środa, 19 grudnia 2012

Wypieki: chleby, piszze, ciasta, pączki, słodkie zawijańce Anneka Manning

Coraz bliżej święta, coraz bliżej święta... chciałoby się zaśpiewać. Śpiewać można, tylko co słodkiego postawimy na świątecznym stole? Dziś na tapecie książka o wypiekach. Nie jest typowo świąteczna, ale jak się nie ma co się lubi...

Poza tym, kto powiedział, że na świątecznym stole ma się znaleźć tylko makowiec? Ja proponuję tartaletki z krewetkami i awokado, galette z owocami pieczone bez formy, świąteczne babeczki z nadzieniem bakaliowym, strudel z ricottą i rodzynkami, rurki z miodem i orzechami oraz vol-au-vents z kurczakiem bekonem i grzybami. Sześć słodkich dań to już połowa z wymaganych dwunastu :)





Czym oprócz tego uraczyła nas Anneka Manning? W książce znajdziemy przepisy na:
  • Pieczywo- różne rodzaje
  • chlebki i bułki z dodatkami
  • szybkie wypieki
  • ciasta i ciastka z nadzieniem
  • tarty
     
Oprócz tego, tak jak w poprzedniej książce autorki o mięsach
znajdziemy przeliczniki, które przydadzą się przy pieczeniu (bo tak już książki kucharskie zostały skonstruowane, że gdy autorka ma piekarnik gazowy to w przepisach tylko to ją interesuje, a nie pomyśli o tym, że ktoś mógł zostać obdarzony innym mechanizmem w piekarniku) Dzięki temu przelicznikowi będzie nam też łatwiej obliczyć wartości znalezione w anglojęzycznych przepisach.

W książce znajdziemy również obszerne "informacje podstawowe". Możemy dowiedzieć się czegoś o tym, jak ważny jest odpowiedni cukier, drożdże, jajka, masło, maślanka, mąka, proszek do pieczenia, wanilia. Ważne jest też wyposażenie kuchni. W końcu czymś trzeba mieszkać, odmierzać, sprawdzać temperaturę, kroić. Można to robić czymkolwiek, ale lepiej czymś, co jest do tego stworzone. Zresztą sprawdzicie sami :)
Przydatne będą również informacje o technikach wyrabiania ciast, wyrastaniu, kruchym cieście, wałkowaniu, pieczeniu z obciążeniem, cieście francuskim, ptysiowym, kremach budyniowych. Jak widać, to taka mała encyklopedia.
To już druga książka pani Manning, którą uważam za udaną i serdecznie polecam. Od razu widać, że kobieta zna się na rzeczy, wie co robi i przede wszystkim lubi przebywać w kuchni. O super zdjęciach, dodatkowych radach, prowadzeniu czytelnika za rękę również warto wspomnieć.
Jak dla mnie: 3x TAK

Wypieki: chleby, piszze, ciasta, pączki, słodkie zawijańce, Anneka Manning, Świat książki, 2012


poniedziałek, 17 grudnia 2012

Boże Narodzenie kuchnia świąteczna Marzena Wasilewska

6,5,4,3,2,1…. Tak. Za tydzień Wigilia. Za tydzień o tej porze będziemy siedzieć przy stole z najbliższymi i zajadać się potrawami, które chociaż jadamy w ciągu roku, to w ten wyjątkowy wieczór smakują zupełnie inaczej.

Jeśli nie masz jeszcze skomponowanego menu może warto przyjrzeć się książce „Boże Narodzenie kuchnia świąteczna”? Mam wrażenie, że niezależnie od tego, jaki styl objadania się lubimy, w tej książce każdy powinien znaleźć menu napisane z myślą o nim.

Boże Narodzenie kuchnia świąteczna podzieliła książkę na siedem rozdziałów: 




  • Wigilia jak u babci z kresów
  • Wigilijna kolacja- postna ale wykwintna
  • Kolacja wigilijna dla tych, którym zimą marzą się cieplejsze kraje
  • Bożonarodzeniowy obiad czyli klasyka z odrobiną szaleństwa
  • Tylko świąteczny obiad czy królewska uczta?
  • Wykwintny obiad dla kucharek i kucharzy bez wielkiego doświadczenia
  • Sylwestrowy bufet, czyli jak szaleć, to na całego
  • Noworoczna uczta. Podobno jaki pierwszy dzień w roku, taki cały rok… niech będzie więc bogaty
  • Torty, ciasta i ciasteczka do świątecznej kawy

Jak więc widać wybór jest dość duży. A jakie są same przepisy? Moim zdaniem są dobre. Wprawdzie sama kwalifikuję się do „kucharek bez większego doświadczenia”  to do gustu przypadły mi przepisy dla tych, którzy wolą ciepłe kraje: tatar ze śledzi, mus z pstrąga z czerwonym winem, sałatka z brokułami i orzechami, sandacz pieczony z koprem włoskim oraz „kompot czy pijane śliwki”. Mojej połówce spodobała się kuchnia kresowa: śledzie korzenne, śledzie z glazurowanymi burakami, zupa borowikowa z łazankami, karp zapiekany z chrzanem i śliwkami. To oczywiście tylko wycinek tego, co na świąteczny stół proponuje nam autorka książki.

Nigdy bym nie wpadła na to, że na wigilijnym stole może pojawić się zupa krem z porów i cebuli z wędzonym łososiem lub piersi z kaczki w galarecie żurawinowej. O kremie cynamonowym z orzeźwiającym sosem żurawinowym albo rosole z winem porto i grysikowymi gwiazdami też bym nie pomyślała, ale widać, że wigilijna kolacja nie musi być nudna!.

A co na sylwestra? Może w tym roku zaproponujecie znajomym mus z tuńczyka, morele z serem pleśniowym albo daktyle zapiekane z boczkiem? Na szynkę pieczoną z glazurowanymi pomarańczami albo szafranowy bulion z pikantnymi babeczkami na 100% też znajdzie się chętny.

Jak więc widać, nie zostaliśmy uraczeni tylko nudnym (ale jak dobrym) barszczem z uszkami, 10 rodzajami śledzika oraz kapustą z grzybami. Świat się zmienia, zmieniamy się my, w sklepach jest coś więcej niż ocet i pomarańcze raz w roku, więc dlaczego nie skorzystać z tego dobrodziejstwa zaskakując rodzinę i przyjaciół czymś, co nie przyszłoby im do głowy?
Moje świąteczne potrawy kiedyś będą właśnie takie. Pełne smaku, zapachów, kolorów, surfujące pomiędzy tradycja a nowoczesnością. Czego sobie i Wam życzę.

