piątek, 30 listopada 2012

Wyniki konkursu mikołajkowego

Na początku dziękuję wszystkim, którzy wzięli udział w moim konkursie. Bardzo mnie cieszy Wasz odzew, myślę, że w okolicach stycznie zrobię kolejny, aby zakończyć do w moje urodziny...
A przechodząc do sedna... Mikołaj postanowił sprezentować










a otrzymuje go...









































































...Alison. Przekonałaś Mikołaja, więc prześlij na maila adres, a ja postaram się najszybciej jak się da przesłać upominek, choć chyba nie dojdzie przed 06.06 ze względu na godziny mojej pracy w tym tygodniu ;(



czwartek, 29 listopada 2012

Makaron z pieczarkami w sosie śmietanowym


Składniki:
  • paczka makaronu penne
  • pierś kurczaka
  • ok 1/2 kg pieczarek
  • duża śmietana 18%
  • mąka
  • przyprawy
  • kostka rosołowa



Przygotowanie:
Gotujemy makaron. Pierś kurczaka kroimy, nacieramy przyprawami (ja lubię słodką paprykę i carry) i obsmażamy. Pieczarki kroimy i smażymy do miękkości. W tym czasie przygotowujemy bulion, gdy będzie chłodny dodajemy do niego śmietanę i gotujemy na małym ogniu. W szklance przygotowujemy zaprawę do sosu rozpuszczając mąkę w wodzie, a następnie wlewamy do gotującej się śmietany i gotujemy ok 10 minut. Przyprawiamy według smaku.
Po przygotowaniu składników cieszymy się smacznym obiadem :)

Trzy mądre małpy Audiobiblioteka sportowca [info]


 Dostałam informację od Audeo o nowym projekcie "Audiobiblioteka sportowca". Normalnie wpisów "sponsorowanych" u mnie nie widać, ale jeśli chodzi o audiobooki, to nie mam nic przeciwko temu, bo uważam, że to bardzo ciekawa alternatywa dla tych, którzy literaturę kochają, a nie mają czasu na siedzenie z nosem w książce.









 W poniedziałek, 26 listopada, miała miejsce premiera wydanego przez nas  audiobooka  „Trzy mądre małpy” Łukasza Grassa czytanego przez Bartłomieja Topę. Będzie to pierwszy tytuł z cyklu „Audiobiblioteki sportowca”, do którego dołączą kolejne. Możemy  śmiało komunikować, że „Trzy mądre małpy” to pierwszy sportowy audiobook w Polsce!

Wbrew pozorom nie jest to książka dedykowana wyłącznie sportowcom czy poruszająca tylko taką tematykę. „Trzy mądre małpy” to nie sucha opowiastka czy poradnik o tym jak zacząć trenować i przechodzić na kolejne poziomy. Jest to przede wszystkim audiobook  inspirujący, motywujący do działania i skłaniający do zmian... do wstania z kanapy i rozpoczęcia aktywności.  To osobista historia człowieka, który postanawia coś zmienić w swoim życiu.  Można więc stwierdzić, że jest to właśnie książka do osób, które ze sportem mają niewiele lub nic wspólnego. Audioook cieszy się dużym wsparciem nie tylko środowiska sportowego (portale, magazyny), ale również literackiego (Lubię Czytać, Gilda, Granice, Irka). Aktualnie trwają prace nad uruchomieniem specjalnej strony internetowej.


Audiobook dostępny jest na stronie audiobook.pl oraz na audeo.pl

Jeśli ktoś ma ochotę, to zachęcam do posłuchania choćby fragmentu.


poniedziałek, 26 listopada 2012

Mama ma zawsze rację Sylwia Chutnik



[…]Po sekundzie pojawiają się dwie wielkie krechy i jakby mogły, to by Ci język pokazały. „Jesteśmy wysłanniczkami polityki prorodzinnej tego kraju. Jesteśmy zygotą słodkiego bobo które już niedługo zrewolucjonizuje dotychczasową sielankę”.


Już po pierwszych zdaniach wypowiedzianych przez lektora wiedziałam, że TA książka mi się spodoba.  Znajdziemy w niej wszystko, o czym powinnyśmy pomyśleć. O naszym i cudzym postrzeganiu ciąży i macierzyństwa (o tym, że możemy nie wyglądać w ciąży jak modelki, których zdjęcia oglądamy w gazetach, o tym, że może być nam źle, możemy mieć depresję chociaż kochamy dziecko, o tym, że wszystko jest cholernie drogie i o tym, że dziecko poczęte- nienarodzone jest dobrem narodowym, a jak się urodzi to już nasz problem).


„Bo my byłyśmy ostatnio chore. Nas bolał wczoraj brzuszek. Tak myśmy płakały bo tak żeśmy cierpiały” […] Kompletny brak zahamowania w kwestii stłamszenia swojej tożsamości. Dorosłej tożsamości. Na co nam ona? Mamy przecież słitaśne bobo, które patrzy się na nas swoimi poważnymi oczami z coraz większym zdumieniem i myśli co my robimy?


Autorka porusza w książce nie tylko aspekty macierzyństwa przez pryzmat zmiany pieluszek i chodzenia na spacerki, ale też sprawy, o których wiele kobiet nie ma pojęcia.  Ile Waszych przyjaciółek po urodzeniu mówi tylko i wyłącznie o swoim najmądrzejszym, najpiękniejszym bobo? Czy dziubdziają do dziecka jak do… dziecka? Mówią, jakby miały wadę wymowy? Czy ich profile na portalach społecznościowych wyglądają jak album ich dziecka? Jeśli tak, to znaczy, że powinny zapoznać się z tą pozycją. Może nie jest jeszcze na późno i z ich mózgu nie została już tylko kaszka mleczno- ryżowa.

