niedziela, 30 września 2012

Biała Masajka Corinne Hofmann



Corinne Hofmann, samodzielna, ciekawa świata, pogodna kobieta postanawia spędzić wakacje ze swoim przyjacielem Markiem w kurorcie w Kenii. Po przylocie do Afryki czuje się, jakby była w domu. Trochę ją to krępuje, trochę niepokoi, trochę ciekawi. Podczas podróży promem widzi Masaja. Pięknego, tradycyjnie ubranego Masaja i… zakochuje się od pierwszego wejrzenia. Brzmi jak bajka, prawda? Jednak ta miłość bajką nie będzie.

Nie rozumiejąc swojej decyzji, autorka książki, czyli główna bohaterka postanawia rozstać się z partnerem, sprzedać swój sklep w Szwajcarii i przenieść się do Kenii aby związać się z człowiekiem, o którym nic nie wie, z którym rozmawiała zaledwie kilka minut. Dzięki swojej determinacji i sile wyższej udaje jej się go odnaleźć i przekonać do siebie. Musi nauczyć się wielu rzeczy, aby móc zamieszkać w Afryce, a nawet rozmawiać z miłością swojego życia Lketingą. Lketinga zna trochę angielski, więc Corinne zaczyna się go intensywnie uczyć. Musi nauczyć się też żyć w szałasie z krowiego łajna, myć w rzece, a przede wszystkim walczyć o każdy kolejny dzień.

Jak napisałam na początku nie będzie to miłość jak z bajki. Lketinga zada Corinne bardzo wiele bólu. Corinne polubiłam za wolę walki, wewnętrzną siłę. Podziwiałam ją, nie rozumiałam jej, zazdrościłam jej, płakałam nad jej losem. Przeżywałam razem z główną bohaterką każdy jej wzlot i każdy upadek. Pokochałam tak jak ona ten kraj, ludzi, przyrodę. „Biała Masajka” podbiła moje serce.

Zapewne część z Was miała okazję poznać historię Corinne dzięki filmowi „Biała Masajka”. Film jednak, jak to film, to bardzo okrojona i spłycona historia. Pominięto w nim wiele kwestii, sprawiono, że nie były one tak wstrząsające jak w książce. Nie rozumiem dlaczego, bo moim zdaniem jeśli coś robić, to dobrze i do końca, a nie dla tłumów, tak, aby nikogo nie znudzić, nie zesmaczyć, nie obrazić.

Książka jest bardzo emocjonalna, prosta i chwytająca za serce. Nie można przeczytać książki i nie zacząć się zastanawiać nad życiem i nad sobą. Czy byłabym w stanie przenieść się na drugi koniec świata w nieznane? Czy mogłabym żyć w buszu? Czy dałabym radę urodzić tam dziecko, przeżyć wiele niebezpiecznych chwil? Czy mogłabym żyć w takim mężczyzną jak Lketinga? A wreszcie: co tak naprawdę w życiu się liczy? Talerz, pralka, lodówka, samochód czy też ludzie. Dla nas, Europejczyków, coraz bardziej zaczynają się liczyć dobra materialne. Corinne pokazuje, że do szczęścia nie jest nam potrzebny telefon, telewizor czy pralka. To tylko dodatki do życia. A my, mam czasem takie wrażenie, zapominamy na czym życie polega.

Kto nie czytał Białej Masajki, niech to koniecznie nadrobi. Kto kiedyś już się z nią zetknął, niech sięgnie po tę książkę ponownie. Czasami warto poczytać takie historie jak ta.

Ja miałam przyjemność wysłuchać audiobooka. Czytała Katarzyna Żak. Przez jakiś czas nie umiałam się przyzwyczaić do jej głosu, później nie zwracałam na nią uwagi, tylko słuchałam historii. Chociaż Katarzyna Żak bardzo lubię, to jakoś jej głos nie współgrał mi z historię Corinne. Czegoś jej brakowało, ale nie bardzo potrafię określić co było nie tak, więc może to tylko jakieś moje dziwne odczucie.

 Biała Masajka, Corinne Hofmann, Świat książki, 2012 (książka z 2002)

Za audiobooka dziękuję wydawnictwu

sobota, 29 września 2012

Nantes, Nano Aqua + Clean & Fresh

Głęboko oczyszczający żel do twarzy z ekstraktem z jeżówki i zielonej herbaty (200 ml)

Skóra z problemami łojotokowymi wymaga wyjątkowej dbałości o jej oczyszczenie i nawilżenie. Gama kosmetyków Clean&Fresh przygotowana na bazie wyciągu z jeżówki oraz ekstraktu z zielonej herbaty uwalnia pory od toksyn i stanów zapalnych. zdrowa i lśniąca skóra bez wyprysków każdego dnia.

Bezalkoholowy antybakteryjny tonik przeznaczony jest do pielęgnacji cer mieszanych i tłustych. Zawiera roślinne
antybakteryjne molekuły z jeżówki oraz Acnacidol, których zadaniem jest przywrócenie równowagi skórze trądzikowej. Wyciągi roślinne połączone z kompleksem specjalnie dobranych witamin ograniczają nadmierny łojotok, rogowacenie naskórka, zapobiegają stanom zapalnym przywracając naturalne pH skóry. Tonik Clean&Fresh doskonale oczyszcza zaczopowane ujścia gruczołów łojowych, zapobiega rozwojowi bakterii odpowiedzialnych za powstawanie wykwitów skórnych. Clean&Fresh odświeża, nawilża, zmniejsza wydzielanie sebum, obkurcza rozszerzone pory, zapobiega powstawaniu zaskórników
cena: 45,00 zł

 IMO: 

W teorii wszystko wygląda pięknie. Właściwości zielonej herbaty są wszystkim znane. Żel powinien więc być dobry. Dla mnie niestety nie był. Dziwnie pachnie, po użyciu czułam, jakby moja skóra była zaklejona jakąś warstwą kleju, wcale nie czułam się świeżo. Moje pory też go nie polubiły, ponieważ zwyczajnie ich nie oczyszczał. Dodatkowo miałam wrażenie napiętej skóry, które mnie irytowało. Plusem jest to, że żel jest wydajny, miło się nim myje.  

 

 

Normalizująco - odżywczy krem do twarzy z ekstraktem z zielonej herbaty i jeżówki (50 ml)

 

Codzienne wzmacnianie i odżywianie obok oczyszczania, jest najważniejszym elementem pielęgnacji skóry z problemami. Zatkane pory, wypryski, uszkodzone warstwy naskórka oraz nadmierne błyszczenie to najbardziej dokuczliwe problemy skóry łojotokowej. Podczas gdy inne produkty dostępne na rynku tylko maskują zmiany skórne, kosmetyki z serii Nano Aqua + Clean & Fresh je łagodzą, aż do całkowitego uspokojenia nadmiernego łojotoku i wyrównania kolorytu skóry. Kompleks witamin oraz wyciągi roślinne niwelują stany zapalne, przywracając skórze naturalne pH.
Uporządkowane nanotechnologicznie cząsteczki wody dostarczają do głębokich warstw naskórka składniki oczyszczające zawarte w molekułach z jeżówki i zielonej herbaty, utrzymując jego równowagę i odżywienie. Acnacidol pozyskiwany z mleczka pszczelego chroni skórę przed ponownym powstawaniem wyprysków i wspomaga odnowienie uszkodzonych komórek. Pobudzona do regeneracji skóra łatwiej radzi sobie ze stanami zapalnymi, odwdzięczając się gładką i świeżą cerą bez wyprysków i zaskórników.