Boże Narodzenie kuchnia świąteczna, Marzena Wasilewska, Świat Książki, 2012

Za książkę dziękuję wydawnictwu


sobota, 15 grudnia 2012

USA, Frankfort

Distance: 7,432 km (4,618 miles)
Travel time: 7 days 


Wyświetl większą mapę

Estonia, Voru

Distance: 988 km (614 miles)
Travel time: 5 days 
 
 

Wyświetl większą mapę

Netherlands, Utrecht

Distance: 832 km (517 miles)
Travel time: 5 days 


Wyświetl większą mapę

Germany, Neuwied

Distance: 678 km (421 miles)
Travel time: 3 days 

Wyświetl większą mapę

Japan, Nagoya

Distance: 8,789 km (5,461 miles)
Travel time: 11 days

Wyświetl większą mapę

Belarus, Minsk

Distance: 778 km (483 miles)
Travel time: 15 days 

Wyświetl większą mapę

Canada, Montreal

Distance: 6,309 km (3,920 miles)
Travel time: 7 days 


Wyświetl większą mapę

Germany, Frankfurt am Main

Distance: 600 km (373 miles)
Travel time: 12 days 
 Frankfurt nad Menem (niem. Frankfurt am Main , Frankfurt a. M.) – miasto na prawach powiatu w Niemczech, w kraju związkowym Hesja, w rejencji Darmstadt, piąte co do wielkości miasto Niemiec i jedna z najważniejszych metropolii finansowych świata oraz znane centrum wystawiennicze.


Wyświetl większą mapę

USA, Bremerton

Distance: 8,415 km (5,229 miles)
Travel time: 8 days 
Bremerton – miasto w Stanach Zjednoczonych, w stanie Waszyngton, nad zatoką Puget. Ma 37 259 mieszkańców (2000). Jest częścią zespołu miejskego Seattle.
W mieście znajduje się państwowa stocznia okrętowa Puget Sound Naval Shipyard and Intermediate Maintenance Facility, zwana dawniej Puget Sound Naval Shipyard.

Wyświetl większą mapę

Denmark, Kolding

Distance: 697 km (433 miles)
Travel time: 4 days 
 
Skagenduńskie miasto na północnym cyplu Jutlandii, drugi po Esbjerg port rybacki Danii.
Do roku 2007 miasto było siedzibą gminy Skagen; obecnie wchodzi w skład gminy Frederikshavn.
W mieście znajduje się stacja kolejowa Skagen.
 

Wyświetl większą mapę

Russia, Tambov

Distance: 1,679 km (1,043 miles)
Travel time: 20 days 

Wyświetl większą mapę

Estonia, Tallinn

Distance: 1,047 km (651 miles)
Travel time: 7 days 
 
 

Wyświetl większą mapę

Netherlands, Westzaan

Distance: 854 km (531 miles)
Travel time: 6 days 


Wyświetl większą mapę

USA, Los Angeles

Od Vanessy dostałam przepis na "Salsa de Tomate Fresca" :)
Distance: 9,607 km (5,970 miles)
Travel time: 7 days


Wyświetl większą mapę

Japan, Toyota


Distance: 8,811 km (5,475 miles)
Travel time: 7 days





Wyświetl większą mapę

czwartek, 13 grudnia 2012

Godzina dzieci Marcia Willett

Ottercombe to marzenie wielu osób. Stary dom, z okien którego widać morze. Idealne miejsce do odpoczynku. Jednak nie dla wszystkich jest on oazą spokoju. Skrywa w sobie bowiem niejedną tajemnicę.

Ottercombe to miejsce na ziemi dwóch starych sióstr Miny i Nest. Kiedyś należał do ich rodziców oraz ich licznego rodzeństwa Timothy’ego, Georgie, Henrietty, Josie, Ambrowe. Teraz pozostały tu już tylko dwie z nich. Niedługo ma dołączyć trzecia- Georgie. Miny i Nest obawiają się tego. Nie dlatego, że nie są już najmłodsze i mogą sobie nie poradzić z siostrą cierpiącą na demencję starczą. Boją się, że Georgie tak jak kiedyś powie „Znam tajemnicę” i faktycznie coś powie… A tajemnic ta rodzina ma wiele i nie wszystkie powinny ujrzeć światło dzienne.

„Opowiem wam historię — rzekł Bajarz — ale nie możecie się zbytnio wiercić ani kaszleć, ani wydmuchiwać nosa częściej, niż potrzeba… I nie możecie rozplatać już więcej papilotów. A kiedy skończę, musicie natychmiast zasnąć”. Dokładnie w ten sposób można scharakteryzować książkę „Godzina dzieci”. Nie lubię oklepanych „książka wciąga”, ale autorka naprawdę ma dar bajarza. Opowiada nam historię trudną, ale bardzo ciekawą i wciągającą. O życiu, problemach, miłości, zdradach, śmierci i tajemnicach, które nie powinny wyjść na jaw.

Książka „Godzina dzieci”, choć jest wciągająca, nie należy do łatwych. Występuje w niej wielu bohaterów, z których każdy ma inny wpływ na życie postaci. Marcia Willett, wykorzystuje również zabieg retrospekcji, dzięki której poznajemy różne wątki z dawnego życia. Problem w tym, że te przeskoki do przeszłości pojawiają się w najmniej odpowiednich momentach i bardzo utrudniały mi kojarzenie faktów. Ale miało to i swój urok. Nie poznawaliśmy trudnej historii rodziny od razu, tylko odkrywaliśmy ją powoli, coraz bardziej zatracając się w rodzinnej historii. Historii pełnej tajemnic, które w każdej chwili mogą zostać wyjawione…

„Godzina dzieci” to książka idealna na zimne długie wieczory. Napisana ciekawym stylem, bez patosu, ale też bez trywialności, z ciekawymi bohaterami i fajną narracją. Chociaż na ogół nie przepadam za rodzinnymi sagami, to dzięki stylowi autorki czytało mi się książkę bardzo miło. Informacja na okładce nie jest przekłamana. Marcia Wallett naprawdę jest doskonałą gawędziarką.



Marcia Willett, Godzina dzieci, Replika, 2012

recenzja opublikowana na dlalejdis.pl

sobota, 8 grudnia 2012

Irena Małgorzata Kalicińska Basia Grabowska

Trzy kobiety. Każda z innego pokolenia. Każda z własnymi problemami. Czy coś je ze sobą łączy?

Głównymi bohaterkami książki Małgorzaty Kalicińskiej oraz Basi Grabowskiej pt. „Irena” są Jagna, pracownica dużej korporacji przed trzydziestką, singielka i pracoholiczka; Dorota- kobieta po pięćdziesiątce, właścicielka sklepiku, prywatnie mama Jagny oraz tytułowa Irena- „babcia” rodziny, powierniczka i przyjaciółka bohaterek.