Ale przecież dziecko i rodzina to nie tylko my, ale też sąsiedzi, babcia, dziadek, ciocia, nauczycielka. Ile rzeczy robimy z myślą „no bo co ludzie powiedzą”? Czy robimy coś wbrew sobie?

W związku na kocią… na czarcią łapę dzieci mieć nie wolno! Przecież jak coś się stanie to duszyczka błąkać się będzie niczym bezpański pies. Odbijać się będzie niczym piłeczka od ping-ponga: niebo-ziemia-piekło. I co ten biedny Bóg ma zrobić z taką duszyczką skoro rodzice nie zapłacili za wpis do rejestru zbawionych?


Ile z nas pozostaje po wstąpieniu w związek? Czy nie poświęcamy siebie w imię „partnerstwa”, które polega na tym, że ja ugotuję, on zje, a ja pozmywam? On ponosi ubrania, a ja je upiorę? W końcu podział obowiązków jest. Nie robimy wszystkiego same. On w tym pomaga. Prawda? Czy przed związaniem się rozmawialiśmy w partnerem o budżecie domowym, czy też każde wyjście na miasto albo dłuższy wyjazd to walka o to, kto za to zapłaci?

Od razu polubiłam autorkę. Jej język, jej styl, jej przemyślenia. Gdybym miała jakiś talent pisarski i miała napisać książkę o kobietach, ich miejscu we wszechświecie i Polsce, to dokładnie to bym chciała napisać.

Dużym plusem jest też dobry lektor. Może on zarówno pomóc książce jak i ją zupełnie zepsuć. Anna Cieślak jest lektorem dobrym. Wystarczyło kilka chwil, abym zapomniała o tym, że słucham nagrania. Czułam się bardziej, jakby ktoś mi o czymś opowiadał. Bardzo lubię to uczucie. Dobra dykcja, miły tembr głosu (czy jak to się ładnie nazywa) i wczucie się w treść. 

Nie sądziłam, że książka poruszająca takie tematy może zostać w mojej pamięci na dłużej. Ale została i jakiś czas zastanawiałam się nad tym, co autorka chciała nam przekazać. A jak już się zastanowiłam, to przysięgłam sobie, że nie będę taką słodką mamusią z papką zamiast mózgu, która zatraci siebie najpierw dla partnera, potem w imię dobra dzieci, a na koniec w imię miłości do wnuków. Trzeba żyć!


Mama ma zawsze rację, Sylwia Chutnik, Mamania, 2012

czytała: Anna Cieślak

książka do pobrania na audeo


 Za miłe chwile dziękuję

*cytaty ze słuchu, więc mogą zawierać jakieś błędy

niedziela, 25 listopada 2012

Sztuka dobrego życia Mariola Bojarska- Ferenc

 Wellness to dobre samopoczucie. „To znacznie więcej niż odpowiednia dieta i porcja ruchu, masaże i wizyty w spa. Wellness to cała filozofia”.

Wellness - o co naprawdę chodzi? Takie pytanie zadała autorka książki przechodniom na ulicy. Większość respondentów nie potrafiła udzielić prawidłowej odpowiedzi, część myślała, że autorka ma na myśli zabiegi w Spa.

Mariola Bojarska- Ferenc porusza wszystkie aspekty naszego życia. Przeczytamy o problemie otyłości, wysokim poziomie cukru, odpowiednim odżywianiu, seksie, problemach z cellulitem, o stresie, ciąży, złej kondycji naszej skóry włosów i paznokci. O wszystkim, na czym nam zależy, co zaniedbujemy i co ma wpływ na jakość i długość naszego życia.

Żałuję, że „Sztuki dobrego życia” nie da się streścić, ale (nie)stety autorka uczyniła z dbania o siebie filozofię, której nie da się streścić w kilku zdaniach. Każdy po przeczytaniu tej książki musi zastanowić się nad sobą, odpowiedzieć sobie  na pytanie, co jest dla niego ważne, z czym ma problemy i jak chce żyć. Autorka tylko podpowiada. Jako dietetyk i psychodietetyk. Jako kobieta, przyjaciółka, jako ekspert ds. żywienia w mediach. Przecież zawsze chętnie słuchamy, gdy w TV mówią, że trzeba żyć tak i tak, że jeśli chcesz być na czasie, chcesz być modny, to musisz mieć w szafie to i to. Może więc posłuchajmy, jak być zdrowym i szczęśliwym? Autorka nie wciska nam, że po wypiciu koktajli według jej przepisu zrzucimy 15 kg, nie będziemy mieć efektu jo-jo, nasze dzieci przestaną bałaganić, a seks z mężem będzie super. Ona pokazuje nam drogę do dobrego samopoczucia, długą i czasami niełatwą.

Plusy książki? Piękne wydanie, przejrzyste rozdziały, ciekawe zdjęcia. A także ciekawe menu z różnymi zakresami kalorii, które można dostosować do swoich potrzeb. Książka ta jest nie tylko dla kobiet. Mężczyźni również mogą poprawić swoje życie.


Mariola Bojarska- Ferenc, Sztuka dobrego życia, Wydawnictwo Olesiejuk 2012


Recenzja opublikowana na dlalejdis.pl

czwartek, 22 listopada 2012

Kurczak à la Hawaje

Składniki:
- paczka ulubionego makaronu
-1/2 kg piersi z kurczaka
- paczka ananasa
- mleko
- przyprawy (curry, czosnek, słodka czerwona papryka, kolendra, rozmaryn, tymianek, estragon, chili)
- mąka

Przygotowanie:
Piersi kroimy w paski lub  kostkę i obsmażamy na patelni do momentu, aż będą  białe. Dodajemy ananasa (nie wylewamy soku). Przyprawy mieszamy w proporcjach które lubimy, dodajemy do nich mąki i zalewamy 100 ml wody i ok 150 ml mleka, a następnie zalewamy kurczaka i gotujemy (czekamy aż sos się zredukuje). Na koniec dodajemy soku z ananasa do smaku.
W tym czasie gotujemy makaron i gotowe.