Cena: 145zł

IMO: Krem okazał się jednym wielkim nieporozumieniem. Podrażniał, miał ostry zapach, zatykał pory. Dobrze, że cały ten zestaw dostałam a nie kupiłam, bo bardzo się zawiodłam, a zestaw Nantes wybrałam ze względu na znalezione w sieci dobre recenzje. 

 

 

Antybakteryjny tonik z wyciągiem z zielonej herbaty i jeżówki (200 ml)

  Skóra z problemami łojotokowymi wymaga wyjątkowej dbałości o jej oczyszczenie i nawilżenie. Gama kosmetyków Clean&Fresh przygotowana na bazie wyciągu z jeżówki oraz ekstraktu z zielonej herbaty uwalnia pory od toksyn i stanów zapalnych. zdrowa i lśniąca skóra bez wyprysków każdego dnia.

Bezalkoholowy antybakteryjny tonik przeznaczony jest do pielęgnacji cer mieszanych i tłustych. Zawiera roślinne antybakteryjne molekuły z jeżówki oraz Acnacidol, których zadaniem jest przywrócenie równowagi skórze trądzikowej. Wyciągi roślinne połączone z kompleksem specjalnie dobranych witamin ograniczają nadmierny łojotok, rogowacenie naskórka, zapobiegają stanom zapalnym przywracając naturalne pH skóry. Tonik Clean&Fresh doskonale oczyszcza zaczopowane ujścia gruczołów łojowych, zapobiega rozwojowi bakterii
odpowiedzialnych za powstawanie wykwitów skórnych. Clean&Fresh odświeża, nawilża, zmniejsza wydzielanie sebum, obkurcza rozszerzone pory, zapobiega powstawaniu zaskórników.

Cena 45,00 zł 

IMO: Tonik pachniał mi jak płyn do mycia podłóg albo w najlepszym wypadku naczyń. Nie czułam tam zielonej herbaty,  jeżówki. Nie uwolnił moich porów od toksyn i nie zapewnił lśniącej skóry bez wyprysków. Skórę mi przesuszył do tego stopnia, że po użyciu całego zestawu mogłam sobie skórę na czole rolować palcami.

Na całej serii strasznie się zawiodłam. Szkoda, bo tak jak mówiłam naczytałam się wiele dobrego, myślałam też, że jeśli wybiorę kosmetyki z "wyższej" jak na mój portfel kieszeń to będę zadowolona, a zamiast radości dorobiłam się dodatkowych kłopotów skórnych. Szkoda, naprawdę szkoda


czwartek, 27 września 2012

Sprzedam tanio :)

Assassin's Creed Bractwo- Oliver Bowden
Dziewczyna płaszczka i inne nienaturalne atrakcje- Robert Rankin
Chciwość jest dobra- Zbigniew Machowski
Klątwa miliardera i tajemniczy kamień- Richard Newsome
Czas zmierzchu- Dmitry Glukhovsky
Wykorzystaj swoje silne strony- Marcus Buckingham
Blondynka jaguar i tajemnica majów- Beata Pawliwowska

Potęga Google'a - Richard Brandt
Szybki kurs wróżenia z kart klasycznych- Aryan Goehling
Karaiby przewodnik National Geographic
Elizabeth Taylor Dama kochanka legenda- David Bret
Nowy Jork 101 miejsc które musisz zobaczyć- Aneta Radziejowska
Dzieło Dextera- Jeff Lindsay
Putin człowiek bez twarzy- Masha Gessen
Panowie Północy- Bernard Cornwell
Panna z dobrego domu- Candace Camp
1q84 tom 2 Haruki Murakami
Karmienie piersią 7 naturalnych spraw- Nancy Mohrbacher


Każda książka 10 zł + przesyłka wg PP

kontakt na: ksiazkoholiczka@gmail.com 


Stan w większości BDB, Assassin's ma kilka zagiętych kartek

poniedziałek, 24 września 2012

Spójrz mi w oczy Lisa Scottoline

Ellen Gleeson to (nie)zwykła kobieta. Polubiłam ją "od pierwszego wejrzenia". Inteligentna dziennikarka z dobrym sercem. Robiąc jeden z reportaży spotyka na szpitalnym oddziale chorego chłopca Willa i od razu się w nim zakochuje. Okazuje się, że chore dziecko zostało porzucone, więc postanawia go zaadaptować. Biologiczni rodzice się zgadzają, Ellen pokrywa koszty leczenia Willa i zostaje najszczęśliwszą matką na świecie...

Do czasu. Pewnego dnia po powrocie z pracy znajduje w skrzynce ulotkę typu "Ktokolwiek widział ktokolwiek wie" z rysunkiem chłopca bardzo podobnego do swojego synka. Jak na dziennikarkę przystało nie jest w stanie zapomnieć i coraz częściej w myślach porównuje zdjęcie tajemniczego Timothy'ego do swojego dziecka. Postanawia sprawdzić, czy jej adoptowany synek to nie zaginiony Timothy.

Chociaż wszyscy, którym Ellen zwierza się ze swoich podejrzeń albo ją zbywają albo odradzają prywatne śledztwo, Ellen nie jest w stanie tego zrobić. Musi wiedzieć. Na domiar złego dowiaduje się, że adwokat, która zajmowała się jej sprawą popełniła samobójstwo. To tylko utwierdza ją w przekonaniu, że musi to sprawdzić, bo coś jest nie tak.

Czytając książkę zastanawiałam się, czy ja byłabym w stanie postąpić tak jak Ellen. Nie, nie byłabym, chociaż wiem, że gdybym to ja straciła dziecko, to chciałabym, aby mi je oddano. Jestem egoistką.
Lisa Scottoline napisała świetną książkę, którą potrafi poruszyć czytelnika i zmusić go do przemyśleń. Na każdej stronie potrafi zagrać na naszych wewnętrznych strunach.

Samą powieść czyta się bardzo szybko i trudno się od niej oderwać. To już moja kolejna książka, przy której musiałam walczyć z pokusą sprawdzenia, czy będzie szczęśliwe zakończenie(czego Wam oczywiście nie zdradzę). Mogę tylko powiedzieć, że spodziewałabym się wielu zakończeń tej historii, ale takiej nie. To jest kolejny plus autorki. Jest nieprzewidywalna. Każda kolejna strona to niespodzianka i kolejne pytania, na które musimy sobie wraz z bohaterką odpowiedzieć.

