dziewczynkę? Czy Thomas dzięki pracy w organizacji odzyska spokój ducha?

Wędrówka przez słońce to według mnie piękna i wzruszająca opowieść o życiu. Jest to też trudna i obszerna lekcja o handlu ludźmi.  Może autor nie ma wielkiego warsztatu, ale jego wiedza wypełnia luki spowodowane zapewne małym doświadczeniem pisarskim. 
Akcja książki jest wartka, pełno w niej zwrotów akcji, szczęśliwych zbiegów okoliczności oraz porażek głównego bohatera. Sama akcja toczy się na trzech kontynentach. Pod wieloma względami książka autora przypomina mi historie  Bonda. Nie jest to jedna zarzut, ponieważ książka nie jest dokumentem, jest to fikcja i autor miał prawo poprowadzić bohatera takimi ścieżkami, jakimi miał ochotę. Zresztą dzięki temu możemy zobaczyć, jak różnią się od siebie światy, jak bardzo inne jest podejście ludzi do handlu ludźmi. 

Jak dla mnie, Wędrówka przez słońce jest książką wartą polecenia. Jeszcze bardziej warte polecenia jest wysłuchanie audiobooka. Lektorką jest Olga Bończyk, której bardzo dobrze się słucha. 

 Wędrówka przez słońce, Corban Addison, Świat Książki, 2012

Zachęcam do wysłuchania fragmentu nagrania tutaj 

Za udostępnienie książki dziękuję