Dlaczego tyle przypraw a nie jakiś fix? Bo fixy są niezdrowe, a ja niczym Rączka z Dnia świra czuję spisek, więc spisuję skład fixów i innych takich o odtwarzam w domu bez dodatków w postaci tablicy Mendelejewa


niedziela, 18 listopada 2012

Ja potępiona Katarzyna Berenika Miszczuk

OSIEM ZASAD TARTARU
1. Zabrania się sprzeciwu wobec postanowień władzy
2. Zabrania się samowolnego pomagania innym
3. Zabrania się śmiechów i uśmiechów
4. Zabrania się bycia szczęśliwym
5. Zabrania się noszenia ubrań w innym kolorze niż szary
6. Zabrania się wykonywania jakiejkolwiek innej pracy niż ta w kamieniołomach i na kartofliskach
7. Zabrania się jedzenia innych potraw niż ziemniaki
8 Bezwzględnie zabrania się opuszczać Tartar





Pamiętacie Wiktorię? Ja osobiście bardzo za nią tęskniłam i nie mogłam doczekać się ostatniej części jej przygód.
Po wydarzeniach w książce "Ja anielica" Wiki nareszcie postanawia związać się z piekielnie przystojnym Belethem i mówi o tym Piotrkowi. Po kilku minutach umiera. Ponownie. Okazuje się, że jej ukochany diabeł po raz kolejny usiłował zabić Piotra, ale jak zwykle coś mu nie wyszło. Przez "pomyłkę" którą można nazwać wzięcie łapówki przez Śmierć za wtrącenie duszyczki (zmarłej dnia tego i tego o tej godzinie) bez licytacji od razu do Tartaru.  Wiktoria zostaje potępiona i w miejsce gorsze od piekła. Piekło to przy tym raj... A tam? Czekają na nią niezwykłe osobistości. Krainą rządzą Kuba Rozpruwacz, Adolf Hitler oraz Neron. Początkowo chcą oni rządzić Wiki, ale nie z nią te numery. Wiktoria nie zamierza w tej uroczej krainie pozostać. Chce wrócić do ukochanego, okazuje się jednak, że ani anioły ani diabły nie mogą jej pomóc. Za to chętni do pomocy są inni. Dzięki Hitlerowi Wiki może odwiedzać zaświaty jako duch. Okazuje się niestety, że widzi ją tylko Azazel, który nie jest zbyt chętny do pomocy. Kiedy jednak Wiktoria nie chce współpracować z pragnącą władzy księżną Elżbietą Batory i grozi jej śmiertelne  niebezpieczeństwo, jej przyjaciele zmuszeni są zrobić wszystko, aby ją uratować. Co z tego wyniknie?
Same interesujące sytuacje. Beleth poświęci się z miłości i zamieni się w dżina, Wiktoria pozna nieślubnego syna diabła, księżna będzie usiłowała zdobyć władzę w Niebie i w Piekle, a mieszkańcy zaświatów zjednoczą swoje siły. Czy wszystko się uda i historia Wiktorii skończy się happy endem?
Nie wiem dlaczego, ale uwielbiam książki o Wiki. Może nie są one nieprzewidywalne, nie są napisane stylem, którego King by się nie powstydził i nie sprawią, że będziemy zastanawiać się nad swoim przeznaczeniem, ale są śmieszne, ciekawe, wciągające, odprężające i sprawiają, że życie na chwilę staje się mniej dołujące.  Wciągająca akcja, ciekawi bohaterowie i po raz kolejny bardzo interesująco stworzony świat- to wszystko sprawia, że książka bardzo mi się podoba.
Cieszę się, że poznałam Wiktorię, Beleth, Azazela, Kleopatrę, Szatana, Śmierć i innych bohaterów trylogii. I żałuję, że to już ostatnia część sagi. Ubawiłam się niesamowicie.

Ja potępiona, Katarzyna Berenika Miszczuk, WAB, 2012


Za książkę dziękuję wydawnictwu

środa, 14 listopada 2012

Dzień miodu Annia Ciezadlo

Gdy widzę, że książka opowiada o jedzeniu (nawet, jeśli są to tylko przemyślenia) od razu nabieram na nią ochotę. Wybierając tę książkę czułam, że będzie ona wyjątkowa. Bo o jedzeniu i ludziach. A ja lubię takie opowieści. Przecież jedzenie bez ludzi ani ludzie bez jedzenia nie mogą istnieć. Cokolwiek robią, gdziekolwiek są- jedzą. Czasami nawet zastanawiam się, dlaczego wiele książek o ludzkich losach nie zawiera w sobie wątków o jedzeniu. Czyżby bohaterowie tego nie robili? Mniejsza o to. Dziś na tapecie "Dzień miodu". Książka, która pozostanie w moim sercu.

Głównymi bohaterami książki są Annia i Mohamed. (Nie)zwykła Annia mieszka w Nowym Jorku i jest związana z Arabem- muzułmaninem Mohamedem. Gdy w związku ze swoją pracą Mohamed musi przeprowadzić się do Bagdadu  Annia postanawia pojechać z nim. Chyba nie wyobraża sobie rozstania. Przez prawie siedem lat mieszka na Bliskim Wschodzie- w Bagdadzie i Bejrucie. Bohaterka poznaje w tym czasie zwyczaje panujące w Iraku i Libanie, mieszkańców kraju i ich sposoby na radzenie sobie z otaczającą ich rzeczywistością. I właściwie o tym jest ta książka. Nie, to nieprawda.