Przyznam się bez bicia, że bardzo polubiłam główną bohaterką. Za jej siłę, odwagę i uczucie, którym obdarzyła niechciane chore dziecko. Za cierpliwość, empatię i sposób patrzenia na świat. Autorka również przypadła mi do serca. Za styl pisania, za to, że z głupiutkiej obyczajowej książeczki potrafiła stworzyć emocjonalną dobrą powieść, za to, że potrafi w taki delikatny sposób zwracać uwagę na sprawy, które nas otaczają.

Spójrz mi w oczy, Lisa Scottoline, Prószyński i S-ka, 2012

Za książkę dziękuję wydawnictwu
Na 100% książka trafi na moją listę bestsellerów 2012.

czwartek, 20 września 2012

Tajemnica Noelle Diane Chamberlain




Już dawno nie musiałam walczyć ze sobą. Walczyć o to, aby skończyć do ostatniego rozdziału. Zobaczyć jak to się skończy. Czy to znaczy, że książka była nudna i chciałam najszybciej jak się da skończyć tę przygodę? Wręcz przeciwnie. Byłam wściekła, że nie mam więcej czasu, że nie mogę szybciej czytać. Diane Chamberlain uzależniła mnie na jakiś czas od swoich bohaterek.


Szanowna pani Anno,
Trudno mi pisać o tym, co muszę pani przekazać, a przy tym zdaję sobie sprawę, że pani jeszcze trudniej będzie dać sobie z tym radę. Ogromnie mi przykro...”


O co chodzi? Co się stało?

Tara, Emerson i Noelle były przyjaciółkami od wielu lat. Znały się jak łyse konie, były jak siostry. Pewnego dnia Noelle popełnia samobójstwo. Przyjaciółki zaczynają zastanawiać się, co skłoniło Noelle to takiej decyzji. Przecież wiedziały o sobie wszystko! Okazuje się jednak, że nie wszystko. Tak właściwie to nic o sobie nie wiedziały. W szczególności nie wiedziały nic o Noelle. Kobieta stworzyła postać, którą grała przez całe życie, oszukała wszystkich. Oszukała swoje przyjaciółki, najbliższe osoby na świecie. Coś jednak musiało pchnąć Noelle do tego kroku. Co to było? Emerson i Tara postanawiają się tego dowiedzieć za wszelką cenę. Jedyne, co mają na początek, to fragment listu, którego Noelle nie wysłała. Czy uda im się rozwikłać zagadkę i dowiedzieć się, dlaczego ich najlepsza przyjaciółka musiała umrzeć? Nie będę bajerować. Uda im się. Pociągnie to jednak za sobą wielkie konsekwencje i zmieni całkowicie ich życie. Czy było warto grzebać w przeszłości?

O Diane Chamberlain słyszałam już wcześniej, ale wyobrażałam ją sobie jako autorkę romansideł i obyczajówek jakich wiele. Jak bardzo się myliłam. Dobrze, że w porę się opamiętałam. Diane Chamberlain to autorka, której książki warto czytać.

Tajemnica Noelle chociaż to książka obyczajowa, zawiera elementy dramatu, romansu oraz horroru. Nie są to części książki, lecz to, co dzieje się w głowach poszczególnych bohaterów.
Książka ma 64 rozdziały, a każdy z nich jest opowiedziany z punktu widzenia innej bohaterki. Chociaż wydarzenia nie są uporządkowane chronologicznie, wszystko trzyma się przysłowiowej kupy. Poszczególne wydarzenia nie rozjeżdżają się, są spójne i logiczne. Autorce udało się nie pogubić w wielu wątkach, czego jej gratuluję, bo z bardzo dobrej książki mogła zrobić bezduszne czytadło.

Najbardziej podobały mi się kreacje poszczególnych bohaterek. Każda jest inna, każda ma swój charakter, uczucia, głębię. Autorka nie pomija nikogo, nawet postacie drugoplanowe nie są tylko tłem powieści.

O książce pisze mi się trudno, ponieważ w żadnym wypadku nie chcę Wam zdradzać szczegółów, a jednym nieostrożnym zdaniem mogę Wam zepsuć całą przyjemność. Jednak, jak mamę kocham, warto sięgnąć po tę pozycję. Nie zawiedziecie się :)

















Tajemnica Noelle, Diane Chamberlain, Prószyński i S-ka, 2012

Za książkę bardzo dziękuję


środa, 19 września 2012

Magiczne lata Robert McCammon

Co ciekawego można napisać o 12-latku mieszkającym w małym miasteczku? Bardzo wiele.

Szczególnie wtedy, gdy zabiera się do tego pisarz z wyobraźnią, który potrafi w interesujący sposób pokazać świat oczami dziecka.

Cory Mackenson ma 12 lat i zwyczajne życie, jak to 12-latek. Spotyka się z przyjaciółmi, jeździ na rowerze, robi biwaki, czasami próbuje swoich sił w pisarstwie. Wszystko zmienia się, gdy pewnego dnia towarzysząc ojcu w rozwożeniu nabiału, jest świadkiem dziwnego wydarzenia. Ich spokojną drogę przecina rozpędzony samochód i wpada do głębokiego jeziora. Ojciec Cory’ego robi to, co zrobiłby każdy człowiek, widząc wypadek. Wskakuje do wody, aby ratować tonącego. Okazuje się jednak, że nie ma kogo ratować, ponieważ w aucie znajduje się nieboszczyk. Zmasakrowany nieboszczyk. Gdy ojciec znajduje się w wodzie, Cory zauważa tajemniczego mężczyznę, a później znajduje w tamtym miejscu zielone piórko…

Od tego dnia wszystko w życiu Mackensonów zmienia się wszystko. Ojca dręczą koszmary, a jedynym wyjściem wydaje się być spotkanie z tajemniczą Damą. Cory natomiast postanawia dowiedzieć się, kto z mieszkańców jego miasta jest zdolny do morderstwa. Nie będzie to jednak łatwe.

„Magiczne lata” to magiczna książka. To magiczna podróż przez zwyczajne życie. Autor w (nie)zwyczajny sposób pokazuje (nie)zwyczajny świat. Interesujący, groźny, fascynujący, nudny. „Magiczne lata” to połączenie powieści obyczajowej z powieścią grozy i detektywistyczną. Po rozpoczęciu lektury, nie będziecie już mogli odłożyć niedokończonej książki na półkę. Przez cały czas będziecie, tak jak ja, zastanawiać się razem z głównym bohaterem, kto jest mordercą. Razem z nim będziecie poznawać mieszkańców miasta i próbować rozwiązać kryminalną zagadkę.

Robert McCammon potrafi wciągnąć czytelnika do swojego świata już po kilku zdaniach. Ma bardzo ciekawy styl pisania, który sprawia, że czytelnik czuje się naocznym świadkiem przedstawionych wydarzeń. Od razu poczułam więź z poszczególnymi bohaterami, nie czułam się jak zwykły czytelnik po drugiej stronie lustra. Styl pisarza jest lekki i przyjemny. Naprawdę szybko i świetnie się go czyta. Szkoda, że w Polsce możemy przeczytać tylko jedną jego książkę ponieważ napisał ich kilkanaście. Byłabym szczęśliwa, gdybym kiedyś mogła zobaczyć ekranizację tej książki.