Irena zostaje wdową.  To tragiczne wydarzenie jest katalizatorem całej historii. Jagna samotna pracoholiczka z niewielką grupą przyjaciół przez całe życie, czuje, że czegoś jej brakuje. Nie jest to jednak ani dziecko, ani mąż. Ogólnie jest jej dobrze samej ze sobą, gdy czuje się smutna spotyka się z przyjaciółką albo dzwoni do Ireny. Innego zdania jest jej matka Dorota. Uważa, że córka jest dziwna, że powinna mieć rodzinę. Podświadomie czuje, że być może to ona jest powodem „problemów” córki, ale nie potrafi się z tym pogodzić, więc coraz bardziej osacza i denerwuje ją. Wszystkiemu przygląda się starsza już i doświadczona, ale optymistyczna i trzeźwo myśląca Irena - ciotka, bo tak woli być nazywana, rodziny. Staje się ona łącznikiem między matką a córką. Gdy przychodzi do niej Dorota stara się ją uspokoić i nakłonić do trudnej rozmowy z córką. Gdy wpada Jagna, stara się przez nią usprawiedliwić matkę, a także dodać dziewczyny wiary w siebie. Co skrywa Dorota? Dlaczego podświadomie czuje, że zraniła córkę? Czy kobietom uda się szczerze ze sobą porozmawiać, czy też dawny sekret nadal będzie murem, który je od siebie oddziela?

Wydawać by się mogło, że „Irena” to ciepła opowieść o konflikcie pokoleń. Nieporozumienia między matką a córką, ojciec, który zdaje się bagatelizować narastający problem i niczym Dulski nie wtrąca się w nie swoje sprawy. Tajemnica z przeszłości, która sprawiła, że życie potoczyło się nie tak, jak powinno. Książka by taka była, gdyby nie to, że chwilami była dla mnie jakaś taka infantylna, napisana jakby na siłę. Wyczuwałam momenty, w których wszystko przestawało się kleić, autorki szukały jakiegoś nowego tematu, aby jeszcze przedłużyć ciągnącą się akcję, niczym w tasiemcach. Gdy takich momentów nie było, czułam, że to książka o życiu. Taka zwykła. Każdemu może się to zdarzyć, każdy może nie dogadywać się z własną matką, każda matka może mieć jakieś smutne tajemnice. Ot taka sobie zwykła opowieść. Nic szczególnego.

Do gustu najbardziej przypadły mi dwie rzeczy: kreacje bohaterek - lubię, gdy bohaterowie są dopracowani, mają duszę, przeszłość i poglądy. Drugim plusem audiobooka jest dobór lektorów. Lektorki bardzo ciekawie i chyba trafnie oddały charaktery i nastroje bohaterek. To trudne, bo każdy przeżywa perypetie bohaterów inaczej.

Małgorzata Kalicińska,  Basia Grabowska, Irena,  Biblioteka Akustyczna, 2012

recenzja opublikowana na dlalejdis.pl

środa, 5 grudnia 2012

Jeszcze jeden dzień Fabio Volo

Zawsze dzieliłam romansidła na dwie kategorie: bzdurne romansidła godzące w inteligencję czytających i te w wersji soft, które nadają się na niedzielne przedpołudnie. Miłe i przyjemne, choć już na początku wiadomo, kto z kim za rękę opuści scenę na ostatniej stronie.

Zaczynając lekturę książki Fabio Volo wychodziłam z założenia, że będzie to miłe czytadło, w którym wszyscy będą żyć długo i szczęśliwie. Zawiodłam się pozytywnie (można tak?). Okazało się bowiem, że Volo nie napisał romansidła lecz złożoną powieść obyczajową.

Książka zaczyna się tak, jak zaczyna się tysiące innych. Facet (Giacomo) jeżdżąc do pracy codziennie widuje pewną ładną kobietę (Michelę). Zawsze pragnie się do niej odezwać, ale nigdy tego nie robi. Boi się, ale ta nieznajoma staje się jego małą obsesją. Pewnego dnia to kobieta odzywa się do niego proponując kawę. W czasie spotkania Giacomo dowiaduje się, że to ich ostatnie spotkanie, ponieważ Michela dostała propozycję pracy w Nowym Jorku.
Giacomo nie potrafi przestać o niej myśleć. Za namową przyjaciółki postanawia za nią pojechać i spróbować z nią być. Okazuje się, że Michela miała nadzieję, że Giacomo do niej przyjedzie. Ona też czuła jakąś chemię, opisywała to codziennie w pamiętniku. Gdyby Giacomo do niej nie przyjechał Michela i tak wysłałaby mu swoje zapiski. Ale wtedy o związku nie byłoby już mowy.

Brzmi jak obyczajowe romansidło. Na początku też takim mi się wydawało. Później zaczęłam dostrzegać głębię głównego bohatera. Jeszcze jeden dzień nie jest opowieścią o miłości ale raczej o walce z samym sobą, z przeszłością. Każdy z bohaterów ma bowiem jakąś historię. Na ogół nie są to historie miłe i przyjemne. Czytając książkę dorastamy z bohaterami, dojrzewamy z nimi do podejmowania decyzji, patrzymy jak walczą ze swoimi słabościami. Coś w tym jest.

O dziwo bohaterowie nie są płytcy i schematyczni. Fabio Volo w ciekawy sposób wykreował swoich podopiecznych. Stworzył ich takimi… ludzkimi. Z problemami, słabościami, marzeniami. Spodobało mi się to. A książka w swojej prostocie (o dziwo) jest skomplikowana. Ma tylko jeden minus. Gdy próbuję ją opisać wychodzi mi jakiś banał, chociaż moim zdaniem banalna nie jest. Dziwne.

Jeszcze jeden dzień, Fabio Volo, Muza, 2012

Książka przeczytana dzięki uprzejmości wydawnictwa 



poniedziałek, 3 grudnia 2012

Mięsa najlepsze potrawy i marynaty Anneka Manning

Uwielbiam gotować. Smaki, zapachy, wygląd potraw. Odprężam się przy tym. Wiem też niestety, że nie posiadam dużej wiedzy, więc zawsze i chętnie czytam książki kucharskie. Ta książka, to zasługa mojego G. To on ją wypatrzył, ja w pierwszej chwili jej nie dostrzegłam. Oj, ale bym żałowała...


Książka podzielona jest na pięć głównych rozdziałów (potrawy smażone, potrawy pieczone, potrawy duszone, gulasze zapiekanki i potrawy z curry oraz potrawy grillowane), a także tabeli przeliczeń i informacji podstawowych. Dzięki tym dwóm ostatnim książka ma dodatkowego plusa. Informacje podstawowe wydają się być banalne, ale daleko im do takich. Przecież wybór odpowiednich składników, ich przechowywanie oraz przygotowanie mają duży wpływ na smak potrawy. W czasach hipermarketów coraz rzadziej zwracamy uwagę na wygląd mięsa. Bierzemy pierwszy pojemnik z brzegu i idziemy dalej. A to duży błąd. Po powrocie do domu wrzucamy wszystko do lodówki lub zamrażarki i problem z głowy. Czyżby? A może czegoś nie wiemy? Może warto się dowiedzieć?
Następnie otrzymamy informacje o terminologii używanej do opisu mięsa i dziczyzny (przyznam się, że w życiu nie zwróciłam na to uwagi), a także dużo, naprawdę dużo informacji z obrazkami (jak w encyklopedii dla dzieci) o rodzajach mięsa: od mielonego do koziny. Potem czekają nas informacje o tym, w jaki sposób przyrządzać różne kawałki mięsa. Nie wszystko bowiem nadaje się do każdej obróbki. Jeśli nie wiesz jak luzować udźce jagnięce albo jak oczyścić mostek i kotlety jagnięce to bez problemu to opanujesz.
Następna część to nacieranie i marynowanie. To tajemnica każdej pani domu. Tak dużo zależy od tego, jak przygotujemy dane mięso, czy natrzemy je w mieszance z kminku, oregano i chili, czy też poleży w greckiej marynacie pomidorowej z oregano.