Gdy otacza nas wojna, gdy wszędzie są konflikty zbrojne, ludzie nie zamierają, nie popadają w otępienie. Oni żyją i są głodni. Muszą jeść. I to właśnie jedzenie sprawia, że nie tracą reszty człowieczeństwa. Bo jedzenie jest wtedy jedyną rzeczą, która ich łączy, która jest niezmienna. Nieważne gdzie są, co się z nimi dzieje- kochają i jedzą. I właśnie o tym jest ta książka. 
"O jedzeniu, miłości i wojnie".
 Okładka nie kłamie. Dokładnych losów Annie i jej bliskich nie ma sensu Wam opowiadać, bo poszczególne zdarzenia, jak zdarzenia. Można się domyślić, co dzieje się w czasie wojny. Ważniejsi w tej książce są ludzie, ich historie, atmosfera, interakcje między nimi, zwyczaje (o których już trochę czytałam w innej książce o mieszkańcach Bliskiego Wschodu) i jedzenie, jedzenie i jeszcze raz jedzenie. To ono moim zdaniem sprawia, że ta książka tak mi się spodobała. Sama nie wiem dlaczego, bo co cudownego może być w jedzeniu. Ale możecie mi wierzyć, ja czułam zapachy opisywane w Dniu miodu.

Język książki jest przyjemny i miły dla oka oraz umysłu. Sama treść przystępna i wciągająca. Najważniejszy jest jednak styl autorki. Rzadko się zdarza, aby ktoś umiał opisywać tak, aby czytelnik czuł się, jakby stał nad autorką i towarzyszył jej na każdym kroku. A ja tak się czułam. Nie jak obserwator, ale jak gość. Bardzo lubię tak się czuć. Lubię, gdy autorzy zapraszają mnie do swojego świata, a nie tylko stawiają przy szybie i mówią "Popatrz sobie". Lubię, gdy biorą mnie za rękę i prowadzą od pierwszej do ostatniej kartki pozwalając dotknąć, poczuć i posmakować. A Annia Ciezadlo okazała się bardzo gościnna.

Dzień miodu Annia Ciezadlo, Świat Książki, 2012

Za książkę dziękuję wydawnictwu

poniedziałek, 12 listopada 2012

Sprzedane Louise Brown


Nie wiem dlaczego, ale zawsze ciągnęło mnie do ludzkich historii. Krótkich, długich, śmiesznych czy smutnych. Lubię ich słuchać i lubię je czytać. Jest w nich coś magicznego. Świat zatrzymuje się na kilka chwil, a Ty przenosisz się do innej rzeczywistości…

Książka Louise Brown ukazuje osobiste doświadczenia kobiet zmuszanych do prostytucji - opuszczenie domu rodzinnego, naukę "zawodu" i życie w azjatyckich domach publicznych. Autorka, która od wielu lat zajmuje się tą problematyką, opowiada o nieludzko wykorzystywanych dziewczętach pochodzących z najbiedniejszych grup społecznych, przytaczając relacje najbardziej maltretowanych kobiet. Pokazuje także hipokryzję ich klientów i bezwzględność bossów przemysłu związanego z seksem.”

Faktycznie autorka przedstawia czytelnikom świat prostytucji. Mówi o tym, co przyciąga mężczyzn do kobiet lekkich obyczajów, skąd pochodzą prostytutki, co je skłania do pracy w tym „zawodzie”.

Książka podzielona jest na dziewięć rozdziałów (rynek, towar, pośrednicy, przyuczenie, klienci, zarządzanie, prawo, życie i śmierć, wstyd) . Dowiemy się z nich o miejscach, z których sprowadzane są młode prostytutki, w jaki sposób są uczone zawodu, kim są ich klienci, czym kończy się prostytucja, o tym, że większość w jakiś sposób wstydzi się siebie i tego co robią. Zresztą co można znaleźć w takiej książce każdy może się domyślić, bo w większym lub mniejszym stopniu każdy z nas zdaje sobie sprawę jak wyglądają domy publiczne. Pełne przemocy, narkotyków, zarządzane przez bezwzględnych ludzi. A w tym wszystkim dziewczyny, które albo nie wiedzą jak się wydostać z tego bagna, albo nie mają już na to siły. Rzadko prostytutki robią to dla przyjemności.  

Bardziej niż treść zaskoczyła mnie autorka i jej styl. Wyżej wypisałam nazwy rozdziałów. Co Wam one przypominają? Dla mnie są jak rozdziały w książce do zarządzania. Nie ma w tym żadnych uczuć. To biznesplan. Kolejne punkty. Dlaczego tak? Czy nie można było jakoś bardziej po ludzku? I tu pojawia się pytanie. Czy autorka bała się uczłowieczenia tej książki? Czy taka uczłowieczona byłaby odbierana po macoszemu?

Zastanawiający jest także sposób pisania Louise Brown. Jak zapowiada wydawca
 „Książka Louise Brown ukazuje osobiste doświadczenia kobiet zmuszanych do prostytucji”. 
Tylko, że ja tutaj nie widzę kobiet. Nie widzę ludzi. Widzę suche punkty, statystyki, odniesienia. Od święta pojawia się coś na kształt cytatu. Poza tym książka do złudzenia przypominała mi moją pracę magisterską. Gdy sięgałam po tę książkę miałam nadzieję, że przeczytam o losach kobiet, a nie rozprawkę albo list do potencjalnych ofiarodawców. Naprawdę bardzo mi to przeszkadzało, ale zrzucę to na to, że autorka nie chciała się  identyfikować z bohaterkami swojej książki. Tylko nie wiem dlaczego. To mogła być taka dobra pozycja (bo tematyka jest naprawdę przejmująca i interesująca), a według mnie coś nie wyszło i powstała sucha praca naukowa. Naprawdę bardzo szkoda.

