Dziś recenzja książki dla mnie nietypowej, bo o karmieniu piersią. Każda kobieta słyszała, jak ważne jest karmienie piersią dla prawidłowego rozwoju dziecka i więzi noworodka z mamą. Cześć młodych mam się do tego stosuje, inne wolą karmić butelką.
Nancy Mohrbacher i Katleen Kendall-Tackett uczą przyszłe i młode mamy, jak karmić dzieci oraz dlaczego to takie ważne.
Autorki podzieliły książkę na 11 rozdziałów i w każdym z nich omawiają najważniejsze kwestie dotyczące karmienia. Zaczynają od tego, co najważniejsze, czyli od przygotowania się przyszłej mamy do karmienia, wyjaśniają, to, co wydaje nam się bardzo dziwne, a w rzeczywistości jesteśmy w to wyposażeni. Mamy dowiedzą się również, dlaczego branie dziecka na ręce ma tak duże znaczenie, jak zapewnić sobie i dziecku największy komfort podczas karmienia.
Autorki podzieliły książkę na 11 rozdziałów i w każdym z nich omawiają najważniejsze kwestie dotyczące karmienia. Zaczynają od tego, co najważniejsze, czyli od przygotowania się przyszłej mamy do karmienia, wyjaśniają, to, co wydaje nam się bardzo dziwne, a w rzeczywistości jesteśmy w to wyposażeni. Mamy dowiedzą się również, dlaczego branie dziecka na ręce ma tak duże znaczenie, jak zapewnić sobie i dziecku największy komfort podczas karmienia.
Druga część jest poświęcona karmieniu piersią w praktyce począwszy od pierwszego dnia życia dziecka. Aby ułatwić matkom ten trudny i nowy dla nich okres autorki proponują wyznaczanie sobie celów z nagrodami za ich osiągnięcie.
Na koniec pierwszej prawdziwej części książki (ja ją sobie podzieliłam niego inaczej) autorki uczą czegoś nie mniej ważnego od przystawiania dziecka do piersi- jak je od piersi odstawić.
Druga część książki poświęcona jest codzienności z dzieckiem oraz kwestii fizycznych i zdrowotnych dotyczących karmienia piersią.
Powiem szczerze, dla mnie ta książka to trochę czarna magia. I nie jest dla mnie książką łatwą, przyznaję bez bicia. Dużo czasu zajęło przeczytanie mi 340 stron. Musiałam wszystko przetrawić, kilka razy odstawiałam książkę stwierdzając, że nie dam rady, później do niej wracając z myślą, że przecież kiedyś mi się to przyda. Gdyby to wszystko było jakieś łatwiejsze, logiczniejsze, bliższe znanej mi codzienności. Żółtaczka u dziecka, wpływ tego jak szybko po porodzie przystawię dziecko do piersi, karmienie dziecka z zespołem downa, pojemność piersi, karmienie w miejscach publicznych, czas przechowywania mleka w lodówce i poza nią, problemy z karmieniem dziecka posiadającym rozszczep podniebienia… dla kobiety, która jeszcze nie jest matką to wszystko wydaje się takie dziwne i niezrozumiałe. Cześć poruszanych kwestii wydawała mi się absurdalna, część tak logiczna, że zastanawiałam się, jaki jest sens pisania o tak „oczywistych oczywistościach”. Czy powinnam już teraz to wszystko wiedzieć, czy uczyć się tego, gdy będę w ciąży? A może jakoś samo wyjdzie. Nie pamiętam, aby moja przyjaciółka przechodziła jakieś szkolenie, a z dzieckiem (i jego karmieniem) radziła sobie na medal. A może się uczyła, tylko się nie przyznała?
Chociaż karmienie piersią wydaje się dziecinnie łatwe, dochodzę do wniosku, że może nas spotkać tyle nieprzewidzianych, że aż strach się bać. Może jednak niepotrzebnie? Trochę opowieści innych mam, trochę literatury i damy sobie radę.
Chociaż teraz książka Karmienie piersią. Siedem naturalnych praw nie znajdzie się na mojej liście bestsellerów, kiedyś na pewno do niej wrócę, aby przypomnieć sobie najważniejsze kwestie i nie wpaść w panikę, gdy mój maluszek nie będzie chciał ssać.
05/10
Karmienie piersią. Siedem naturalnych praw, Nancy Mohrbacher, Katleen Kendall - Tackett, Zysk i S-ka, 2011
recenzja książki opublikowana na kobieta20.pl