Robert McCammon, Magiczne lata, Papierowy księżyc, 2012

Recenzja opublikowana na dlalejdis.pl

poniedziałek, 17 września 2012

Vademecum olejków eterycznych i aromaterapii Valerie Ann Worwood



Vademecum olejków eterycznych i aromaterapii to już moja trzecia książka z tej dziedziny. Do tej pory najobszerniejsza, bo liczy sobie ok. 500 stron. Dla mnie bomba. Lecz czy znajdę w niej więcej przydatnych rzeczy niż w mniej obszernym wydaniu?

„Kiedy wkroczysz do pachnącej apteki, cały świat możliwości stanie przed tobą otworem. Znajdziesz tam naturę w jednej z jej najpotężniejszych postaci – płynnych substancji  aromatycznych znanych jako „olejki eteryczne”, które uzyskuje się z określonych gatunków kwiatów, traw, owoców, liści, korzeni i drzew. Te koncentraty są niezastąpione w medycynie
oraz w przemyśle spożywczym i kosmetycznym. Obecnie istnieje około trzystu olejków eterycznych, składających się na niezwykle skuteczny system leczniczy. Wiele z nich jest substancjami czynnymi w lekach przepisywanych zgodnie z ortodoksyjnym systemem medycyny zachodniej albo też stanowi inspirację dla swych chemicznych kopii”.

Czytając książkę aż mi się zamarzyło posiadanie sklepu z olejkami pełnego leczniczych zapachów… Jednak oprócz rozbudzania marzeń książka ta posiada również praktyczniejsze zastosowanie. Jest dla mnie jak wujek Google. Czego bym od niej nie chciała, znajdzie na to odpowiedź.

Vademecum olejków eterycznych i aromaterapii to osiemnaście rozdziałów pełnych wiedzy. W rozdziale pierwszym znajdziemy informacje o olejkach wytwarzanych z roślin takich jak marchew, jojoba, słonecznik, kokos, soja, winogrona, a przy każdym z nich informacje o kolorze, tym co w sobie zawiera, zastosowaniu oraz oleju bazowym. Rozdział drugi poświęcony jest olejkom, które każdy stosujący aromaterapię powinien posiadać (drzewko herbaciane, eukaliptus, rozmaryn, cytryna, goździk itd.) Trzeci opowiada o zestawie, który przyda się w czasie podróży (ukąszenia, słońce, upał, problemy z żołądkiem), czwarty jest dla pracujących (pojęcia nie miałam o większości rzeczy w nim zawartych). Piąty rozdział to informacje, które przydadzą się tym, którzy uwielbiają spędzać życie aktywnie. Dowiedzą się z niego jak zapobiegać poceniu, jakich olejków używać w szatniach, a jakich w razie kontuzji. Następne rozdziały są poświęcone pielęgnacji: maseczki do twarzy, toniki, pielęgnacja całej twarzy, ciała, włosów. Każda dbająca o siebie kobieta nabierze ochoty na wypróbowanie poszczególnych kombinacji. W książce znajdziemy też informacje dotyczące pielęgnacji dzieci i niemowląt, praktyczne porady dla kobiet młodszych (ciąża, przygotowania do porodu, opieka poporodowa, depresja, bezpłodność, problemy ginekologiczne itd.)  oraz starszych (żylaki, bezsenność, wysokie ciśnienie, artretyzm, zaparcia, hemoroidy, haluksy). W następnych rozdziałach przeczytamy o zastosowaniu olejków w domu oraz w kuchni.

Vademecum olejków eterycznych i aromaterapii to jednak nie tylko informacje encyklopedyczne ale również praktyczne zastosowanie.

Specjalność haremu
(Jeden z najbardziej luksusowych i zmysłowych specyfików pochodzi we Wschodu, gdzie podobno używano do, przygotowując kobiety w haremie, by sułtan mógł zażywać z nimi rozkoszy. Usuwa martwe komórki skóry i pozostawia ją lśniącą, pachnącą i gładką jak jedwab).

  • mielone suszone skórki cytryny 1 łyżeczka
  • mielone migdały 3 łyżeczki
  • płatki owsiane 2 łyżeczki
  • sproszkowane goździki 1 szczypta
  • kruszone suszone płatki róż 1 łyżeczka
  • sproszkowana gałka muszkatołowa 1 szczypta
  • olej z migdałów 2 łyżki
  • neroli 2 krople
  • drzewo sandałowe 2 krople


Zmieszać wszystkie składniki żeby uzyskać jednolitą masę. W razie potrzeby dodać oleju z migdałów. Wziąć kąpiel, osuszyć skórę i stojąc w wannie wałkować miksturą całe ciało. Wmasować w wysuszone miejsca na skórze. Należy pokryć skórę bardzo cienką warstwą, dlatego konieczne jest wałkowanie masą całego ciała (później na ucho strzepać masę).

Ciekawe, prawda? A cała książka jest podobna. Pomoże nie tylko przy chorobie, ale również przy pielęgnacji ciała. Po co więc wydawać majątek na wizyty w SPA lub w aptece, jeśli możemy zatroszczyć się o siebie sami? Książka naprawdę jest świetna. Jedynym jej minusem jest cena ale może ktoś nam ją kupi na urodziny?

Dla ciekawych fragment książki do przeczytania TUTAJ 
 

Za książkę dziękuję wydawnictwu




sobota, 15 września 2012

Germany, Stuttgart

Pocztówka z Niemiec miała do przebycia "tylko" 618 km. Koleżanka się postarała i przeczytała mój profil, z którego można wyczytać mojego fisia na punkcie Rosji. Dostałam pocztówkę, która przedstawia 9 znanych osób z Rosji, min. poetę Puszkina i pisarza Tołstoja, malarza Repina, psychiatrę Pawłowa oraz znanego wszystkim Gagarina. boska jest, więc powędrowała do ulubionych












Wyświetl większą mapę

Iceland, Mosfellsbær

Pocztówka z Islandii przebyła 2,666 km. Pocztówka przedstawia fragment archipelagu wysp Vestmannaeyjar (ang. Westman Islands). Na pierwszym planie widzimy wyspę [Heimaey][1]
[1]: http://pl.wikipedia.org/wiki/Heimaey na której w 1973 roku nastąpił wybuch wulkanu Eldfell. Zmusiło to całą ludnosć do opuszczenia wyspy na wiele miesięcy. Co ciekawe



Vestmannaeyjar (ang. Westman Islands) – archipelag na północnym Atlantyku, 9 km na południe od Islandii.
Nazwa archipelagu wzięła się od staronordyjskiego słowa "Vestmenn" (ludzie zachodu) które oznaczało osiadłych tam wygnańców i uciekinierów z Irlandii.
Większość wysp jest pochodzenia wulkanicznego z wciąż czynnymi wulkanami. Ostatnie erupcje miały miejsce w 1963 w wyniku której powstała wyspa Surtsey. W 1973 wybuchł wulkan Eldfell na Heimaey niszcząc miasto Vestmannaeyjar.