Może Wy macie inne odczucia po lekturze tej książki?

Sprzedane. Tragiczne losy azjatyckich kobiet, Louise Brown, Świat Książki, 2012

Za książkę dziękuję wydawnictwu




sobota, 10 listopada 2012

Top 10: Książki, które chcielibyśmy otrzymać w prezencie

Top 10 to akcja, przy okazji której na blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - wypatruj nowych tematów.

Dziś przyszła pora na... Książki, które chcielibyśmy otrzymać w prezencie!


Kulinarne wyprawy Jamiego to przygodowa książka kucharska z mnóstwem przepisów na dania, których przygotowanie sprawi ci dużo frajdy i pozwoli przenieść się na chwilę do sześciu wspaniałych krajów – Hiszpanii, Włoch, Szwecji, Maroko, Grecji oraz Francji! Znajdziesz tu zarówno największe przeboje tamtejszych kuchni, jak i zupełnie nowe potrawy, stworzone przez zainspirowanego swoimi wyprawami Jamiego. Teraz łatwo odtworzysz u siebie w domu hiszpańskie paelle, marokańskie tażiny, włoskie risotta…
 Nigellissima czerpie natchnienie z włoskiej kuchni, przenosząc jej ducha prosto na talerze – pronto! Celebracja świeżych, smacznych i prostych posiłków leży u podstaw włoskiego sposobu gotowania. Przepisy Nigelli Lawson odzwierciedlają tę naturę: łatwe i szybkie codzienne dania zmieniają w przygotowaną bez wysiłku ucztę. Włoskie jedzenie opanowało świat. Nigellissima podaje ponad 100 przykładów pysznych włoskich dań – od makaronu z sycylijskim pesto po mięsną pizzę bez ciasta, od sardyńskiego kuskusu po weneckie owoce morza, od penne po pappardelle, ragù i risotto, od włoskiego placka z jabłkami i lodów po pannacottę i anyżkowe ciasteczka. To kulinarna podróż po Italii, której punktem kulminacyjnym jest rozdział z przepisami na święta i przyjęcia, z apetyczną ucztą bożonarodzeniową na czele. Tradycyjne i mniej znane dania poruszą nasze kubeczki smakowe i wyobraźnię, nie szarpiąc nerwów gotującym.

 „Apetyczna panna Dahl”, Sophie Dahl, to wspaniała książka kucharska, zawierająca 100 prostych i niskokalorycznych przepisów. Sophie karierę zaczynała jako modelka, która nosząc rozmiar 42 współpracowała z największymi kreatorami mody, a jej zdjęcie, promujące perfumy Opium przeszło do historii. Autorka jest wnuczką słynnego brytyjskiego bajkopisarza Roalda Dahl’a, autora m.in.: „Charlie i fabryka czekolady”. Program Sophie Dahl pod tym samym tytułem cieszy się ogromną popularnością w kuchnia.tv. Jamie Oliver opisał książkę słowami „Czysta rozkosz!”. Trudno się z nim nie zgodzić. Patroni medialni: kuchnia.tv i GLAMOUR.

 Na każdą porę. Rok w przepisach Sophie Dahl to 100 apetycznych receptur, ułożonych zgodnie z porami roku, dla osób ceniących zdrowe, domowe, a przy tym pyszne jedzenie.Jednak przepisy to tylko część opowieści: przesycone zapachami potraw wspomnienia i życiowe przemyślenia Sophie sprawiają, że lektura ma mnóstwo uroku, a przy tym jest pełna praktycznych porad. Druga po "Apetycznej pannie Dahl" książka Sophie Dahl wydana w Polsce



 "Pokażę ci, jak w zaledwie 30 minut postawić na stole cały posiłek, składający się z wielu wspaniałych potraw… Jeśli – tak jak ja – kochasz dobre jedzenie, a po ciężkim dniu czeka na ciebie wygłodzona rodzina, pozwól, że wtajemniczę cię w zupełnie rewolucyjną, nową metodę gotowania. Dzięki tej książce dowiesz się, jak przygotować cały posiłek w czasie, który zwykle przeznaczasz na przyrządzenie zaledwie jednego dania. Kiedy zobaczysz, ile udało ci się osiągnąć w ciągu zaledwie 30 minut, padniesz z wrażenia. Tak właśnie było ze mną! Szybkość wcale nie oznacza pogorszenia jakości. Osiągniesz ją dzięki dobrej organizacji, sprawnemu działaniu i różnym sztuczkom, dzięki którym w niezwykle krótkim czasie przygotujesz smakowite dania. Każdy z 50 przedstawionych w książce przepisów został starannie opracowany. Nie ma tu czasu na obijanie się – to porządne, szybkie gotowanie naprawdę pysznych dań. Stworzyłem kompletne zestawy potraw, które doskonale do siebie pasują, a przepisy podałem w naprawdę wyjątkowy sposób, dzięki czemu bardzo łatwo jest z nich korzystać. Gotując tą metodą, spożytkujesz optymalnie każdą minutę, a do tego zapewnisz sobie świetną zabawę, wykorzystując swoją kuchnię do celu, dla którego została stworzona. Myślisz, że to nie może się udać? Zapewniam cię, że to możliwe! Zajrzyj do środka i przekonaj się, jakie dania proponuję. Kiedy już zaczniesz gotować w ten sposób, zachwycisz się nim i nigdy z niego nie zrezygnujesz. "

 W książce "Nigella świątecznie", Nigelli Lawson znajdziesz wszystko to co jest potrzebne, aby umilić sobie Święta Bożego Narodzenia. Pełna prostych przepisów na smaczne dania i pomocnych rad jest jednocześnie praktyczna i inspirująca. „Nigella świątecznie” łagodzi napięcie towarzyszące przygotowaniom i przywraca radość z nadchodzących Świąt. Zaproś Domową Boginię na Święta Bożego Narodzenia!



