Podobno miliony czytelników uznały Daniela Silvę za „najwybitniejszego przewodnika po niebezpiecznych siłach rządzących światem”. Czytając bardzo pochlebne opinie o autorze i jego poprzednich książkach, chciałam sprawdzić wszystko na własnej skórze.
„Uciekinier” to były agent służb specjalnych, który uciekając przed zemstą Iwana Charkowa zamieszkał w Londynie. Grigorij Bułganow nie jest jednak zwykłym uciekinierem. Zamiast zaszyć się gdzieś i siedzieć cicho, udziela wywiadów i dobrze się bawi. Takiej postawy agenta się nie spodziewałam. Pasją Grigorija są szachy. W czasie drogi na kolejny turniej szachowy agent znika w niewyjaśnionych okolicznościach. Wyjaśnienia tej sytuacji są dwa: Bułganow był podwójnym agentem i zebrawszy potrzebne informacje uciekł do swojego kraju albo wpadł w ręce swojego dawnego wroga Charkowa. To wątek pierwszy, wydaje się, że poboczny. O wiele ciekawszym wydaje się być wątek drugi.
Gabriel Allon, agent izraelskiego wywiadu w „poprzednim życiu” walcząc, pozostawił przy życiu jedną osobę. O jedną za dużo. W teraźniejszym razem ze swoją żoną Chiarą, również agentką, zaszył się w pięknym włoskim miasteczku i zajął się odnawianiem dzieł sztuki. Sielanka małżeństwa nie trwa jednak długo. Duchy przeszłości przypominają sobie o agencie, zmuszając go do kolejnej walki. Na śmierć i życie. Wszystko byłoby prostsze, gdyby nie jedna obietnica.
Miałam nadzieję na naprawdę bardzo dobry kawałek literatury szpiegowskiej. Niestety, zawiodłam się. Bo chociaż sama treść książki wydaje się być naprawdę ciekawa, to styl pisania Daniela Silvy nie przemówił do mnie. Wątki, które można było opisać w kilku zdaniach wloką się niemiłosiernie, a części naprawdę ciekawe, zostały skrócone do minimum.
Osobiście uwielbiam książki szpiegowskie, thrillery, pozycje pełne dreszczyku. Nie nadajemy jednak z autorem na tych samych falach, czego bardzo żałuję. Chociaż brakowało mi w tej powieści wartkiej akcji i nie odczuwałam dreszczyku emocji, czytając o perypetiach agenta Mossadu, czasem czułam się wręcz zmęczona czytaniem, co zdarza mi się bardzo rzadko. Mam jednak wrażenie, że moje spotkanie z autorem zaczęło się od nieodpowiedniej pozycji lub w nieodpowiednim czasie. W końcu miliony czytelników nie mogą się mylić.
4/10
Daniela Silva, Uciekinier, Muza SA, 2011
Gabriel Allon, agent izraelskiego wywiadu w „poprzednim życiu” walcząc, pozostawił przy życiu jedną osobę. O jedną za dużo. W teraźniejszym razem ze swoją żoną Chiarą, również agentką, zaszył się w pięknym włoskim miasteczku i zajął się odnawianiem dzieł sztuki. Sielanka małżeństwa nie trwa jednak długo. Duchy przeszłości przypominają sobie o agencie, zmuszając go do kolejnej walki. Na śmierć i życie. Wszystko byłoby prostsze, gdyby nie jedna obietnica.
Miałam nadzieję na naprawdę bardzo dobry kawałek literatury szpiegowskiej. Niestety, zawiodłam się. Bo chociaż sama treść książki wydaje się być naprawdę ciekawa, to styl pisania Daniela Silvy nie przemówił do mnie. Wątki, które można było opisać w kilku zdaniach wloką się niemiłosiernie, a części naprawdę ciekawe, zostały skrócone do minimum.
Osobiście uwielbiam książki szpiegowskie, thrillery, pozycje pełne dreszczyku. Nie nadajemy jednak z autorem na tych samych falach, czego bardzo żałuję. Chociaż brakowało mi w tej powieści wartkiej akcji i nie odczuwałam dreszczyku emocji, czytając o perypetiach agenta Mossadu, czasem czułam się wręcz zmęczona czytaniem, co zdarza mi się bardzo rzadko. Mam jednak wrażenie, że moje spotkanie z autorem zaczęło się od nieodpowiedniej pozycji lub w nieodpowiednim czasie. W końcu miliony czytelników nie mogą się mylić.
4/10
Daniela Silva, Uciekinier, Muza SA, 2011
recenzja opublikowana na dlalejdis.pl