Gdy już dowiemy się jak postępować z mięsem przed wsadzeniem do piekarnika lub rzuceniem na ruszt nadchodzi pora na przepisy... A tam czekają na nas piękne zdjęcia (duże całej potrawy oraz mniejsze ukazujące poszczególne kroki w kuchni) oraz same przepisy skrojone na medal. Przy każdej potrawie podano ilość porcji, czas przygotowania oraz czas przyrządzenia, a także dodano dodatkowe informacje o dodatkach lub trudnościach w przygotowaniu danego dania. Same przepisy są zwięzłe (co lubię) i napisane prostym językiem (u mnie wymagane). Z racji moich ograniczeń skupiłam się na przepisach na dania smażone i muszę powiedzieć, że chyba dam radę. Muszę dać radę bo na widok zdjęć ślinka mi cieknie, a nogi same wyrywają się do mięsnego.

Spodobał mi się również pomysł tabeli przeliczeń. Dzięki temu w łatwy sposób możemy sobie sprawdzić jak piec dane mięso mając piekarnik ze stopniami C, F czy nawet na gaz.

Jeśli jesteście mięsożerni i do tej pory nie odziedziczyliście jakiejś dobrej książki o mięsach to wydaje mi się, że ta może stać się Waszą przyjaciółką. Ja, jak zaznaczyłam na początku, jestem kompletną amatorką i mało jeszcze wiem, ale mam wrażenie, że książka jest bardzo dobrze przygotowana. Sama wiedza podstawowa jest na wagę złota.

Mięsa najlepsze potrawy i marynaty, Anneka Manning, Świat książki, 2012

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu

piątek, 30 listopada 2012

Wyniki konkursu mikołajkowego

Na początku dziękuję wszystkim, którzy wzięli udział w moim konkursie. Bardzo mnie cieszy Wasz odzew, myślę, że w okolicach stycznie zrobię kolejny, aby zakończyć do w moje urodziny...
A przechodząc do sedna... Mikołaj postanowił sprezentować










a otrzymuje go...









































































...Alison. Przekonałaś Mikołaja, więc prześlij na maila adres, a ja postaram się najszybciej jak się da przesłać upominek, choć chyba nie dojdzie przed 06.06 ze względu na godziny mojej pracy w tym tygodniu ;(



czwartek, 29 listopada 2012

Makaron z pieczarkami w sosie śmietanowym


Składniki:
  • paczka makaronu penne
  • pierś kurczaka
  • ok 1/2 kg pieczarek
  • duża śmietana 18%
  • mąka
  • przyprawy
  • kostka rosołowa



Przygotowanie:
Gotujemy makaron. Pierś kurczaka kroimy, nacieramy przyprawami (ja lubię słodką paprykę i carry) i obsmażamy. Pieczarki kroimy i smażymy do miękkości. W tym czasie przygotowujemy bulion, gdy będzie chłodny dodajemy do niego śmietanę i gotujemy na małym ogniu. W szklance przygotowujemy zaprawę do sosu rozpuszczając mąkę w wodzie, a następnie wlewamy do gotującej się śmietany i gotujemy ok 10 minut. Przyprawiamy według smaku.
Po przygotowaniu składników cieszymy się smacznym obiadem :)

Trzy mądre małpy Audiobiblioteka sportowca [info]


 Dostałam informację od Audeo o nowym projekcie "Audiobiblioteka sportowca". Normalnie wpisów "sponsorowanych" u mnie nie widać, ale jeśli chodzi o audiobooki, to nie mam nic przeciwko temu, bo uważam, że to bardzo ciekawa alternatywa dla tych, którzy literaturę kochają, a nie mają czasu na siedzenie z nosem w książce.









 W poniedziałek, 26 listopada, miała miejsce premiera wydanego przez nas  audiobooka  „Trzy mądre małpy” Łukasza Grassa czytanego przez Bartłomieja Topę. Będzie to pierwszy tytuł z cyklu „Audiobiblioteki sportowca”, do którego dołączą kolejne. Możemy  śmiało komunikować, że „Trzy mądre małpy” to pierwszy sportowy audiobook w Polsce!

Wbrew pozorom nie jest to książka dedykowana wyłącznie sportowcom czy poruszająca tylko taką tematykę. „Trzy mądre małpy” to nie sucha opowiastka czy poradnik o tym jak zacząć trenować i przechodzić na kolejne poziomy. Jest to przede wszystkim audiobook  inspirujący, motywujący do działania i skłaniający do zmian... do wstania z kanapy i rozpoczęcia aktywności.  To osobista historia człowieka, który postanawia coś zmienić w swoim życiu.  Można więc stwierdzić, że jest to właśnie książka do osób, które ze sportem mają niewiele lub nic wspólnego. Audioook cieszy się dużym wsparciem nie tylko środowiska sportowego (portale, magazyny), ale również literackiego (Lubię Czytać, Gilda, Granice, Irka). Aktualnie trwają prace nad uruchomieniem specjalnej strony internetowej.


Audiobook dostępny jest na stronie audiobook.pl oraz na audeo.pl

Jeśli ktoś ma ochotę, to zachęcam do posłuchania choćby fragmentu.


poniedziałek, 26 listopada 2012

Mama ma zawsze rację Sylwia Chutnik



[…]Po sekundzie pojawiają się dwie wielkie krechy i jakby mogły, to by Ci język pokazały. „Jesteśmy wysłanniczkami polityki prorodzinnej tego kraju. Jesteśmy zygotą słodkiego bobo które już niedługo zrewolucjonizuje dotychczasową sielankę”.


Już po pierwszych zdaniach wypowiedzianych przez lektora wiedziałam, że TA książka mi się spodoba.  Znajdziemy w niej wszystko, o czym powinnyśmy pomyśleć. O naszym i cudzym postrzeganiu ciąży i macierzyństwa (o tym, że możemy nie wyglądać w ciąży jak modelki, których zdjęcia oglądamy w gazetach, o tym, że może być nam źle, możemy mieć depresję chociaż kochamy dziecko, o tym, że wszystko jest cholernie drogie i o tym, że dziecko poczęte- nienarodzone jest dobrem narodowym, a jak się urodzi to już nasz problem).