 Książka zawierająca przepisy na potrawy i dodatki oraz praktyczne porady dla miłośników sztuki kulinarnej. Dowodem na ich przydatność są lata doświadczenia jakimi poszczycić się mogła najbardziej znana w Stanach Zjednoczonych szefowa kuchni, która nauczyła Amerykanów gotować i zaraziła ich miłością do jedzenia, wydając kolejne książki kucharskie i prowadząc pierwsze w tamtejszej telewizji show kulinarne. Ten niewielkich poradnik to niezbędnik, który powinien się znaleźć w podręcznej biblioteczce każdego szanującego się kucharza.



Fantastyczna podróż do oblanej słońcem Italii, kraju, w którym kuchnię podniesiono do rangi sztuki. Kraju, który nam, zwykłym zjadaczom chleba, nieodparcie kojarzy się ze spaghetti i pizzą. Autorka, rozkochana we Włoszech Rosjanka, mieszkająca tam od dwudziestu lat, ze znawstwem i lekkością prowadzi nas przez dziewiętnaście głównych regionów kraju, od Friuli i Górnej Adygi na północy, po Kalabrię i Sycylię na południu, przybliżając właściwe dla każdego obszaru potrawy, ale też kulturę i obyczaje. Opatrzona wstępem Umberta Eco książka jest barwną mozaiką, która pozwala przeniknąć ducha Italii.

 Pełna humoru i werwy autobiografia pierwszej w Stanach Zjednoczonych profesjonalnej szefowej kuchni, na kanwie której nakręcono niedawny przebój kinowy Julia i Julia z Meryl Streep w roli głównej. Julia Child - „matka chrzestna” Nagelli Lawson i Jamiego Olivera – sprawiła, że Amerykanie pokochali jedzenie i gotowanie. Swoje pięć minut w telewizji dostała po tym, jak na rozmowę o napisanej przez siebie książce kucharskiej przyniosła do studia jajka oraz wszystkie niezbędne narzędzia włącznie z przenośną kuchenką i przyrządziła na wizji omlet. Widzowie chcieli więcej!


 "Kuchnia rosyjska stanowi doskonałe kompendium wiedzy o dawnej i współczesnej rosyjskiej sztuce kulinarnej - jednej z najbogatszych, najciekawszych i najbardziej urozmaiconych kuchni świata.Na jej wyjątkowość i oryginalność wpłynęły obyczaje i tradycje kulinarne ludów zamieszkujących olbrzymie terytorium pomiędzy Morzem Białym, Morzem Czarnym i Oceanem Spokojnym.
Bogactwo surowców i produktów przyczyniło się do wielkiej różnorodność przyrządzanych potraw, zarówno w kuchni dworskiej, magnackiej i bojarskiej, jak i kuchni wiejskiej, a wpływy różnych tradycji kulinarnych np. francuskiej, niemieckiej, polskiej czy tatarskiej pozostawiły swój trwały ślad.Kuchnia rosyjska dostarczy Państwu nie tylko wspaniałych przepisów na potrawy zwykłe, ale także na wykwintne świąteczne dania, wyszukane ciasta, desery, domowe nalewki i wiele innych."

Chyba jakoś tak bardziej kulinarnie mi wyszło. Może to dlatego, że zaczynam marzyć o własnym mieszkaniu, cudownej ciepłej kuchni i specjalnej biblioteczce na książki kucharskie?

Wielka księga dobrych manier Elisabeth Bonneau

 Czy dobre maniery do już przeżytek?

Od jakiegoś czasu mam wrażenie, że zarówno damy i dżentelmeni wymarli. Na każdym kroku. Kolejki, restauracje, uczelnie, komunikacja miejska. Ludzie albo nie wiedzą, jak się zachować, albo jest im to obojętne. Spóźniamy się na spotkania, nie potrafimy zachować się w gościach oraz w towarzystwie, nie mamy pojęcia, co i jak powinniśmy robić przy stole. Dla tych wszystkich, którzy uważają, że dobre maniery mają nadal znaczenie, przeznaczona jest książka „Wielka księga dobrych manier” Elisabeth Bonneau.

„Jesteś studentką i niespodziewanie spotykasz w teatrze swojego nauczyciela matematyki z lat szkolnych w towarzystwie młodszej od niego kobiety. W tej sytuacji:
a) podchodzisz do nauczyciela i z uśmiechem wyciągasz dłoń na powitanie, a potem przedstawiasz się jego towarzyszce;
b) witasz zarówno nauczyciela, jak i jego znajomą i czekasz, aż nauczyciel poda ci rękę;
c) kierujesz się zasadą „panie mają pierwszeństwo” i najpierw podajesz rękę kobiecie, a potem nauczycielowi.”

To tylko jedno z wielu pytań testowych, które znajdziemy w tej książce. W każdym z rozdziałów mamy test, dzięki któremu zorientujemy się, czy potrafimy zachować się w przeróżnych sytuacjach.

Dzięki Elisabeth Bonneau dowiemy się, jak zachowywać się na co dzień (w jaki sposób się witać, przedstawiać siebie i znajomych), co robić a czego nie przy stole, jak zachowywać się w gościach i robiąc przyjęcie u siebie, jak się ubierać do pracy i na rozmowę kwalifikacyjną, a także wielu innych przydatnych rzeczy.