Wyświetl większą mapę

USA, Buffalo

Pocztówka z USA Hameryką zwanego przeleciała 6,817 km Na pocztówce pies. A jaki pies jest każdy widzi. B.O.S.K.I :))











Wyświetl większą mapę

China, Xi'an

Na pocztówce Dayan Pagoda
As the symbol of the old-line Xian, Big Wild Goose Pagoda (Dayan Pagoda) is a well-preserved ancient building and a holy place for Buddhists. It is located in the southern suburb of Xian City, about 4 kilometers (2.49 miles) from the downtown of the city. Standing in the Da Ci'en Temple complex, it attracts numerous visitors for its fame in the Buddhist religion, its simple but appealing style of construction, and its new square in front of the temple. It is rated as a National Key Cultural Relic Preserve as well as an AAAA Tourist Attraction.
This attraction can be divided into three parts: the Big Wild Goose Pagoda, the Da Ci'en Temple, and the North Square of Big Wild Goose Pagoda
Przebyła aż 7,251 km



Wyświetl większą mapę

Russia, Sankt Peterburg

Urodzinowa kartka z Petersburga Przebyła 1,285 km












Wyświetl większą mapę

Taiwan, Xinzhu

Pocztówka z Taiwanu, zakupiona podczas wakacji na Florydzie (Key West). Podobno jest tam przepięknie. Przebyła 8,807 km










"Key West – miasto-wyspa w USA, (w archipelagu Florida Keys), port turystyczny nad Cieśniną Florydzką o największej głębokości pomiędzy Nowym Orleanem i Norfolkiem. Około 25,5 tys. mieszkańców. Stolica historycznego Conch Republic. Uznawane za najbardziej wysunięty na południe punkt kontynentalnych Stanów Zjednoczonych, 92 mile (147 km) na północ od Hawany i 150 mil (240 km) na południowy zachód od Miami. Wielkość wyspy, to 6,4 km długości i 3,2 km maksymalnej szerokości. Jako część Florida Keys, oddziela Ocean Atlantycki od Zatoki Meksykańskiej. Niemal corocznie – w okresie od czerwca do października – nawiedzane przez huragany. Obok wysp hawajskich jedna z najbardziej znanych wysp turystyczno-wypoczynkowych w USA. Key West stanowi też historyczną bazę Marynarki Wojennej USA – obecnie straży przybrzeżnej USA oraz najdalej na południe wysunięta bazę wojskowego lotnictwa morskiego na terytorium Stanów Zjednoczonych (Naval Air Station Key West). Średnia temp. roczna na Key West wynosi 26 stopni Celsjusza, i nigdy nie notuje się wartości poniżej zera.
Według legendy, na wyspie ciąży indiańska klątwa, zgodnie z którą, kto raz znajdzie się na wyspie, do końca życia będzie chciał na nią powrócić." z wikipedii







Wyświetl większą mapę

Japan, Hakodate

Pocztówka z Japonii, z miasta Hakodate. Z tego, co zrozumiałam, to przedstawia dzielnicę starych budynków, które odnowiono i teraz są w nich fajne sklepy, a także Starbucks. Kartka pokonała 8,359 km







Wyświetl większą mapę

Belarus, Mińsk

Pocztówka z Mińska (Białoruś), a na niej widok na piękny dworzec "PKP". Pocztówka przebyła 778 km












Wyświetl większą mapę

Ukraine, Odessa

Pocztówka z Ukrainy. Na niej pomnik z Odessy (Atleci trzymający niebo na kamiennych rękach. Dystans: 1,140 km
















Wyświetl większą mapę

Germany, Hilden

Pocztówka z Niemiec, a na niej przepis na chyba budyń. Dystans: 706 km











Wyświetl większą mapę

Russia, Sankt Peterburg

pocztówka z Rosji, a nia niej Matrioszka (Matryoshka) Dystans: 1,287 km











"
Matrioszka (ros. матрёшка, zdrobnienie od dawnego imienia "Matriona") – rosyjska zabawka, złożona z drewnianych, wydrążonych w środku lalek, włożonych jedna w drugą. Lalki są cylindryczne, u góry zaokrąglone, na ogół ręcznie malowane. Postacie na nich przedstawione to najczęściej dziewczyny ubrane w ludowy strój, ale niektóre przedstawiają znanych polityków, pisarzy czy postacie historyczne lub też zabytki Rosji.
Matrioszka nie jest tradycyjnym wyrobem rzemieślniczym, pierwsza powstała ok. roku 1890, być może inspirowana japońskimi lalkami. W roku 1900, na Wystawie światowej w Paryżu lalki zdobyły ogromną popularność, po czym zaczęto je produkować w Rosji masowo." z wikipedii








Wyświetl większą mapę

Netherlands, Zeist

Pocztówka z Holandii Dystans: 823 km Na pocztówce: zdjęcie zatytułowane: Schmitterblad autorstwa Jenny Groth
















Wyświetl większą mapę

Japan, Mikawa

Pocztówka z Japonii. Dystans 8,603 km Na pocztówce Japanese Kabuki, wg wujka google to Sukeroku z Agemaki.
Kabuki (jap. 歌舞伎?) – jeden z rodzajów tradycyjnego teatru japońskiego, wywodzący się z XVII wieku. Teatr kabuki jest znany z bogatej oprawy przedstawień, silnej ekspresji i wyszukanej charakteryzacji aktorów.












Wyświetl większą mapę

USA, Austin





Pocztówka z USA Sonoran desert garden on Skull Mesa, Maricopa County, Arizona Dystans: 8,964 km







" Pustynia Sonora (hiszp. Desierto de Sonora, ang. Sonoran Desert) – pustynia o powierzchni 311 tys. km², zajmująca południowo-zachodnią część Arizony i południowo-wschodniej Kalifornii oraz część meksykańskich stanów: Baja California Norte i Sonora. Pustynia Sonora stanowi też część linii brzegowej Zatoki Kalifornijskiej. W jej skład wchodzą pustynie Kolorado, Yuma i Altar.
Panuje tu klimat zwrotnikowy, wybitnie suchy. Roczna suma opadów wynosi poniżej 150 mm. Gdzieniegdzie występują wysychające rzeki i jeziora. Duża jej część jest nawadniana i wykorzystywana w celach rolnych. Znajdują się tu także liczne ośrodki turystyczne (jak np. Palm Springs), rezerwaty indiańskie (Gila Bend) i rezerwaty przyrody (Organ Pipe Cactus)." z wikipedii











Wyświetl większą mapę

czwartek, 13 września 2012

Joga ilustrowany przewodnik anatomiczny Leslie Kaminoff

Któregoś dnia pomyślałam, że joga może być ciekawa. Spróbowałam i poczułam ból. Chyba zapomniałam, że nie jestem rozciągnięta. Zaczęłam się zastanawiać co mnie boli i dlaczego. A jakiś czas później okazało się, że mogę to sprawdzić. Dzięki przewodnikowi anatomicznemu dotyczącemu jogi.