„Bo my byłyśmy ostatnio chore. Nas bolał wczoraj brzuszek. Tak myśmy płakały bo tak żeśmy cierpiały” […] Kompletny brak zahamowania w kwestii stłamszenia swojej tożsamości. Dorosłej tożsamości. Na co nam ona? Mamy przecież słitaśne bobo, które patrzy się na nas swoimi poważnymi oczami z coraz większym zdumieniem i myśli co my robimy?


Autorka porusza w książce nie tylko aspekty macierzyństwa przez pryzmat zmiany pieluszek i chodzenia na spacerki, ale też sprawy, o których wiele kobiet nie ma pojęcia.  Ile Waszych przyjaciółek po urodzeniu mówi tylko i wyłącznie o swoim najmądrzejszym, najpiękniejszym bobo? Czy dziubdziają do dziecka jak do… dziecka? Mówią, jakby miały wadę wymowy? Czy ich profile na portalach społecznościowych wyglądają jak album ich dziecka? Jeśli tak, to znaczy, że powinny zapoznać się z tą pozycją. Może nie jest jeszcze na późno i z ich mózgu nie została już tylko kaszka mleczno- ryżowa.

Ale przecież dziecko i rodzina to nie tylko my, ale też sąsiedzi, babcia, dziadek, ciocia, nauczycielka. Ile rzeczy robimy z myślą „no bo co ludzie powiedzą”? Czy robimy coś wbrew sobie?

W związku na kocią… na czarcią łapę dzieci mieć nie wolno! Przecież jak coś się stanie to duszyczka błąkać się będzie niczym bezpański pies. Odbijać się będzie niczym piłeczka od ping-ponga: niebo-ziemia-piekło. I co ten biedny Bóg ma zrobić z taką duszyczką skoro rodzice nie zapłacili za wpis do rejestru zbawionych?


Ile z nas pozostaje po wstąpieniu w związek? Czy nie poświęcamy siebie w imię „partnerstwa”, które polega na tym, że ja ugotuję, on zje, a ja pozmywam? On ponosi ubrania, a ja je upiorę? W końcu podział obowiązków jest. Nie robimy wszystkiego same. On w tym pomaga. Prawda? Czy przed związaniem się rozmawialiśmy w partnerem o budżecie domowym, czy też każde wyjście na miasto albo dłuższy wyjazd to walka o to, kto za to zapłaci?

Od razu polubiłam autorkę. Jej język, jej styl, jej przemyślenia. Gdybym miała jakiś talent pisarski i miała napisać książkę o kobietach, ich miejscu we wszechświecie i Polsce, to dokładnie to bym chciała napisać.

Dużym plusem jest też dobry lektor. Może on zarówno pomóc książce jak i ją zupełnie zepsuć. Anna Cieślak jest lektorem dobrym. Wystarczyło kilka chwil, abym zapomniała o tym, że słucham nagrania. Czułam się bardziej, jakby ktoś mi o czymś opowiadał. Bardzo lubię to uczucie. Dobra dykcja, miły tembr głosu (czy jak to się ładnie nazywa) i wczucie się w treść. 

Nie sądziłam, że książka poruszająca takie tematy może zostać w mojej pamięci na dłużej. Ale została i jakiś czas zastanawiałam się nad tym, co autorka chciała nam przekazać. A jak już się zastanowiłam, to przysięgłam sobie, że nie będę taką słodką mamusią z papką zamiast mózgu, która zatraci siebie najpierw dla partnera, potem w imię dobra dzieci, a na koniec w imię miłości do wnuków. Trzeba żyć!


Mama ma zawsze rację, Sylwia Chutnik, Mamania, 2012

czytała: Anna Cieślak

książka do pobrania na audeo


 Za miłe chwile dziękuję

*cytaty ze słuchu, więc mogą zawierać jakieś błędy

niedziela, 25 listopada 2012

Sztuka dobrego życia Mariola Bojarska- Ferenc

 Wellness to dobre samopoczucie. „To znacznie więcej niż odpowiednia dieta i porcja ruchu, masaże i wizyty w spa. Wellness to cała filozofia”.

Wellness - o co naprawdę chodzi? Takie pytanie zadała autorka książki przechodniom na ulicy. Większość respondentów nie potrafiła udzielić prawidłowej odpowiedzi, część myślała, że autorka ma na myśli zabiegi w Spa.

Mariola Bojarska- Ferenc porusza wszystkie aspekty naszego życia. Przeczytamy o problemie otyłości, wysokim poziomie cukru, odpowiednim odżywianiu, seksie, problemach z cellulitem, o stresie, ciąży, złej kondycji naszej skóry włosów i paznokci. O wszystkim, na czym nam zależy, co zaniedbujemy i co ma wpływ na jakość i długość naszego życia.

Żałuję, że „Sztuki dobrego życia” nie da się streścić, ale (nie)stety autorka uczyniła z dbania o siebie filozofię, której nie da się streścić w kilku zdaniach. Każdy po przeczytaniu tej książki musi zastanowić się nad sobą, odpowiedzieć sobie  na pytanie, co jest dla niego ważne, z czym ma problemy i jak chce żyć. Autorka tylko podpowiada. Jako dietetyk i psychodietetyk. Jako kobieta, przyjaciółka, jako ekspert ds. żywienia w mediach. Przecież zawsze chętnie słuchamy, gdy w TV mówią, że trzeba żyć tak i tak, że jeśli chcesz być na czasie, chcesz być modny, to musisz mieć w szafie to i to. Może więc posłuchajmy, jak być zdrowym i szczęśliwym? Autorka nie wciska nam, że po wypiciu koktajli według jej przepisu zrzucimy 15 kg, nie będziemy mieć efektu jo-jo, nasze dzieci przestaną bałaganić, a seks z mężem będzie super. Ona pokazuje nam drogę do dobrego samopoczucia, długą i czasami niełatwą.

Plusy książki? Piękne wydanie, przejrzyste rozdziały, ciekawe zdjęcia. A także ciekawe menu z różnymi zakresami kalorii, które można dostosować do swoich potrzeb. Książka ta jest nie tylko dla kobiet. Mężczyźni również mogą poprawić swoje życie.


Mariola Bojarska- Ferenc, Sztuka dobrego życia, Wydawnictwo Olesiejuk 2012


Recenzja opublikowana na dlalejdis.pl

czwartek, 22 listopada 2012

Kurczak à la Hawaje

Składniki:
- paczka ulubionego makaronu
-1/2 kg piersi z kurczaka
- paczka ananasa
- mleko
- przyprawy (curry, czosnek, słodka czerwona papryka, kolendra, rozmaryn, tymianek, estragon, chili)
- mąka

Przygotowanie:
Piersi kroimy w paski lub  kostkę i obsmażamy na patelni do momentu, aż będą  białe. Dodajemy ananasa (nie wylewamy soku). Przyprawy mieszamy w proporcjach które lubimy, dodajemy do nich mąki i zalewamy 100 ml wody i ok 150 ml mleka, a następnie zalewamy kurczaka i gotujemy (czekamy aż sos się zredukuje). Na koniec dodajemy soku z ananasa do smaku.
W tym czasie gotujemy makaron i gotowe.