Nie każdy przecież wie, kto komu kogo powinien przestawić, jak, gdzie i kiedy położyć serwetkę podczas uroczystej kolacji, czy też jak jeść kraba. Wprawdzie mała jest szansa, że znajdziemy się kiedyś w „wielkim świecie”, ale pewne rzeczy lepiej wiedzieć i wiedzę tę wykorzystać, niż zastanawiać się, czy nie wyszliśmy na nieokrzesanych.

Przypominając sobie historie z życia wzięte, dochodzę również do wniosku, że dobrych manier powinni uczyć w szkole. Być może wtedy w oficjalnej korespondencji nie pojawiałyby się słowa, które pojawiać się nie powinny. Być może wtedy na egzaminy studenci nie przychodziliby w t-shirtach i miniówkach, a ktoś kogo nie znasz, nie całowałby cię na ulicy na powitanie.

Chociaż zawsze uważałam, że potrafię się odpowiednio zachować, po zrobieniu testów okazało się, że o pewnych rzeczach nie miałam pojęcia, niemniej nie jest ze mną aż tak źle. Z przyjemnością przeczytałam tę książkę i teraz wiem, że w gościach nie popełnię głupiej gafy. Jeśli i ty boisz się, że źle gdzieś wypadniesz, nie wiesz, jak się zachować w niektórych sytuacjach, albo zwyczajnie chcesz sobie pewne rzeczy przypomnieć- sięgnij po „Wielką księgę dobrych manier.” Wtedy żadna sytuacja vię nie zaskoczy.

Elizabeth Bonneau, Wielka księga dobrych manier, RM, 2012

recenzja opublikowana na dlalejdis.pl

czwartek, 8 listopada 2012

Weganizm. Schudnij, uzdrów ciało, zmień świat Kathy Freston

Weganizm jest ścisłą formą wegetarianizmu. Słowo wegetarianizm (ang. vegetarianism) pochodzi od angielskiego słowa 'vegetable' (i 'vegetation'), co ogólnie oznacza roślinny. słynni weganie. Czyli już samo określenie „wegetariański” powinno odnosić się do produktu roślinnego. Jednak tak nie jest, dlatego w roku 1944 Donald Watson stworzył nowe słowo, które określa ścisły wegetarianizm – weganizm. Tak więc weganizm to dieta opierająca się wyłącznie na produktach pochodzenia roślinnego.  Weganie nie jedzą nabiału i jajek. Zamiast mleka, spożywają zdrowe, odżywcze i smaczne mleko migdałowe, sojowe czy ryżowe(1).





Podobno weganizm sprawia, że bez wysiłku zrzucimy zbędne kilogramy. Podobno stosowanie diety wegan sprawi, że zdrowi dożyjemy sędziwego wieku. Podobno może być smacznie.

Dziwnie czytało mi się o weganizmie. Przecież człowiek od samego początku żywił się tym, co upolował. Gdy już przywykłam do tego, że część osób nie zjada produktów zwierzęcych dowiedziałam się, że są też osoby, które nie dość, że nie jedzą mięsa, to na dodatek nie jedzą jajek, serów, nie piją mleka. Dlaczego?

Kathy Freston uważa, że białko zwierzęce jest bardzo niezdrowe. Zakwasza nasz organizm, zmienia skład hormonów oraz powoduje między innymi nowotwory. Przejście na dietę wegańską zaś sprawi, że nasz organizm się oczyści, a choroby, które sobie wyhodowaliśmy cofną się. Być może coś w tym jest. Nie mnie oceniać, nie jestem lekarzem. Gdybym poszła na jakiś wykład o weganizmie, to pewnie bym na nim nie skorzystała.

O książce można napisać dużo, ale byłoby to masło maślane albo przedruk. Tego typu książki trzeba samemu przeczytać i zastanowić się, czy to, czego się z nich dowiedzieliśmy chcemy, choćby w części, wprowadzić w życie.

Plusy książki?
- ciekawe trzytygodniowe menu
- interesująca ogólna treść książki- tematyka podobna do filmy Food Inc znanego w Polsce pod tytułem Korporacyjna żywność. Czasami lubię sobie obrzydzić niezdrowe jedzenie. Szczególnie wtedy, kiedy nie mam czasu sama gotować i żyję na gotowcach

Minusy?
-irytujące opowieści "uzdrowionych" dzięki weganizmowi. Strasznie irytuje mnie robienie z ludzi debili, bo przedstawianie "świadectw" to dla mnie właśnie takie zachowanie
- brak przełożenia na warunki Europejskie. W niektórych książkach takie "tłumaczenie z polskiego na nasz" stosują, szkoda, że tutaj nie. Przykład? Menu, lista zakupów itd. Są tam podane nazwy sklepów u nas nieistniejących. Miło by było, gdyby ktoś zadał sobie trud i dopisał, gdzie u nas można znaleźć coś podobnego.

Poza tym książka całkiem całkiem, jeśli człowiek chce poczytać o innym punkcie widzenia świata. Ja natomiast z krówek nie zrezygnuję.

Weganizm. Schudnij, uzdrów ciało, zmień świat Kathy Freston, Studio Astropsychologii, 2012

Za książkę dziękuję wydawnictwu




(1)http://www.weganizm.com/

poniedziałek, 5 listopada 2012

Gwyneth Paltrow Córeczka tatusia

„Gotowanie dla rodziny i przyjaciół jest jednym z najlepszych sposobów okazania miłości”.

Nie raz i nie dwa mówiłam już, że kocham czytać książki kucharskie, szczególnie te życiowe, czyli połączone z życiem autora, a nie tylko wymyślone na potrzeby książki. Taką pozycją jest z pewnością Córeczka tatusia autorstwa Gwyneth Paltrow.  