Byłam zaskoczona. Nie wiedziałam, że w tych wszystkich dziwnych figurach bierze udział tyle mięśni. Chyba nie miałam tez pojęcia, że aż tyle ich mam. Pozwolę sobie opisać pierwszy obrazek, na który przypadkiem trafiłam. Obrazek dotyczący głupiej stopy. A na nim: mięsień zginacz krótki palców stóp, mięsień zginacz palucha długi, mięsień odwodziciel palca małego, mięśnie glistowate, mięsień odwodziciel palucha, mięsień zginacz długi palców stóp, mięsień czworoboczny podeszwy, mięśnie międzykostne. A teraz wyobraźcie sobie, ile musimy mieć mięśni w innych częściach ciała. OMG. Czy uda mi się kiedyś rozciągnąć choć część z nich?

Wracając do samej książki i jej treści. Jest ona podzielona na dziewięć rozdziałów: dynamika oddychania, joga i kręgosłup, zrozumieć asany, pozycje stojące, pozycje siedzące, pozycje klęczące, pozycje w leżeniu na plecach, pozycje w leżeniu na brzuchu, pozycje z podparciem na rękach. Po nich znajdziemy jeszcze literaturę i źródła, indeks asan oraz informacje o tych, którzy książkę stworzyli.

W każdym z rozdziałów znajdziemy wiele pozycji jogi z rysunkami (oraz zaznaczonymi na nich rysunkami odpowiednich mięśni), ich klasyfikację i poziom, kluczowe struktury, pracę stawów, pracę mięśni, wydłużanie, oddychanie, utrudnienia oraz uwagi. Przy niektórych pozycjach znajdują się również przeciwwskazania, ponieważ nie każdy może ćwiczyć jogę w pełnym zakresie sami bez nadzoru. W ogóle mam wrażenie, że jogi nie powinno się uprawiać bez podstawowej wiedzy, bo można sobie zrobić krzywdę (nie wiem, czy moje spostrzeżenia są słuszne, no ale to już nie ja powinnam się wypowiadać). W książce najbardziej podobają mi się wyraźne i staranne zdjęcia/rysunki- widać, że ktoś się przyłożył do pracy. Mam wrażenie, że takim wydaniem nie pogardziliby nawet lekarze czy fizjoterapeuci.

Na okładce książki możemy znaleźć informację o tym, że jest to „innowacyjny przewodnik łączący w niespotykany dotychczas sposób wiedzę medyczną, atlas anatomiczny i praktyczny kurs jogi”. Mi właśnie tego praktycznego kursu jogi zabrakło. Jako osoba, która o jodze nie wie prawie nic miałam problem z odnalezieniem się w tych wszystkich pozycjach. Widziałam na rysunkach jak ma wyglądać dana pozycja ale nie wiedziałam za bardzo jak się do niej zabrać. Jest więc to jednak chyba praktyczny kurs jogi dla średnio-zaawansowanych. Niemniej mam nadzieję, że za jakiś czas, gdy/jeśli zacznę ćwiczyć jogę na 100% będę do tej pozycji często zaglądać. Swoją drogą aż mnie boli na myśl o tym, że mam rozciągać mięśnie o których istnieniu nie miałam pojęcia.


Za książkę dziękuję  wydawnictwu



środa, 12 września 2012

Zumba Fitness Rush

 Marzysz o pięknej sylwetce? Potrzebny ci osobisty trener? Chcesz spalać kalorie, wykonując ciekawsze ćwiczenia niż pajacyki? Świetnie się składa. Zumba Fitness Rush jest tym, czego potrzebujesz.

Zumba Fitness Rush to kontynuacja gry Zumba Fitness z 2010 roku. W nowej wersji znajdziemy więcej piosenek i układów tanecznych. W przeciwieństwie do zwykłych gier fitness, Zumba Rush sprawia, że możemy bawić się, ćwicząc- w końcu kto z nas nie lubi sobie czasem potańczyć. A jeśli w czasie tańca będziemy ćwiczyć, tym lepiej dla nas. Dodatkowym plusem jest to, że możemy poznać wiele kroków, które później przydadzą się nam na parkiecie.

W grze znajdziemy 42 utwory, do których będziemy mogli tańczyć. Przy każdej piosence widnieje: tytuł piosenki, styl, poziom zaawansowania oraz miejsce, w którym możemy tańczyć. Do wyboru mamy między innymi: klub w Nowym Jorku, zamek lodowy, Bollywood, aleję w NY, vipowską imprezę przy basenie, Las Vegas czy studio tańca zumby.

Trochę problemów sprawia sterowanie grą. Jest monotonne i chwilami doprowadza do szewskiej pasji. Nie możemy na przykład sortować piosenek według ich stylu lub stopnia zaawansowania, musimy przelecieć je wszystkie według alfabetu.  Kolejnym problemem, na który możemy napotkać jest brak pomocy przy niektórych przejściach, krokach. Widocznie twórcy gry doszli do wniosku, że każdy przynajmniej trochę zna się na tańcu. Ja, niestety, z niektórymi krokami miałam problem. Potrzebowałabym więcej filmików szkoleniowych. Miałam również nieco problemów ze sterowaniem, ale to pewnie wina małego pomieszczenia, a przy tego typu zabawie przestrzeń jest najważniejsza. System czasami nie wykrywał moich dobrych ruchów, a czasami zaliczał te, które były wykonane źle. Teraz już wiem, że aby dobrze się grało, potrzebna jest dość duża przestrzeń oraz małe natężenie światła. Zauważyłam, że sensor lepiej mnie „wykrywa” wieczorami niż w południe.

Pomimo tych małych potknięć, Zumba Fitness Rush to masa radochy i spalonych kalorii. Przez kilka pierwszych dni czujemy się zagubieni, ale gdy nabierzemy trochę wprawy, poznamy podstawowe kroki i przestaniemy łapać zadyszkę po kilku kawałkach, zacznie się super zabawa, która będzie miała zbawienny wpływ nie tylko na naszą sylwetkę, ale również kondycję oraz samopoczucie.


Tekst ukazał się na dlalejdis.pl






wtorek, 11 września 2012

Afryka moja miłość Corinne Hofmann

Afryka, moja miłość to kolejna pozycja Corinne Hofmann, w której zakochałam się, jako w człowieku, po przeczytaniu jej pierwszej książki. Ujęła mnie ona swoim podejściem do życia, optymizmem, walką o miłość i tym, że potrafiła odejść. Zaczynając tę książkę myślałam, że bohaterka/autorka postanowi wrócić do swojej drugiej ojczyzny na zawsze. I faktycznie wróciła, chociaż trochę inaczej niż to sobie wyobrażałam.

Afryka, moja miłość to książka bardzo osobista, powiedziałabym nawet, że w pewien sposób mógłby być to pamiętnik. Corinne głównie opowiada o swojej wyprawie do Afryki (lecz nie do byłego męża). Skupia się na poznanych tam ludziach przedstawiając czytelnikom smutne, a zarazem piękne historie o osobach, które postanowiły zmienić swoje życie, które próbują przeżyć w slamsach. Naprawdę jest co czytać, nie chcę jednak opowiadać poszczególnych przypadków, aby nie zepsuć Wam przyjemności czytania. Powiem tylko, że naprawdę warto, bo ta książka pokazuje jak silna wola życia tli się w każdym z nas i do czego zdolni są ludzie w imię miłości do najbliższych. Możemy również dowiedzieć się ciekawych rzeczy o organizacji Jamii Bora która w bardzo mądry i ciekawy sposób pomaga ludziom rozpocząć nowe życie.