Dlaczego tyle przypraw a nie jakiś fix? Bo fixy są niezdrowe, a ja niczym Rączka z Dnia świra czuję spisek, więc spisuję skład fixów i innych takich o odtwarzam w domu bez dodatków w postaci tablicy Mendelejewa


niedziela, 18 listopada 2012

Ja potępiona Katarzyna Berenika Miszczuk

OSIEM ZASAD TARTARU
1. Zabrania się sprzeciwu wobec postanowień władzy
2. Zabrania się samowolnego pomagania innym
3. Zabrania się śmiechów i uśmiechów
4. Zabrania się bycia szczęśliwym
5. Zabrania się noszenia ubrań w innym kolorze niż szary
6. Zabrania się wykonywania jakiejkolwiek innej pracy niż ta w kamieniołomach i na kartofliskach
7. Zabrania się jedzenia innych potraw niż ziemniaki
8 Bezwzględnie zabrania się opuszczać Tartar





Pamiętacie Wiktorię? Ja osobiście bardzo za nią tęskniłam i nie mogłam doczekać się ostatniej części jej przygód.
Po wydarzeniach w książce "Ja anielica" Wiki nareszcie postanawia związać się z piekielnie przystojnym Belethem i mówi o tym Piotrkowi. Po kilku minutach umiera. Ponownie. Okazuje się, że jej ukochany diabeł po raz kolejny usiłował zabić Piotra, ale jak zwykle coś mu nie wyszło. Przez "pomyłkę" którą można nazwać wzięcie łapówki przez Śmierć za wtrącenie duszyczki (zmarłej dnia tego i tego o tej godzinie) bez licytacji od razu do Tartaru.  Wiktoria zostaje potępiona i w miejsce gorsze od piekła. Piekło to przy tym raj... A tam? Czekają na nią niezwykłe osobistości. Krainą rządzą Kuba Rozpruwacz, Adolf Hitler oraz Neron. Początkowo chcą oni rządzić Wiki, ale nie z nią te numery. Wiktoria nie zamierza w tej uroczej krainie pozostać. Chce wrócić do ukochanego, okazuje się jednak, że ani anioły ani diabły nie mogą jej pomóc. Za to chętni do pomocy są inni. Dzięki Hitlerowi Wiki może odwiedzać zaświaty jako duch. Okazuje się niestety, że widzi ją tylko Azazel, który nie jest zbyt chętny do pomocy. Kiedy jednak Wiktoria nie chce współpracować z pragnącą władzy księżną Elżbietą Batory i grozi jej śmiertelne  niebezpieczeństwo, jej przyjaciele zmuszeni są zrobić wszystko, aby ją uratować. Co z tego wyniknie?
Same interesujące sytuacje. Beleth poświęci się z miłości i zamieni się w dżina, Wiktoria pozna nieślubnego syna diabła, księżna będzie usiłowała zdobyć władzę w Niebie i w Piekle, a mieszkańcy zaświatów zjednoczą swoje siły. Czy wszystko się uda i historia Wiktorii skończy się happy endem?
Nie wiem dlaczego, ale uwielbiam książki o Wiki. Może nie są one nieprzewidywalne, nie są napisane stylem, którego King by się nie powstydził i nie sprawią, że będziemy zastanawiać się nad swoim przeznaczeniem, ale są śmieszne, ciekawe, wciągające, odprężające i sprawiają, że życie na chwilę staje się mniej dołujące.  Wciągająca akcja, ciekawi bohaterowie i po raz kolejny bardzo interesująco stworzony świat- to wszystko sprawia, że książka bardzo mi się podoba.
Cieszę się, że poznałam Wiktorię, Beleth, Azazela, Kleopatrę, Szatana, Śmierć i innych bohaterów trylogii. I żałuję, że to już ostatnia część sagi. Ubawiłam się niesamowicie.

Ja potępiona, Katarzyna Berenika Miszczuk, WAB, 2012


Za książkę dziękuję wydawnictwu

środa, 14 listopada 2012

Dzień miodu Annia Ciezadlo

Gdy widzę, że książka opowiada o jedzeniu (nawet, jeśli są to tylko przemyślenia) od razu nabieram na nią ochotę. Wybierając tę książkę czułam, że będzie ona wyjątkowa. Bo o jedzeniu i ludziach. A ja lubię takie opowieści. Przecież jedzenie bez ludzi ani ludzie bez jedzenia nie mogą istnieć. Cokolwiek robią, gdziekolwiek są- jedzą. Czasami nawet zastanawiam się, dlaczego wiele książek o ludzkich losach nie zawiera w sobie wątków o jedzeniu. Czyżby bohaterowie tego nie robili? Mniejsza o to. Dziś na tapecie "Dzień miodu". Książka, która pozostanie w moim sercu.

Głównymi bohaterami książki są Annia i Mohamed. (Nie)zwykła Annia mieszka w Nowym Jorku i jest związana z Arabem- muzułmaninem Mohamedem. Gdy w związku ze swoją pracą Mohamed musi przeprowadzić się do Bagdadu  Annia postanawia pojechać z nim. Chyba nie wyobraża sobie rozstania. Przez prawie siedem lat mieszka na Bliskim Wschodzie- w Bagdadzie i Bejrucie. Bohaterka poznaje w tym czasie zwyczaje panujące w Iraku i Libanie, mieszkańców kraju i ich sposoby na radzenie sobie z otaczającą ich rzeczywistością. I właściwie o tym jest ta książka. Nie, to nieprawda.

Gdy otacza nas wojna, gdy wszędzie są konflikty zbrojne, ludzie nie zamierają, nie popadają w otępienie. Oni żyją i są głodni. Muszą jeść. I to właśnie jedzenie sprawia, że nie tracą reszty człowieczeństwa. Bo jedzenie jest wtedy jedyną rzeczą, która ich łączy, która jest niezmienna. Nieważne gdzie są, co się z nimi dzieje- kochają i jedzą. I właśnie o tym jest ta książka. 
"O jedzeniu, miłości i wojnie".
 Okładka nie kłamie. Dokładnych losów Annie i jej bliskich nie ma sensu Wam opowiadać, bo poszczególne zdarzenia, jak zdarzenia. Można się domyślić, co dzieje się w czasie wojny. Ważniejsi w tej książce są ludzie, ich historie, atmosfera, interakcje między nimi, zwyczaje (o których już trochę czytałam w innej książce o mieszkańcach Bliskiego Wschodu) i jedzenie, jedzenie i jeszcze raz jedzenie. To ono moim zdaniem sprawia, że ta książka tak mi się spodobała. Sama nie wiem dlaczego, bo co cudownego może być w jedzeniu. Ale możecie mi wierzyć, ja czułam zapachy opisywane w Dniu miodu.