Książka jest kolorowa i optymistyczna. Na początku mamy informacje dotyczące genezy książki. Co, jak, kiedy, dlaczego, dzięki komu. Miło wiedzieć, dla kogo autor lubi gotować, kto go tego nauczył, jaka jest jego motywacja i co daje mu radość.

Po tym wstępie przechodzimy do właściwej części książki. To, co od razu rzuciło mi się w oczy i spodobało to „Jak korzystać z książki” (dobrze wiedzieć, że trzeba coś wcześniej przygotować, co gotować, gdy mamy mało czasu, co uda nam się przygotować w warunkach studenckich oraz jakie potrawy są wegańskie oraz wegetariańskie) a także informacje o tym, co przyda nam się na co dzień w kuchni (ja większości tych rzeczy nie posiadam, ale wiem, co posiadać będę w swoim domu w przyszłości), jakie narzędzia powinniśmy posiadać (tu już u mnie trochę lepiej).  W pierwszej części znajdziemy również przepisy na niezbędnik; łatwo przecież napisać, że potrzebny nam bulion warzywny, ale nie każdy wie jak go zrobić. Są tu także praktyczne porady o sposobach gotowania drobiu i mięczaków. Jak dla mnie wstęp idealny. Nie lubię, gdy w przepisie mam np. „suszone pomidory”, ale nikt nie pomyślał o tym, aby napisać w jakimś miejscu w jaki sposób się je robi.

Książka podzielona jest tradycyjnie, na rozdziały: zupy, sałatki, hamburgery i kanapki, makarony, dania główne, przystawki, śniadania, desery. Same przepisy są na zróżnicowanym poziomie. Znajdziemy tu i kotlety mielone z indyka, makaron z rukolą i pomidorami, hamburger z mięsa kraba z pikantnym sosem remuladowym, wegetariańskie chili, sezonowe ciasto z kruszonką. Jak więc widać, każdy znajdzie coś dla siebie.

Ogromnym plusem książki jest sposób wydania. Twarda okładka, porządne kartki, dobre klejenie („uwielbiam”, gdy książka kucharska zaczyna się rozchodzić przy pierwszym przeczytaniu), przepiękne zdjęcia. Nie zapomniałam również o języku książki (prosty i przystępny), logicznie rozmieszczonym tekście oraz wyraźnym oznakowaniu ilości porcji oraz czasie przygotowani.

Idealny prezent dla siebie lub przyjaciół.
 
Gwyneth Paltrow, Córeczka tatusia, Świat książki, 2012

Za książkę dziękuję wydawnictwu 


niedziela, 4 listopada 2012

Las przeznaczenia Adam Stojałowski

" Musisz teraz podjąć decyzję, które rzeczy zabierzesz ze sobą. Pamiętaj, że wśród nich są takie, które mogą zdecydować o twoich dalszych losach, zastanów się więc uważnie.
Przed tobą decyzja wyboru plecaka z zestawem niebieskim lub z zestawem czerwonym. Do plecaka z zestawem niebieskim udało się włożyć: przybory toaletowe z ręcznikiem, drugą parę adidasów i spodni, kompas, prowiant, lornetkę, linę, zestaw menażek, parę ciepłych skarpet i świeżą bieliznę oraz ulubioną koszulkę.
Plecak z zestawem czerwonym ostatecznie zawiera: nożyczki, czarną pastę do butów, przybory toaletowe z ręcznikiem, zestaw nici do szycia, płaszcz przeciwdeszczowy, prowiant, linę, zestaw menażek, parę ciepłych skarpet i świeżą bieliznę oraz ulubioną koszulkę.
Kolor zestawu zdecyduje o późniejszym wyborze trasy."

Który plecak wybierzesz? Mi się udało. Wybrałam dobry zestaw, dlatego przy pierwszych trudnościach nie musiałam wracać do domu i mogłam kontynuować zabawę. Tak naprawdę to przeszłam całą przygodę bez najmniejszego potknięcia, a później z ciekawości sprawdziłam, co kryło się za innymi wyborami. Gdyby ktoś wybierał pechowo, to powinien rozpoczynać książkę kilka razy, bo złe wybory prędzej czy później zmuszają czytelnika do zakończenia przygody.

Książki takiej jak Las przeznaczenia wcześniej nigdy nie czytałam. Czy macie tak, że czytając książę lub oglądając film macie ochotę krzyczeć bohaterowi co powinien/czego nie powinien robić? Tutaj nie mamy takich dylematów, bo sami musimy wybierać. Jak w dobrej grze, w której nasze decyzje mają wpływ na dalszą fabułę.

Sama fabuła nie jest może jakoś super ciekawa, ale rekompensuje ten niedostatek dobra zabawa. Książeczka nie zachwyca też wyglądem. Wątpię, abym w księgarni zwróciła na nią uwagę. Jest niepozorna, wydana w miękkiej okładce ze średnimi ilustracjami. Plusem jest cena (15 złotych) oraz to, czego dzięki tej książce młodzież może się nauczyć. Dlaczego młodzież? Bo moim zdaniem to do nich przede wszystkim jest adresowana. Według mnie książka Las przeznaczenia byłaby też ciekawą "lekturą" szkolną. Nauka przez zabawę.

Las przeznaczenia rozbudza wyobraźnię, zmusza nas do myślenia, dokonywania wyborów, planowania i ponoszenia konsekwencji za swoje czyny. Posiada więc moim zdaniem wszystko, co książka mająca czegoś uczyć posiadała. 


Las przeznaczenia, Adam Stojałowski, Warszawska Firma Wydawnicza, 2012


Za możliwość przeczytania dziękuję