Corinne wraca również do swojego domu. Z córką. Nareszcie Lketinga może zobaczyć swoją dawno niewidzianą Napirai. Jest to trochę mniej ciekawa część książki, ale bardzo osobista. Tę historię opowiada zarówno sama Corinne jak i jej córka (chociaż o wiele mniej). Czytając kolejne kartki możemy sobie tylko wyobrazić to, co czują poszczególni bohaterowie, jak ważne dla Corinne jest to, że Napirai zgodziła się odwiedzić rodzinę i poznać ojca.

Naprawdę bardzo trudno, ze względu na charakter książki, oddać mi to, co czułam czytając książkę. Nie wiem dlaczego, ale czasami trudno mi opisywać przeżycia innych. Samo czytanie jest chwilami dziwne, bo czuję się wtedy, jakbym przeglądała czyjś prywatny pamiętnik. Niewiele osób potrafi pisać w ten sposób. Właściwie, to znam dwie takie autorki, a jedną z nich jest właśnie Corinne.

Gdybym miała tę pozycję streścić w jednym zdaniu powiedziałabym, że jest to szczera książka o nadziei i tęsknocie. Jeśli będziecie mieli okazję ją przeczytać zróbcie to koniecznie. Nie zapomnijcie również o przeczytaniu poprzednich książek autorki. Zakochacie się w niej tak samo jak i ja.

Przy okazji załączam wywiad z Corinne Hofmann


Afryka moja miłość, Corinne Hofmann, Świat książki, 2012

Za książkę dziękuję


piątek, 7 września 2012

Żona mormona Irene Spencer

Są na tym świecie takie książki, które zostawiają w nas trwały ślad, zmieniają nasze postrzeganie świata, zmuszają do refleksji. Jedną w takich książek jest Żona mormona.

Irene Spencer to niczym niewyróżniająca się kobieta. Niezbyt urodziwa, pulchna i uśmiechnięta. Szczęśliwa. Kto zobaczyłby jej zdjęcie nigdy nie zorientowałby się ile w życiu przeszła.
Główna bohaterka książki, a zarazem jej autorka wychowała się w rodzinie praktykującej poligamię. W dzieciństwie karmiono ją niczym w sekcie informacjami o tym, że im więcej dzieci urodzi tym lepiej będzie jej w niebie, że wielożeństwo to jedyna droga do raju, że musi być posłuszna tym przez których przemawia Bóg. Jako dziecko Irene była odseparowana od świata, nie czytała książek, nie słuchała muzyki, nie spotykała się w rówieśnikami. Żyła w zamkniętym świecie.

Gdy pewnego dnia poznaje przypadkiem Verlana czuje, że jest jej on przeznaczony. W międzyczasie w jej życiu pojawia się Glen i miałam szczerą nadzieję, że autorka z nim zostanie. Przecież go kochała. Nie był on jednak poligamistą. Irene została więc przeznaczona Verlanowi. I w końcu, o zgrozo, została jego żoną. Aż miałam ochotę krzyczeć „On zniszczy Ci życie kobieto! Opanuj się!” Życie z Verlanem nie było jednak usłane różami. Irene została jego drugą żoną. Pierwsza była Charlotte- przyrodnia siostra Irene. Bohaterka czuła się przy pięknej Charlotte odepchnięta, ale przynajmniej spędzała z mężem kilka dni w tygodniu. Niestety zawsze może być gorzej. Po Irene więc pojawiły się kolejne żony: Lucy, Beverly, Eshter, Susan, Lillie, Helen, Elizabeth oraz Pricilla.

Wyjątkowo nie będę Wam opowiadać o książce ponieważ każda informacja mogłaby zniszczyć przyjemność odkrywania życia bohaterów książki. Powiem tylko, że jej życie to nie był obiecany raj, a droga przez piekło, które miało się nigdy nie skończyć. Wieczna bieda, zazdrość o męża, błaganie Boga o śmierć, walka o byt, o zdrowie dzieci, o swoje miejsce na tym świecie. Jej życie było nieustanną walką. I szczerze się zdziwiłam, gdy Irene stwierdziła „dość!”.

Książka nie jest gruba, ale ciężko się ją czytało. Nie jest napisana trudnym czy nudnym językiem, ale mówi o trudnych sprawach dlatego nie potrafiłam przeczytać jej ot tak. Długo myślałam po przeczytaniu każdego kolejnego fragmentu i zastanawiałam się, gdzie jest ten jej Bóg. Dlaczego jej nie pomoże, nie da znaku, nie zlituje się nad tą kobietą. Okazuje się, że Bóg wielokrotnie dawał jej znaki, lecz Irene ślepo zapatrzona w męża i religię znaków tych nie widziała.

Jeśli macie możliwość, sięgnijcie po tę pozycję. Nie wiem, czy przypadnie Wam do gustu, ale da Wam wiele do myślenia. Odnośnie życia, sensu istnienia, miłości, a także religii. Każdej religii.

10/10

Żona mormona, Irene Spencer, Świat książki, 2012

Za książkę dziękuję wydawnictwu 

środa, 5 września 2012

ABC Feng Shui Leszek Matela


Czy wierzycie, że odpowiednio zagospodarowane podwórko, to, w jaki sposób są rozmieszczone pokoje w Waszym domu, czy też to, jakie przedmioty trzymacie w danym miejscu ma wpływ na Wasze życie? Jeśli chociaż w części zgadzacie się z tymi twierdzeniami, to może powinniście przeczytać jakąś książkę o Feng Shui?

Feng Shui to starożytna technika planowania (domu, mieszkania, ogrodu) w celu osiągnięcia zgodności z naturą.

Gdy dostałam książkę zastanawiałam się, co Polak tak właściwie może wiedzieć o Feng Shui.





Leszek Matela z zawodu jest germanistą oraz wykładowcą w szkołach psychotronicznych z dziedziny: radiestezji i geomancji. Jest autorem blisko 50 książek poświęconych radiestezji, geomancji, miejscom mocy, zjawiskom paranormalnym, parapsychologii a także sugestopedii. Publikował w czasopismach polskich: Nieznany Świat, Czwarty Wymiar, Trzecie Oko, Kurier Poranny, Kulisy, Szaman, Nie z tej ziemi, Problemy zjawisk nieznanych, Sfinks jak i zagranicznych: Esotera, RGS (Radiästhesie)", Wetter-'Boden-Mensch, Zeitschrift für Radiästhesie, American Dowser, Rezgö Vilag, Magazin 2000 plus, Hagia Chora, Fortean Times , "Feng Shui Journal” i "Fate"” Trochę tego jest prawda? Nie znalazłam informacji o tym, gdzie autor nabył wszystkie swoje umiejętności, ponieważ zajmuje się on nie tylko Feng Shui ale także psychotroniką, nauką języka połączoną z metodami relaksacyjnymi, runami itd. Może nie do końca mnie to przekonało, ale raz się żyje. W końcu z niektórymi umiejętnościami człowiek po prostu się rodzi i potrafi je wykorzystać.