Język książki jest przyjemny i miły dla oka oraz umysłu. Sama treść przystępna i wciągająca. Najważniejszy jest jednak styl autorki. Rzadko się zdarza, aby ktoś umiał opisywać tak, aby czytelnik czuł się, jakby stał nad autorką i towarzyszył jej na każdym kroku. A ja tak się czułam. Nie jak obserwator, ale jak gość. Bardzo lubię tak się czuć. Lubię, gdy autorzy zapraszają mnie do swojego świata, a nie tylko stawiają przy szybie i mówią "Popatrz sobie". Lubię, gdy biorą mnie za rękę i prowadzą od pierwszej do ostatniej kartki pozwalając dotknąć, poczuć i posmakować. A Annia Ciezadlo okazała się bardzo gościnna.

Dzień miodu Annia Ciezadlo, Świat Książki, 2012

Za książkę dziękuję wydawnictwu

poniedziałek, 12 listopada 2012

Sprzedane Louise Brown


Nie wiem dlaczego, ale zawsze ciągnęło mnie do ludzkich historii. Krótkich, długich, śmiesznych czy smutnych. Lubię ich słuchać i lubię je czytać. Jest w nich coś magicznego. Świat zatrzymuje się na kilka chwil, a Ty przenosisz się do innej rzeczywistości…

Książka Louise Brown ukazuje osobiste doświadczenia kobiet zmuszanych do prostytucji - opuszczenie domu rodzinnego, naukę "zawodu" i życie w azjatyckich domach publicznych. Autorka, która od wielu lat zajmuje się tą problematyką, opowiada o nieludzko wykorzystywanych dziewczętach pochodzących z najbiedniejszych grup społecznych, przytaczając relacje najbardziej maltretowanych kobiet. Pokazuje także hipokryzję ich klientów i bezwzględność bossów przemysłu związanego z seksem.”

Faktycznie autorka przedstawia czytelnikom świat prostytucji. Mówi o tym, co przyciąga mężczyzn do kobiet lekkich obyczajów, skąd pochodzą prostytutki, co je skłania do pracy w tym „zawodzie”.

Książka podzielona jest na dziewięć rozdziałów (rynek, towar, pośrednicy, przyuczenie, klienci, zarządzanie, prawo, życie i śmierć, wstyd) . Dowiemy się z nich o miejscach, z których sprowadzane są młode prostytutki, w jaki sposób są uczone zawodu, kim są ich klienci, czym kończy się prostytucja, o tym, że większość w jakiś sposób wstydzi się siebie i tego co robią. Zresztą co można znaleźć w takiej książce każdy może się domyślić, bo w większym lub mniejszym stopniu każdy z nas zdaje sobie sprawę jak wyglądają domy publiczne. Pełne przemocy, narkotyków, zarządzane przez bezwzględnych ludzi. A w tym wszystkim dziewczyny, które albo nie wiedzą jak się wydostać z tego bagna, albo nie mają już na to siły. Rzadko prostytutki robią to dla przyjemności.  

Bardziej niż treść zaskoczyła mnie autorka i jej styl. Wyżej wypisałam nazwy rozdziałów. Co Wam one przypominają? Dla mnie są jak rozdziały w książce do zarządzania. Nie ma w tym żadnych uczuć. To biznesplan. Kolejne punkty. Dlaczego tak? Czy nie można było jakoś bardziej po ludzku? I tu pojawia się pytanie. Czy autorka bała się uczłowieczenia tej książki? Czy taka uczłowieczona byłaby odbierana po macoszemu?

Zastanawiający jest także sposób pisania Louise Brown. Jak zapowiada wydawca
 „Książka Louise Brown ukazuje osobiste doświadczenia kobiet zmuszanych do prostytucji”. 
Tylko, że ja tutaj nie widzę kobiet. Nie widzę ludzi. Widzę suche punkty, statystyki, odniesienia. Od święta pojawia się coś na kształt cytatu. Poza tym książka do złudzenia przypominała mi moją pracę magisterską. Gdy sięgałam po tę książkę miałam nadzieję, że przeczytam o losach kobiet, a nie rozprawkę albo list do potencjalnych ofiarodawców. Naprawdę bardzo mi to przeszkadzało, ale zrzucę to na to, że autorka nie chciała się  identyfikować z bohaterkami swojej książki. Tylko nie wiem dlaczego. To mogła być taka dobra pozycja (bo tematyka jest naprawdę przejmująca i interesująca), a według mnie coś nie wyszło i powstała sucha praca naukowa. Naprawdę bardzo szkoda.

Może Wy macie inne odczucia po lekturze tej książki?

Sprzedane. Tragiczne losy azjatyckich kobiet, Louise Brown, Świat Książki, 2012

Za książkę dziękuję wydawnictwu




sobota, 10 listopada 2012

Top 10: Książki, które chcielibyśmy otrzymać w prezencie

Top 10 to akcja, przy okazji której na blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - wypatruj nowych tematów.

Dziś przyszła pora na... Książki, które chcielibyśmy otrzymać w prezencie!


Kulinarne wyprawy Jamiego to przygodowa książka kucharska z mnóstwem przepisów na dania, których przygotowanie sprawi ci dużo frajdy i pozwoli przenieść się na chwilę do sześciu wspaniałych krajów – Hiszpanii, Włoch, Szwecji, Maroko, Grecji oraz Francji! Znajdziesz tu zarówno największe przeboje tamtejszych kuchni, jak i zupełnie nowe potrawy, stworzone przez zainspirowanego swoimi wyprawami Jamiego. Teraz łatwo odtworzysz u siebie w domu hiszpańskie paelle, marokańskie tażiny, włoskie risotta…
 Nigellissima czerpie natchnienie z włoskiej kuchni, przenosząc jej ducha prosto na talerze – pronto! Celebracja świeżych, smacznych i prostych posiłków leży u podstaw włoskiego sposobu gotowania. Przepisy Nigelli Lawson odzwierciedlają tę naturę: łatwe i szybkie codzienne dania zmieniają w przygotowaną bez wysiłku ucztę. Włoskie jedzenie opanowało świat. Nigellissima podaje ponad 100 przykładów pysznych włoskich dań – od makaronu z sycylijskim pesto po mięsną pizzę bez ciasta, od sardyńskiego kuskusu po weneckie owoce morza, od penne po pappardelle, ragù i risotto, od włoskiego placka z jabłkami i lodów po pannacottę i anyżkowe ciasteczka. To kulinarna podróż po Italii, której punktem kulminacyjnym jest rozdział z przepisami na święta i przyjęcia, z apetyczną ucztą bożonarodzeniową na czele. Tradycyjne i mniej znane dania poruszą nasze kubeczki smakowe i wyobraźnię, nie szarpiąc nerwów gotującym.