Co znajdziemy w książce?
Podzielona jest ona na trzy części, a każda z nich na kilka(naście) rozdziałów. Pierwsza część poświęcona jest sztuce zdrowego mieszkania. Autor przedstawia w niej podstawy feng shui, omawia jak wybrać odpowiednią działkę od dom i jak umieścić na niej sam dom, jaki wpływ na nasze życie w danym budynku będzie miał jego kształt, jakie materiały powinny być użyte podczas budowy i wykańczania, jak rozmieścić poszczególne pomieszczenia w domu w ten sposób, aby działaby na nas jak najlepiej, w jaki sposób usuwać szkodliwe promieniowanie. Dowiemy się także trochę o energetyzatorach feng shui oraz kolorach (bo one jak zapewne słyszeliście mają duży wpływ na osoby, które w danej kolorystyce przebywają).

Część druga poświęcona jest feng shui w biznesie: nazwa firmy, jej logo, wizytówka, umeblowanie, rośliny, kolory, a także ubiór pracowników mogą mieć wpływ na nasze powodzenie w biznesie.

W części trzeciej autor skupił się na indywidualnym feng shui. Mówi w niej o kompasie i linijce geometrycznej, o testach kinezjologicznych, o ty, jak ma się feng shui do naszego pomiaru biowitalności.

No cóż. W Feng Shui się wierzy albo nie. Tak samo jak można wierzyć w życie pozaziemskie, UFO, zombie, miłość czy możliwość odchudzania się za pomocą psychiki. Nie mnie to oceniać. Dla mnie Feng Shui jest dziedziną interesującą, bowiem wierzę, że kiedyś, w starożytnych Chinach wiedzieli co robili, a to, gdzie i jak mieszkamy na wpływ na nasze samopoczucie. Nie będę kłamać, że moje mieszkanie jest urządzone w tym stylu, że mam lustra, dzwoneczki i przed zamieszkaniem gdzieś biegałam z różdżką i sprawdzałam cieki (chociaż to akurat powinnam zrobić). Temat ten nie jest łatwy i wiele osób może śmieszyć, tak jak mnie śmieszy wiara ludzi w to, że pozytywne myślenie ma wpływ na moją wagę.
Przyznam się również szczerze, że jeszcze nie całą książę mam za sobą i długo jej mieć nie będę. Nie jest to bowiem pozycja, którą mogłabym przeczytać w kilka dni. Podchodzę do niej ostrożnie, czytam małymi częściami, często na wyrywki, akurat to, co mnie w danej chwili zainteresuje. A interesuje mnie dużo, ponieważ są tu zamieszczone bardzo ciekawe i interesujące rzeczy, o których mi się nie śniło i w życiu bym o nich nie pomyślała. Wielu rzeczy również nie rozumiem, nie umiem przetrawić. Ale za jakiś czas, mam nadzieję, filozofia życia według Feng Shui  będzie dla mnie łatwiejsza.

Czy książkę polecam? Tak. Tym wierzącym, ciekawym świata, interesującym się kulturą wschodu. Nastawionym do takiego stylu bycia i życia odradzam. Bo i po co się męczyć?


ABC Feng Shui, Leszek Matela, Studio Astropsychologii, 2000




wtorek, 4 września 2012

Aromaterapia praktyczna Beata Matuszewska


„Trzymasz w ręku aromaterapię w pigułce, czyli wszyscy co trzeba wiedzieć o leczeniu zapachem”.

Autorka ma całkowitą rację. Aromaterapia praktyczna to faktycznie „pigułka”. Nie licząc wstępu, w którym Beata Matuszewska czym jest dokładnie aromaterapia, jak działa na nasze psyche i somę oraz dlaczego w leczeniu olejkami tak ważny jest ich zapach. Ze wstępu dowiemy się również co nieco o historii aromaterapii, a także do czego możemy używać olejków eterycznych (inhalacja, kadzidło, kąpiel, kompres, masaż oraz… magia). Wstęp ksiązki to jednak nie tylko ogólny opis „co z czym” lecz także przydatne fachowe informacje. Znajdziemy tam między innymi tabelkę o surowcach roślinnych i ich głównych składnikach (tabela powstała na podstawie wikipedii, ale to akurat jestem w stanie wybaczyć). Ważne są również wskazania i przeciwwskazania olejków, na przykład odnośnie ciąży oraz antykoncepcji.

Przejdźmy jednak do treści samej książki. Jest to mała encyklopedia. Znajdziemy w niej opis 66 olejków (choć ogólnie ja doliczyłam się informacji o 76). Przy każdym z nich znajduje się informacja o jego źródle, nazwie łacińskiej oraz innych nazwach, surowcu zielarskim, zapachu, działaniu, a także kilka ciekawostek z nim związanych. Musicie przyznać, że dużo informacji.

Olejek paczulowy
Źródło: paczula wonna
Nazwa łacińska: pogostemon cablin
Inne nazwy: paczuli, patchouli

Pochodzi z tropikalnego obszaru Azji, za jej ojczyznę uważa się Tajlandię. Obecnie jest hodowana również na Karaibach i w zachodniej Afryce. Roślina o wysokości do 70 cm, ma owalne, dość duże liście i niepozorne, białe lub biało- różowe kwiaty.

Surowiec zielarski: liście, kwiaty
Zapach: drzewny, ziemisty, dymny, kadzidlany, ciepły z lekką owocową nutą.

Działanie:
  • reguluje gospodarkę płynami
  • pomaga zwalczyć cellulitis
  • silne moczopędne
  • pomocnicze przy chorobach dróg moczowych
  • przeciwzapalne
  • silnie uspokajające, przeciwlękowe
  • pomocnicze przy trądziku, łupieżu, łojotoku
  • pomocnicze przy trudno gojących się ranach
  • odstrasza owady

Ciekawostki: „paczuli” pochodzi z języka tamilskiego i oznacza „zielony liść”. Według Buddystów paczuli jest zamieszkiwane przez boga Krisznę. W Indiach o Malezji jest tradycyjnie stosowany jako antidotum na ukąszenia węży. Jest rośliną tradycyjnie przypisywaną bogini Wenus

Takie właśnie informacje znajdziecie przy każdym z olejków, a olejków, jak już wspominałam, jest wiele i na 100% każdy znajdzie coś dla siebie czy to w związku z problemami skórnymi, samopoczuciem, czy zdrowiem ogólnym.

O języku którym napisana jest książka ciężko się wypowiadać, ponieważ w większości zawiera informacje encyklopedyczne. Po wstępie można jednak odnieść wrażenie, że autorka naprawdę jest aromaterapią zainteresowana.

Jak dla mnie ta pozycja jest idealną książką, gdy będę szukała jakiegoś olejku na szybko, nie będę miała czasu lub ochoty czytać dłuższych informacji, a zależeć mi będzie tylko na tym co najważniejsze.

Z ręką na sercu książę polecam