 „Apetyczna panna Dahl”, Sophie Dahl, to wspaniała książka kucharska, zawierająca 100 prostych i niskokalorycznych przepisów. Sophie karierę zaczynała jako modelka, która nosząc rozmiar 42 współpracowała z największymi kreatorami mody, a jej zdjęcie, promujące perfumy Opium przeszło do historii. Autorka jest wnuczką słynnego brytyjskiego bajkopisarza Roalda Dahl’a, autora m.in.: „Charlie i fabryka czekolady”. Program Sophie Dahl pod tym samym tytułem cieszy się ogromną popularnością w kuchnia.tv. Jamie Oliver opisał książkę słowami „Czysta rozkosz!”. Trudno się z nim nie zgodzić. Patroni medialni: kuchnia.tv i GLAMOUR.

 Na każdą porę. Rok w przepisach Sophie Dahl to 100 apetycznych receptur, ułożonych zgodnie z porami roku, dla osób ceniących zdrowe, domowe, a przy tym pyszne jedzenie.Jednak przepisy to tylko część opowieści: przesycone zapachami potraw wspomnienia i życiowe przemyślenia Sophie sprawiają, że lektura ma mnóstwo uroku, a przy tym jest pełna praktycznych porad. Druga po "Apetycznej pannie Dahl" książka Sophie Dahl wydana w Polsce



 "Pokażę ci, jak w zaledwie 30 minut postawić na stole cały posiłek, składający się z wielu wspaniałych potraw… Jeśli – tak jak ja – kochasz dobre jedzenie, a po ciężkim dniu czeka na ciebie wygłodzona rodzina, pozwól, że wtajemniczę cię w zupełnie rewolucyjną, nową metodę gotowania. Dzięki tej książce dowiesz się, jak przygotować cały posiłek w czasie, który zwykle przeznaczasz na przyrządzenie zaledwie jednego dania. Kiedy zobaczysz, ile udało ci się osiągnąć w ciągu zaledwie 30 minut, padniesz z wrażenia. Tak właśnie było ze mną! Szybkość wcale nie oznacza pogorszenia jakości. Osiągniesz ją dzięki dobrej organizacji, sprawnemu działaniu i różnym sztuczkom, dzięki którym w niezwykle krótkim czasie przygotujesz smakowite dania. Każdy z 50 przedstawionych w książce przepisów został starannie opracowany. Nie ma tu czasu na obijanie się – to porządne, szybkie gotowanie naprawdę pysznych dań. Stworzyłem kompletne zestawy potraw, które doskonale do siebie pasują, a przepisy podałem w naprawdę wyjątkowy sposób, dzięki czemu bardzo łatwo jest z nich korzystać. Gotując tą metodą, spożytkujesz optymalnie każdą minutę, a do tego zapewnisz sobie świetną zabawę, wykorzystując swoją kuchnię do celu, dla którego została stworzona. Myślisz, że to nie może się udać? Zapewniam cię, że to możliwe! Zajrzyj do środka i przekonaj się, jakie dania proponuję. Kiedy już zaczniesz gotować w ten sposób, zachwycisz się nim i nigdy z niego nie zrezygnujesz. "

 W książce "Nigella świątecznie", Nigelli Lawson znajdziesz wszystko to co jest potrzebne, aby umilić sobie Święta Bożego Narodzenia. Pełna prostych przepisów na smaczne dania i pomocnych rad jest jednocześnie praktyczna i inspirująca. „Nigella świątecznie” łagodzi napięcie towarzyszące przygotowaniom i przywraca radość z nadchodzących Świąt. Zaproś Domową Boginię na Święta Bożego Narodzenia!



 Książka zawierająca przepisy na potrawy i dodatki oraz praktyczne porady dla miłośników sztuki kulinarnej. Dowodem na ich przydatność są lata doświadczenia jakimi poszczycić się mogła najbardziej znana w Stanach Zjednoczonych szefowa kuchni, która nauczyła Amerykanów gotować i zaraziła ich miłością do jedzenia, wydając kolejne książki kucharskie i prowadząc pierwsze w tamtejszej telewizji show kulinarne. Ten niewielkich poradnik to niezbędnik, który powinien się znaleźć w podręcznej biblioteczce każdego szanującego się kucharza.



Fantastyczna podróż do oblanej słońcem Italii, kraju, w którym kuchnię podniesiono do rangi sztuki. Kraju, który nam, zwykłym zjadaczom chleba, nieodparcie kojarzy się ze spaghetti i pizzą. Autorka, rozkochana we Włoszech Rosjanka, mieszkająca tam od dwudziestu lat, ze znawstwem i lekkością prowadzi nas przez dziewiętnaście głównych regionów kraju, od Friuli i Górnej Adygi na północy, po Kalabrię i Sycylię na południu, przybliżając właściwe dla każdego obszaru potrawy, ale też kulturę i obyczaje. Opatrzona wstępem Umberta Eco książka jest barwną mozaiką, która pozwala przeniknąć ducha Italii.

 Pełna humoru i werwy autobiografia pierwszej w Stanach Zjednoczonych profesjonalnej szefowej kuchni, na kanwie której nakręcono niedawny przebój kinowy Julia i Julia z Meryl Streep w roli głównej. Julia Child - „matka chrzestna” Nagelli Lawson i Jamiego Olivera – sprawiła, że Amerykanie pokochali jedzenie i gotowanie. Swoje pięć minut w telewizji dostała po tym, jak na rozmowę o napisanej przez siebie książce kucharskiej przyniosła do studia jajka oraz wszystkie niezbędne narzędzia włącznie z przenośną kuchenką i przyrządziła na wizji omlet. Widzowie chcieli więcej!


 "Kuchnia rosyjska stanowi doskonałe kompendium wiedzy o dawnej i współczesnej rosyjskiej sztuce kulinarnej - jednej z najbogatszych, najciekawszych i najbardziej urozmaiconych kuchni świata.Na jej wyjątkowość i oryginalność wpłynęły obyczaje i tradycje kulinarne ludów zamieszkujących olbrzymie terytorium pomiędzy Morzem Białym, Morzem Czarnym i Oceanem Spokojnym.
Bogactwo surowców i produktów przyczyniło się do wielkiej różnorodność przyrządzanych potraw, zarówno w kuchni dworskiej, magnackiej i bojarskiej, jak i kuchni wiejskiej, a wpływy różnych tradycji kulinarnych np. francuskiej, niemieckiej, polskiej czy tatarskiej pozostawiły swój trwały ślad.Kuchnia rosyjska dostarczy Państwu nie tylko wspaniałych przepisów na potrawy zwykłe, ale także na wykwintne świąteczne dania, wyszukane ciasta, desery, domowe nalewki i wiele innych."

Chyba jakoś tak bardziej kulinarnie mi wyszło. Może to dlatego, że zaczynam marzyć o własnym mieszkaniu, cudownej ciepłej kuchni i specjalnej biblioteczce na książki kucharskie?